Potrzebne miłosierdzie gmin i miast. Bez niego kilka małych klubów może nie wrócić po wakacjach do gry
Jak nasze „gwiazdy” kopią piłkę, każdy widzi. Dramat w kilku aktach z Robertem Lewandowskim i Michałem Probierzem elektryzował rodaków. Moja mama, która skończyła 91 lat, po zakończeniu meczu z Finlandią stwierdziła „wstyd i hańba”. Opowiedziała się po stronie „Lewego”. Moi znajomi z podkarpackich wsi, jak jeden mąż, też. Jest dla nich idolem. Kibicują też wiernie wiejskim drużynom, choć te nie rozpieszczają ich wynikami. Wsi spokojna, wsi wesoła? Gdzie tam!. W niedzielę przed mszami dyskutują pod kościołem o piłce, a po sumie jadą na miejscowe stadiony w niczym nieprzypominające klepisk, na których 30 lat temu i więcej razem ze swoimi rówieśnikami kopałem piłkę w „buraczankach”. Tu zaszła zmiana. Ogromna.
Kończy się powoli sezon, w którym Podkarpacie doznało samych start. Spadły Stal Mielec i Stal Stalowa Wola. Mamy ubytki w 3 lidze. Stalowcy z Rzeszowa, gdyby spełnił się sen o potędze sprzed paru lat powinni szykować się powoli do Ligi Mistrzów. Niepowodzenia przykryte zostaną zapowiedziami, jak w Rzeszowie, że Stal będzie grała o awans do ekstraklasy, czego jej życzę, ale jakoś brakuje mi w to wiary. Podobnie w Mielcu, Stalowej, Resovii, Lubaczowie. W Wiązownicy pewnie też. Byle do wiosny!
Kiedy oglądam autentyczną radość z awansu drużyn, jak Sokoła Kolbuszowa Dolna do 3. ligi, Błażowianki i innych, to jeszcze bardziej cenię ich wysiłek i sukcesy. Tam jest piłka. Popatrzcie ile w tych ligach padło bramek. Grad. Jeszcze baraże i będą wakacje. Oby spokojne o dalszy los. Mam nadzieję, że ekipy, które spadły nie załamią się, nie opuszczą ich ci, którzy je wspierali i wspierają.
Droga gminna i miejska władzo, pomóż. Na niedzielne popołudnia trzeba też coś mieć. Choć czasem iskrzy, choć bywa, że więdną uszy. Związek też może być łaskawszy...