Legalny gang. Tak kradło się w PRL

W historii PRL nie brakowało afer, które zszokowały opinię publiczną, ale żadna nie miała tak mafijnego rozmachu jak operacja "Żelazo". Wyjaśniamy okoliczności tej głośnej sprawy.

Powszechny Dom Towarowy Centrum "Sezam" Powszechny Dom Towarowy Centrum "Sezam"
Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Przez Wieki

Tajemnicze początki akcji

Koniec lat 60. i początek 70. to okres, kiedy funkcjonariusze peerelowskiego wywiadu chętnie eksperymentowali z wykorzystaniem przestępców do realizacji operacji państwowych. W taką właśnie strategię wpisywała się operacja "Żelazo". Powierzono ją trzem braciom Janoszom: Mieczysławowi, Janowi i Kazimierzowi, którzy pochodzili z rodziny mającej tradycje prawnicze i biznesowe, ale również nieczyste powiązania z półświatkiem.

Po latach funkcjonowania na Zachodzie, gdzie początkowo infiltrowali środowiska emigracyjne i prowadzili restaurację w Hamburgu, bracia otrzymali propozycję powrotu do kraju. Ich misja brzmiała prosto: zdobyć "maksymalną ilość złota i innych kosztowności". Oficjalnie te skarby miały wzmocnić rezerwy walutowe PRL i finansować tajne akcje MSW.

Nieoficjalnie szła za tym gwarancja bezkarności i udział w zyskach z całej operacji. Każdy krok tej akcji otrzymywał akceptację najwyższych władz, łącznie z ministrem Milewskim i politykami z centralnych szczebli partii.

Władze komunistyczne doskonale wiedziały, na co się decydują, zlecając przestępcom działania w swoim imieniu.

System kradzieży i transportu

Kazimierz Janosz, główny realizator planu, utworzył w RFN firmę zajmującą się handlem biżuterią. Dzięki niemieckiemu wspólnikowi, który nie zdawał sobie sprawy z prawdziwych celów przedsiębiorstwa, masowo skupował złoto, diamenty, srebro, futra, a nawet deficytowe w Polsce towary jak żyletki. Na celowniku znalazł się również majątek zdobywany podczas napadów na jubilerów oraz innych ofiar braci Janoszów.

Gdy przestępcze zdobycze osiągnęły wartość dziesiątek, a według niektórych relacji nawet setek kilogramów złota i kamieni szlachetnych, organizatorzy zdecydowali o przerzucie łupu do Polski. Część kosztowności załadowano do wagonów towarowych i przewieziono do Katowic, skąd trafiła do stolicy, gdzie oczekiwali na nią funkcjonariusze wywiadu.

Najwartościowsze sztabki i kamienie przewożono wielkim mercedesem, który po przekroczeniu granicy był tak obładowany złotem, że aż osiadł na resorach. W miejscu przerzutu w Słubicach pojawił się major SB, a całą "przesyłkę" rozładowano w garażu Wojsk Ochrony Pogranicza.

Następnie kosztowności dotarły do siedziby MSW, gdzie przez kilka miesięcy odbywały się ich "prezentacje" dla wąskiego grona wtajemniczonych. Według zachowanych relacji, w tych pokazach uczestniczył nawet I sekretarz Edward Gierek, który miał wybierać drobiazgi dla swojej małżonki.

Rozbiór łupu i oszustwo

Mimo oficjalnych deklaracji, że złoto trafiło do Skarbu Państwa, większość łupu zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Znaczna część zasilała prywatne kolekcje oficerów MSW oraz partyjnych dygnitarzy. Bracia Janoszowie, którzy przez lata byli przekonani, że otrzymają swoją część umowy, w rzeczywistości zostali oszukani.

Ich udział okazał się znikomy, a obietnica bezkarności działała tylko do momentu upadku systemu. Dokumenty źródłowe i zachowane zestawienia wskazują, że Janoszowie przerzucili do Polski od 75 do nawet 200 kilogramów złota. Dokładna liczba pozostaje nieznana, niektóre źródła mówią o 120 kg, inne o wielu "dziesiątkach" kilogramów.

Te kosztowności mogą do dziś być rozproszone po sejfach lub prywatnych kolekcjach w kraju i za granicą. Nikt nigdy nie przeprowadził dokładnej inwentaryzacji zdobyczy operacji "Żelazo".

Państwo komunistyczne okazało się równie nieuczciwe wobec swoich współpracowników jak wobec obywateli.

Ujawnienie skandalu i reakcja władz

Przez długie lata afera była pilnie strzeżoną tajemnicą państwową, chociaż jej echa regularnie docierały do świadomości pracowników naczelnych organów PRL. Skandal wyszedł na jaw dopiero w połowie lat 80., gdy podczas wewnętrznych rozgrywek partyjnych opublikowano fragmenty raportów komisji MSW badających sprawę.

Próby zatuszowania skandalu nie powiodły się. W archiwach zachowały się liczne wyjaśnienia, meldunki oraz rejestry zatrzymanych kosztowności, choć nigdy nie zweryfikowano, czy były kompletne. Co charakterystyczne, mimo ogromnej skali operacji, nikt z głównych wykonawców nie poniósł odpowiedzialności karnej.

Janoszowie do końca funkcjonowania systemu korzystali z ochrony SB, a śledztwa w ich sprawie regularnie umarzano. Członkowie gangów i funkcjonariusze związani z operacją pozostali bezkarni do końca życia.

Podobnie bezkarni pozostali prominentni politycy, którzy mieli korzystać z owoców tego państwowego rabunku.

Do dziś "Żelazo" pozostaje symbolem tego, jak łatwo w PRL zacierały się granice między państwem a bezprawiem. Historia ta pokazuje prawdziwe oblicze komunistycznej władzy, która nie wahała się używać przestępców do realizacji swoich celów.

Wybrane dla Ciebie

Zakopane: Nowe sportowe serce. Otwarto zmodernizowany Stadion Miejski
Zakopane: Nowe sportowe serce. Otwarto zmodernizowany Stadion Miejski
Tarnów: Posąg Merkurego odzyskał skradzione atrybuty
Tarnów: Posąg Merkurego odzyskał skradzione atrybuty
Wrocław: Międzypokoleniowy piknik ekologiczny w Parku Staromiejskim. Co można było tam zobaczyć?
Wrocław: Międzypokoleniowy piknik ekologiczny w Parku Staromiejskim. Co można było tam zobaczyć?
Łódzka Grupa Biegowa Delia Running Team na podium: Triumfy w Biegu Bohaterów i Biegu na Molo
Łódzka Grupa Biegowa Delia Running Team na podium: Triumfy w Biegu Bohaterów i Biegu na Molo
Kolejny dublet polskiego obrońcy! Druga tercja zdecydowała w meczu mistrza Polski
Kolejny dublet polskiego obrońcy! Druga tercja zdecydowała w meczu mistrza Polski
Męczarnie za trzy punkty. GieKSa wygrywa w Sanoku
Męczarnie za trzy punkty. GieKSa wygrywa w Sanoku
Wólka Orłowska: Pijany kierowca wpadł w niedzielny poranek. Przekroczył prędkość i miał sądowy zakaz prowadzenia
Wólka Orłowska: Pijany kierowca wpadł w niedzielny poranek. Przekroczył prędkość i miał sądowy zakaz prowadzenia
Brody: Niesamowita historia pałacu Brühla. W jego podziemiach przechowywano słynną porcelanę, wartą krocie
Brody: Niesamowita historia pałacu Brühla. W jego podziemiach przechowywano słynną porcelanę, wartą krocie
Pleszew: Miasto rozśpiewało się na dobre na koncercie charytatywnym dla Domu Dziecka! Katarzyna Zawada dała prawdziwy popis wokalnych umiejętności
Pleszew: Miasto rozśpiewało się na dobre na koncercie charytatywnym dla Domu Dziecka! Katarzyna Zawada dała prawdziwy popis wokalnych umiejętności
Kaczyński poprowadził do zwycięstwa. Zagłębie wskakuje na fotel lidera
Kaczyński poprowadził do zwycięstwa. Zagłębie wskakuje na fotel lidera
Wólka Magierowa: Zderzenie motocyklisty z łosiem. Kierujący był reanimowany, pasażerka w stanie krytycznym
Wólka Magierowa: Zderzenie motocyklisty z łosiem. Kierujący był reanimowany, pasażerka w stanie krytycznym
Kraków: Miało być pole golfowe, ale mieszkańcy zdecydowali, by Białe Morza były parkiem. W najbliższych tygodniach poznamy jego projekt
Kraków: Miało być pole golfowe, ale mieszkańcy zdecydowali, by Białe Morza były parkiem. W najbliższych tygodniach poznamy jego projekt