Proces ws. śmierci Kamilka. Matka i ojczym oskarżeni o zabójstwo
Utajnione posiedzenia dla ochrony najmłodszych ofiar
Decyzja o wyłączeniu jawności postępowania sądowego zapadła na wniosek jednego z obrońców, który argumentował ją przede wszystkim dobrem małoletnich pokrzywdzonych. Podkreślono również konieczność uwzględnienia ogromnej presji społecznej i medialnej, jaka towarzyszy tej sprawie. Wniosek ten zyskał szerokie poparcie pozostałych stron, w tym prokuratury.
Prokurator Monika Ryszkiewicz-Jakubowska z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku, która odczytała akt oskarżenia około godziny 11:00, zwróciła uwagę na istotny konflikt interesów: z jednej strony leży prawo opinii publicznej do rzetelnej informacji, z drugiej zaś – nadrzędna potrzeba ochrony dzieci, które przeszły przez niewyobrażalne piekło i nie powinny być ponownie publicznie wystawiane na roztrząsanie traumatycznych szczegółów. Sąd przychylił się do tego stanowiska, argumentując, że w trakcie rozpraw poruszane będą drastyczne aspekty życia rodzinnego oskarżonych, a także zarzut o charakterze seksualnym. Po odczytaniu aktu oskarżenia, dziennikarze i publiczność zostali poproszeni o opuszczenie sali rozpraw.
Akt oskarżenia obejmuje cztery osoby: Zarzuty zabójstwa i znęcania się
Śledztwo w sprawie śmierci Kamila, prowadzone przez Prokuraturę Regionalną w Gdańsku, doprowadziło do oskarżenia czterech osób. Kluczowym oskarżonym jest Dawid B., ojczym chłopca, któremu prokuratura zarzuca zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, w warunkach recydywy i z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Mężczyzna odpowie również za fizyczne i psychiczne znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad Kamilem oraz jego siedmioletnim bratem Fabianem, będącymi od niego zależnymi i nieporadnymi ze względu na wiek. Dodatkowo postawiono mu zarzut molestowania seksualnego małoletniej pokrzywdzonej.
Magdalena B., matka Kamila, została oskarżona o udzielenie pomocy mężowi w popełnieniu zabójstwa syna. Prokuratura zarzuca jej, że pozostawiła dziecko w stanie bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia, co ostatecznie doprowadziło do jego śmierci. Kobieta odpowie także za udzielenie pomocy Dawidowi B. w fizycznym i psychicznym znęcaniu się nad Kamilem i Fabianem. Według ustaleń śledztwa, Magdalena B. nie tylko nie reagowała na stosowaną przemoc, ale sama również fizycznie i psychicznie znęcała się nad synami, co najmniej dwukrotnie narażając Kamila na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Na ławie oskarżonych zasiedli także członkowie rodziny Kamila: Aneta i Wojciech J., którym postawiono zarzuty nieudzielenia pomocy ośmioletniemu chłopcu, mimo że mieli taką możliwość i obowiązek.
W toku intensywnego śledztwa przesłuchano około 60 świadków i zasięgnięto kilkunastu specjalistycznych opinii biegłych – m.in. psychiatrycznych, seksuologicznych i sądowo-lekarskich. Wszyscy biegli zgodnie uznali oskarżonych za poczytalnych, co ma kluczowe znaczenie dla dalszego przebiegu procesu. Dawid B. i Magdalena B. są aresztowani od 5 kwietnia 2023 r., a za zarzucane im czyny grozi im dożywotnie pozbawienie wolności. Wobec Wojciecha J. i Anety J. zastosowano dozór policji; grozi im kara do trzech lat więzienia.
Bliscy Kamila i instytucje na straży praw dziecka
Na rozpoczęciu procesu obecni byli bliscy i znajomi Kamila, niosący w rękach tabliczki z wizerunkiem chłopczyka oraz jego zdjęcia w opatrunkach, wykonane na krótko przed śmiercią. Do sądu przybyła także Rzeczniczka Praw Dziecka, Monika Horna-Cieślak, której obecność podkreśla wagę sprawy z perspektywy systemowej ochrony najmłodszych. Na sali pojawili się również przedstawiciele kilku organizacji pozarządowych – Fundacji „To ja – Dziecko” im. Kamilka Mrozka z Częstochowy, Stowarzyszenia „Szczęśliwe dziecko” oraz Ordo Iuris. Sąd zgodził się, aby te organizacje brały udział w procesie w charakterze przedstawicieli społecznych.
Monika Horna-Cieślak oceniła przed rozprawą, że rozpoczęcie procesu w sprawie śmierci Kamila to ważny dzień z perspektywy respektowania praw dziecka, nie tylko zmarłego Kamila, ale i wszystkich innych dzieci. „Każdy wyrok, który zapada w sprawach, które dotyczą dzieci, zawsze musi być sprawiedliwy; wiemy, że bywa z tym różnie” – dodała. Wyraziła przekonanie, że proces w sprawie śmierci Kamila nie powinien toczyć się w Częstochowie, "z uwagi na to, ile osób i instytucji było zaangażowanych wcześniej w historię życia Kamilka". Wyraziła zadowolenie, że zażalenie na umorzenie tzw. wątku urzędniczego (dotyczącego ewentualnej odpowiedzialności instytucji) decyzją Sądu Najwyższego będzie rozpoznawał sąd w Kielcach, a nie w Częstochowie. Rzeczniczka podkreśliła również, że wszystkie wątki, w tym kwestia odpowiedzialności innych osób, które mogły wiedzieć o krzywdzie chłopca, powinny być rzetelnie wyjaśnione.
W sądzie stawił się także biologiczny ojciec Kamila, który, pomimo że przed laty został pozbawiony władzy rodzicielskiej nad synem, deklarował, że będzie chciał uczestniczyć w każdej rozprawie. Z głębokim poruszeniem mówił, że dla głównych oskarżonych będzie domagał się dożywocia, a dla pozostałych – po kilka lat więzienia za nieudzielenie pomocy jego synowi. „Kamil żyłby do dzisiaj, gdyby pozostawał pod moją opieką” – mówił z płaczem, wyrażając jednocześnie głęboki żal do instytucji, które powinny były chronić jego syna. Pełnomocniczki ojca złożyły wniosek o dopuszczenie go do udziału w rozprawie w charakterze oskarżyciela posiłkowego, jednak sąd nie zgodził się na to, wskazując na konflikt interesów i przepisy uniemożliwiające rodzicowi reprezentowanie dziecka w procesie przeciwko drugiemu z rodziców. Na tę decyzję złożono zażalenie, które rozpozna inny skład sędziowski.
Sprawa maltretowania Kamila wyszła na jaw po zgłoszeniu złożonym przez jego biologicznego ojca. Z ustaleń śledztwa wynika, że Dawid B. przez kilka lat maltretował chłopca. Przed śmiercią dziecka miał m.in. polewać go wrzątkiem i kłaść na rozgrzanym piecu węglowym, co spowodowało ciężkie obrażenia ciała – oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn, które ostatecznie doprowadziły do jego śmierci.