Konin: Jak rodziła się „Solidarność”. Odsłonięto tablicę pamiątkową

– Zostało wyłonione prezydium. Najpierw nikt nie chciał się zgłosić na przewodniczącego. W końcu wybrany został Grzegorz Matyjaszczyk. Ja zgłosiłem się sam, bo powiedziałem, że jak zostanie przewodniczącym, to ja mu pomogę, no i zostałem zastępcą przewodniczącego. Był jeszcze Józiu Wojtalik i Jacek Wańczura – opowiada Ryszard Białkowski. – Z Jackiem Wańczurą pojechaliśmy potem do Gdańska, zarejestrować koniński MKZ. Zabrałem obrazek Matki Bożej Licheńskiej i przekazałem go oraz protokół ze spotkania założycielskiego Lechowi Wałęsie – dodaje.

– Dzisiaj czas jest inny, ale musimy mieć świadomość, że to jest dokładnie ta sama „Solidarność”. Nie jest tak, jak się słyszy, że to jest inna „Solidarność”. Czasami serce boli nas, że to mówią nasi ówcześni liderzy. Musimy mieć świadomość tego, że to jest dokładnie ta sama „Solidarność”, tylko realia czasowe zmieniły się bardzo mocno. Musimy działać w sposób inny – mówi Artur Skieresz. – To była działalność aktywna i bardzo dynamiczna. Musimy o tym zawsze pamiętać, bo tradycje i historia „Solidarności” regionu konińskiego są piękne. Niestety to był teren bardzo inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa. Musiało to się wszystko odbywać w dużej dyskrecji – dodaje.