Nuda. Czy naprawdę jest nam potrzebna?
"Nudzisz się? Ja ci zaraz znajdę zajęcie!" – kto z nas tego nie słyszał? Ba, czy przypadkiem nasze dzieci nie słyszą tego samego? Żeby się nie nudziły, zagonimy je do odkurzania podłóg, ścierania kurzy, a nawet do nauki! Tymczasem ponoć nuda jest potrzebna!
Ale zacznijmy od początku. Bo jak sugerują znane baśnie, nuda to wcale nie koniec świata, a właśnie początek przygody! Wiecie, Alicja w Krainie Czarów nie ujrzałaby królika, gdyby nie usnęła z nudy. Bastian z “Niekończącej się Opowieści” nie sięgnąłby po książkę, od której wszystko się zaczęło, gdyby nie ta straszna nuda. No dobrze… literatura pokazuje też drugą stronę medalu. Werterowi nuda akurat nie wyszła na zdrowie, więc może nie przesadzajmy z tą inspiracją.
Nuda jest potrzebna, ale współczesny świat jej nie trawi
Godzina szósta rano: wstajemy i… już się nie nudzimy! W dzisiejszym “kreatywnym” i stale doszkalającym się świecie każda minuta musi być produktywna. Przecież doba ma tylko 24 godziny, czyli zaledwie 1440 minut, z czego i tak przesypiamy jedną trzecią! Chyba że wpadliśmy w pułapkę efektywności i uznaliśmy, że sen to marnowanie czasu.
I wtedy to się dzieje. Widzimy dziecko rozłożone na kanapie, które robi absolutnie NIC. A w nas coś się gotuje: jak to tak, młody człowiek i nie robi niczego pożytecznego?! Leży jak ten leń na tapczanie z wiersza Brzechwy! Skandal.
Tymczasem, o ile ten stan nie trwa permanentnie, położenie się i nicrobienie przez chwilę jest oznaką zadbania o siebie – zwłaszcza jeśli robi to dorastający organizm! Tylko się cieszyć, że młody człowiek stara się sam “nastroić” i wyregulować emocje. W ten sposób łatwiej mu będzie dotrwać do końca dnia bez rzucenia się komuś do gardła. A czy Ty się nie rzucisz? No, zobaczymy.
“Inteligentny człowiek nigdy się nie nudzi”
O nudzie wiemy niewiele. Badacze zastanawiają się troszkę, czy przypadkiem nie jest emocją (zieww…), z czego tak naprawdę się składa i co sprawia, że nudzimy się mocniej. Wiadomo również, że są osoby, które nudzą się częściej i jest to dla nich nieznośne nawet wtedy, gdy przed nimi w kolejce do kasy są dosłownie dwie osoby. Wszyscy chyba znamy takich ludzi. Inni z dwóch patyków i kawałka sznurka zrobią sobie teatrzyk.
Czy da się “stać” taką osobą? Teoretycznie rolą rodzica jest między innymi nauczyć dziecko, jak się nudzić. Rzecz jasna można to zrobić, rzucając smarkaczowi: “inteligentny człowiek nigdy się nie nudzi!” Jak powszechnie wiadomo, to wpływa na ambicje i latorośl sięga wtedy po podstawy fizyki kwantowej, by za kilka lat dostać Nobla. Tak to przecież działa.
Można też po prostu pozwolić dziecku na nudę, najpierw podsuwając dziecku ciekawe pomysły na dobrą zabawę, a potem coraz częściej wycofując się, by samo poszukało rozwiązań… ale co ja tam wiem. Nobla pewnie za to nie będzie. A może jednak?
Rzecz jasna nie każde dziecko nauczy się tego w tym samym tempie. Szczególnie te z neuroatypowościami potrzebują więcej wsparcia. I cierpliwości. Duuużo cierpliwości.
Hygge – modna nuda po skandynawsku?
No dobrze. Nauczymy to biedne dziecko, że nuda jest potrzebna. Powiemy, co zrobić, by nie przeszła nie w apatię, tylko w działanie. A my? Czy damy sobie przestrzeń na odrobinę bezczynności?
Próbujemy. Kilka lat temu modne wpadliśmy w zachwyt nad filozofią hygge, czyli właśnie przystanięciem na chwilę, by w komfortowym dla siebie otoczeniu poczuć równowagę. W nudzie można w końcu usłyszeć własne myśli. Ups! Czy nie tego przypadkiem czasem się boimy? Może właśnie tak jest, że dlatego pędzimy i nie dajemy sobie czasu na nudę?
Albo niczym w utworze “Malcziki”, pędzimy – bo bułki kosztują, bo brak pędu oznacza straconą szansę: na awans, odebranie dziecka z przedszkola o czasie… A o tym, że nuda jest potrzebna, informujemy dzieci, teoretyzując. Niech wiedzą, bo praktyki od nas w tym zakresie przecież nie nabędą. U nas w głowie wciąż: “Moi koledzy ścigają ze mną się, bo do wyścigu każdy gotów jest. Moi koledzy z najlepszych najlepsi, trzydzieste piętro w biurowcu szklanych drzwi“.
Więc nudźmy się!
Na koniec powinno paść radosne hasło: „nudźmy się częściej!”. Tylko że nie tak powinno być. Bo nadmiar nudy, albo nieumiejętne zarządzanie nią, potrafi być równie destrukcyjne jak jej całkowity brak – może prowadzić do apatii, frustracji i poczucia bezsensu.
Jak po raz kolejny widać, życie to sztuka balansu. Dobrze jest się czasem ponudzić, przypomnieć sobie swoje własne myśli albo w tej nudzie przemyśleć, co tak naprawdę chcemy teraz robić. Nie co musimy, bo wiadomo, że musimy wiele. Co chcemy, bo to może być dla nas ciekawą informacją o nas samych.
I jeśli wszystko pójdzie dobrze, nuda skutkuje wręcz kolejnymi zajęciami. Byle ciekawymi
Badania na temat nudy, do których pewnie chcesz zajrzeć: https://www.frontiersin.org/…