Blisko tysiąc kibiców Błękitnych Stargard na finale plus mała grupa z Grudziądza
Olimpia szybko zaatakowała, miała przewagę, ale stargardzianie po kwadransie uspokoili grę, przejęli kontrolę i przed końcem I połowy powinni objąć prowadzenie. Okazji nie wykorzystali, co zemściło się po zmianie stron. Julian Kamiński wyleciał w 59. minucie z boiska z czerwoną kartką i to zmieniło przebieg rywalizacji.
- Szkoda, że ta czerwona kartka została pokazana, bo według mnie sędzia w tej sytuacji mógł się jeszcze wstrzymać z taką karą. Niestety, nie mamy na to wpływu. Mamy za to na wynik rewanżu i na pewno pojedziemy po zwycięstwo. Nie mamy nic do stracenia. Musimy wyjść bardziej ofensywnie, a jak uda nam się zdobyć pierwsi bramkę, to wszystko będzie możliwe - mówił Wojciech Fadecki, kapitan Błękitnych.
Gospodarzom długo udawało się utrzymywać bezbramkowy remis, ale jeden błąd w tyłach i w 79. minucie Olimpia objęła prowadzenie, a w 90. zdobyła drugiego gola.
- Mecz nie potoczył się po naszej myśli, przegraliśmy, ale musimy wierzyć do końca w nasz awans. Mamy dwie bramki do odrobienia, ale w piłce wszystko jest możliwe. Będziemy wierzyć, że ten wynik uda się odwrócić - mówił Wojciech Fadecki.
Rewanż w środę w Grudziądzu.