Rekordowy import. Za kalafiory i brokuły zapłaciliśmy 216 milionów zł – najwięcej od dwóch dekad!
Hiszpania zalewa polski rynek
Największym wygranym tego trendu okazała się Hiszpania, która dostarczyła do Polski ponad 13 tysięcy ton kalafiorów i brokułów, inkasując ponad 83 miliony złotych. Za nią uplasowały się Włochy (7,28 tys. ton) i Francja (6,96 tys. ton), a także Niemcy, które choć sprzedały mniej (5,5 tys. ton), zarobiły ponad 41 milionów złotych – więcej niż Włosi.
Na dalszych miejscach znalazły się Holandia, Belgia, Wielka Brytania, Portugalia, Grecja i Egipt. W sumie warzywa z tych krajów zasiliły polskie sklepy za 216,31 mln zł – kwotę, która mogłaby zasilić rozwój rodzimych upraw, gdyby tylko warunki produkcji w Polsce były bardziej sprzyjające.
Importowa papryka za pół miliarda złotych
Jeszcze bardziej szokująco wyglądają dane dotyczące papryki. W ciągu siedmiu miesięcy 2025 roku Polska wydała na jej import aż 581 milionów złotych, sprowadzając ponad 62 tysiące ton. Główni dostawcy? Ponownie Holandia, Hiszpania i Niemcy – kraje, które coraz skuteczniej wypierają polskich producentów z własnego rynku.
Ziemniaki z zagranicy? Coraz częściej
Nie inaczej jest z ziemniakami – produktem, który od wieków kojarzył się z polskim rolnictwem. W ciągu ośmiu miesięcy 2025 roku do Polski trafiło aż 171,69 tys. ton ziemniaków, a ich import kosztował nas ponad 276 milionów złotych. Najwięcej sprowadziliśmy z Niemiec, Holandii i Francji.
Dlaczego tak się dzieje?
Rolnicy alarmują, że koszty produkcji w Polsce rosną szybciej niż ceny skupu, a zmiany klimatyczne i brak stabilnej polityki rolnej powodują, że uprawa wielu warzyw przestaje się opłacać. Efekt? Coraz więcej pól leży odłogiem, a sklepy zapełniają się produktami z południa Europy.
Dla konsumentów może to oznaczać uzależnienie od zagranicznych dostaw i wahania cen, a dla rolników – coraz trudniejszą walkę o przetrwanie.
Polska na importowym zakręcie
216 milionów złotych za brokuły i kalafiory, 581 milionów za paprykę, 276 milionów za ziemniaki – w sumie ponad miliard złotych wypływa z Polski tylko na kilka podstawowych warzyw. To już nie jest tylko handel – to sygnał, że krajowa produkcja warzyw znalazła się w poważnym kryzysie.
Jeśli nic się nie zmieni, polskie stoły staną się bardziej hiszpańskie niż polskie, a rolnicy – zamiast siać i zbierać – będą musieli kupować, tak jak reszta z nas.