PGE Start Lublin przegrał w trzecim meczu finałowym z Legią Warszawa
Legia Warszawa – PGE Start Lublin 90:86 (29:27, 23:29, 17:17, 21:13)
Legia: McGusty 22, Pluta 20, Silins 11, Vucić 11, Kolenda 9, Radanov 7, Sykes 6, Grudziński 2, Onu 2, Wilczek. Trener: Heiko Rannula
Start: CJ Williams 20, Lecomte 18, Put 12, Lattibeaudiere 12, Drame 10, Ramey 5, Krasuski 4, Pelczar 3, Brown 2. Trener: Wojciech Kamiński
Trzecia odsłona finału, jak na finał przystało, od początku była koszykarskim świętem Zawodnicy obydwu drużyn prezentowali iście mistrzowską formę strzelecką. Wynik trafieniem zza łuku otworzył dla gospodarzy Ojars Silins (3:0). Po chwili spod kosza odpowiedział Tyran De Lattibeaudiere (3:2). Goście z czasem też zaczęli trafiać „za trzy”, a po raz pierwszy w taki sposób punktował Ousmane Drame. Start przegrywał w tym momencie 9:10.
Do końca tej odsłony zespoły wymieniały się prowadzeniem, ale finalnie lepsi po niej byli warszawianie, którzy zakończyli ją trzema trafieniami z dystansu. Dwukrotnie piłkę w koszu zmieścił Keifer Sykes, a raz Andrzej Pluta. Po rzucie rozgrywającego Legia wygrywała 29:24, ale w ostatnich sekundach straty gości do dwóch oczek zmniejszył CJ Williams.
Ofensywny basket oglądaliśmy także w kolejnej odsłonie. Najlepszy mecz w sezonie rozgrywał kapitan Startu, Filip Put. Dotychczas jego rekordem było 12 oczek w trzecim półfinale z Treflem. Ten wyczyn wyrównał już w drugiej kwarcie finału z Legią. Właśnie po jego akcji dwa plus jeden goście wyszli na prowadzenie 54:52. Wynik przed przerwą na 56:52 dla przyjezdnych ustalil Courtney Ramey.
I Legia i Start zasługiwały na słowa uznania. Warszawianie mieli 63 procent skuteczność z gry (19/30), lublinianie – 67 (23/34). Jeśli chodzi o „trójki”, to gospodarze trafili 9 na 14, a goście 7 na 11. Z linii osobistych obydwie ekipy były bezbłędne.
Po zmianie stron te świetne statystyki spadły, takich fajerwerków już nie było. Więcej obserwowaliśmy gry obronnej. Gdy dwa wolne wykorzystał Emmanuel Lecomte, Start prowadził najwyższą jak dotąd różnicą sześciu oczek (66:60).
Nie zmieniła się skuteczność CJ Williamsa, który z końcem trzeciej odsłony (73:69 dla Startu) miał w dorobku 17 oczek, najwięcej na parkiecie. W szeregach Legii przewodził natomiast Pluta (15).
Sobota nie była udana dla Tevina Browna. Lider lublinian na przestrzeni całego sezonu w tym meczu trafił tylko raz. Trener Wojciech Kamiński nie forsował więc na siłę jego obecności na parkiecie.
Wprost przeciwnie sprawa się miała z asem Legii. Kameron McGusty (22 punkty w meczu) na sześć minut przed końcem meczu odzyskał prowadzenie dla gospodarzy (80:79). Szkoleniowiec gości wziął czas. Walka o triumf trwała do ostatnich sekund, ale kluczowa okazała się sytuacja na 72 sekundy przed końcem, gdy przy remisie 83:83 faul niesportowy popełnił Lecomte.
Osobiste wykorzystał Pluta, piłkę znowu otrzymali Legioniści, i „trójką” Start podłamał Silins (88:83). Goście już się nie podnieśli.