Kino po zmroku w Gorzowie. Cztery wieczory z filmem pod chmurką
Kino po zmroku to unikalny festiwal filmowy organizowany od kilku lat przez Miejskie Centrum Kultury, Miejski Ośrodek Sztuki i Kino 60 Krzeseł. Co piątek, przez cały lipiec, w parku Wiosny Ludów (czyli popularnym parku Róż) rozstawia się ekran, a na trawie siadają całe rodziny, grupy znajomych i pary.
Nie potrzeba biletu – wstęp jest darmowy. Trzeba tylko zabrać ze sobą kocyk, krzesełko albo leżak i przyjść na godzinę 22. W razie deszczu seanse przenoszone są do sali widowiskowej Miejskiego Centrum Kultury przy ul. Drzymały.
Kino po zmroku w Gorzowie. Co będzie grane w lipcu?
Tegoroczna edycja zapowiada się różnorodnie. Organizatorzy wybrali cztery tytuły, które zadowolą zarówno fanów grozy, jak i tych, którzy wolą coś lżejszego.
4 lipca – Noc żywych trupów (horror, 96 min, od 15 lat)
Barbara i Johnny jadą odwiedzić grób rodziców. Nie wiedzą jednak, że świat właśnie opanowały krwiożercze zombie. Gdy zapada noc, zaczyna się walka o przetrwanie. To klasyka horroru w reżyserii George’a A. Romero – film, który zapoczątkował erę żywych trupów w kinie i do dziś robi wrażenie.
11 lipca – Miłość bez ostrzeżenia (komedia romantyczna, 102 min, od 15 lat)
Nowojorski kompozytor ma do napisania operę życia, ale brakuje mu weny. Za namową żony rusza w miasto w poszukiwaniu inspiracji – i trafia na ludzi, którzy pokazują mu zupełnie inny świat. To ciepła, zabawna opowieść o tym, że miłość może pojawić się wszędzie, nawet w najbardziej niespodziewanym momencie.
18 lipca – Kuchenna rewolucja (komedia/thriller, 98 min, od 15 lat)
Rok 1918, Ameryka walczy z pandemią grypy. Do bogatej posiadłości trafia tajemniczy kucharz Floyd Monk, który szybko wywołuje zamieszanie wśród domowników. W tej błyskotliwej historii humor miesza się z niepokojem, a piękne wnętrza skrywają więcej, niż się wydaje. Zaskakujące połączenie komedii z nutą dreszczyku.
25 lipca – Ostatni wiking (czarna komedia, 104 min, od 15 lat)
Martin nie kupuje sportowego auta ani nie szuka młodszej dziewczyny. Zamiast tego ucieka do lasu, by żyć jak wiking – bez prądu, wygód i z dala od cywilizacji. To szalona, zabawna i trochę absurdalna komedia o tym, jak bardzo można pogubić się w życiu… i jak czasem trzeba się pogubić, żeby się odnaleźć.