Czy Silksong jest „okrutny” i „sztucznie utrudniony”? Twórcy odpowiadają na zarzuty fanów
Team Cherry musiało podnieść poziom wyzwania w Hollow Knight: Silksong, by przeciwnicy dorównali szybszej i bardziej uzdolnionej bohaterce.
Spis treści:
- Szybka i zabójcza Hornet
- Wrogowie na poziomie bohatera
- Narzędzie zniszczenia
Twórcy Hollow Knight: Silksong przyznają, że hitowa metroidvania jest trudniejsza od poprzednika, ale jest ku temu sensowny powód.
Premiera drugiego Hollow Knighta to niewątpliwy sukces australijskiego studia Team Cherry, ale nie da się ukryć, że gra dała się we znaki niektórym nabywcom. Pomijając nawet problemy chińskiej wersji językowej oraz niedoinformowanie części graczy (którzy, tak to ujmijmy, chyba nie zdawali sobie sprawy nawet z tego, czym jest metroidvania), nie da się bowiem ukryć, że poziom trudności Silksong nieco wzrósł w porównaniu z „jedynką”.
Oczywiście, jak to zwykle bywa, gracze kłócą się, czy HKS faktycznie jest „niesprawiedliwy”, „zbyt trudny” czy wręcz „okrutny”, jak twierdzą niektórzy. Nikt oczywiście nie zaprzecza, że gra jest sporym wyzwaniem, ale nawet teraz, 2 tygodnie po premierze, w sieci pojawiają się świeże wpisy chwalące lub krytykujące poziom trudności Silksong.
Szybka i zabójcza Hornet
Nie dziwi więc, że do sprawy odnieśli się sami twórcy. Jak donosi serwis Dexerto (via IGN), Ari Gibson i William Pellen ze studia Team Cherry pojawili się na zapowiadanej wystawie Game Worlds zorganizowanej przez Australijskie Centrum Ruchomego Obrazu (ACMI).
Deweloperzy przyznali, że Silksong jest „bardziej skomplikowany” od Hollow Knighta, po części po to, by pozwolić każdemu wybrać własną „ścieżkę”. Ta swoboda oznacza, że zawsze można udać się w inne miejsce, jeśli obecne wyzwanie kogoś przerasta. Jak to ujął Gibson, gracze mogą złagodzić poziom trudności poprzez eksplorowanie, uczenie się albo nawet całkowite pominięcie wyzwania.
Dla nas ważne jest, aby pozwolić graczom zejść z wytyczonej ścieżki. Jeden gracz może zdecydować się podążać nią bezpośrednio do końca, a inny może ciągle zbaczać z niej i odkrywać wszystko, co czeka na niego po drodze, oraz wszystkich innych dróg i tras.
Silksong ma kilka trudniejszych momentów – ale większa swoboda w świecie gry oznacza, że cały czas masz wybór, dokąd pójść i co robić. […] To w porządku [gdy odbijasz się od trudniejszego wyzwania – przyp. red.]. Gracze mają sposoby na zmniejszenie trudności poprzez eksplorację, naukę albo nawet cakowite obejście wyzwania, zamiast pozostania zablokowanym.
Wrogowie na poziomie bohatera
Deweloperzy wskazali też, dlaczego sequel jest trudniejszy od poprzednika. Hornet jest bowiem nie tylko „szybsza i bardziej uzdolniona” od rycerza z Hollow Knighta, ale też ma do dyspozycji narzędzia, o których bohater „jedynki” może tylko pomarzyć.
W efekcie nawet podstawowi wrogowie musieli być nieco bardziej wymagający i „skomplikowani”, przez co – jak przyznał Pellen – jeden z mobów został oparty na… starciu z Hornet w pierwszym HK. Twórcy mieli bowiem dwie opcje: albo osłabią Hornet, albo wzmocnią wszystkich przeciwników, by „dorównali jej poziomowi”.
Nie da się ukryć, że jest tu coś na rzeczy. Dość rzucić okiem na tak podstawową mechanikę jak leczenie. Tak, w Silksong nie ma opcji wyboru między uzdrowieniem pojedynczego obrażenia i zużyciem całego ładunku, co jest ryzykowne. Jednakże uleczenie 3 punktów życia w „dwójce” zajmuje mniej czasu, ale też można je wykonać nawet w powietrzu.
Narzędzie zniszczenia
Już ta jedna zmiana jest sporym ułatwieniem, a przecież jest jeszcze system narzędzi. W „jedynce” były one zupełnie nieobecne, tymczasem w Silksong są one nieocenioną pomocą. Dzięki nim można walczyć z dystansu (na przykład by szybko eliminować wsparcie bossów) albo zadawać ogromne obrażenia.
Pomińmy kwestię pewnego wyjątkowo połamanego ulepszenia, które na pewnym etapie pozwala włączyć de facto „easy mode” na co najmniej 2 sposoby. Ba, część graczy zrezygnowała z korzystania z niektórych narzędzi i ich kombinacji z „błyskotkami” („trinkets”, czyli odpowiednikami „charms” z oryginału), bo według nich zbytnio ułatwiają rozgrywkę.
Co zabawne, narzędzia po części mogą wyjaśniać, dlaczego miejscami Silksong wydaje się trudniejszy, niż powinien. Być może to kwestia przyzwyczajenia (powtórzmy: w pierwszym HK nie było podobnego systemu), ale część graczy w ogóle z nich nie korzysta. Albo robi to bardzo rzadko, zwłaszcza na początku rozgrywki (z autorem tego tekstu włącznie).
Wypada też pamiętać, że Silksong początkowo miało być jedynym płatnym DLC do Hollow Knighta. Innymi słowy, gra rozpoczęła żywot jako dodatek dla osób, które ukończyły „jedynkę” – i które nie byłyby zadowolone, gdyby „dodatek” był równie łatwy, co początek podstawowej wersji gry. Potwierdza to wzmianka o tym, że twórcy dość późno dodali pierwszą lokację w Silksong, by mieć „spokojniejszą przestrzeń” jako wprowadzenie do gry (via Games Radar).
- Porady na start w Hollow Knight: Silksong. O tych podstawach trzeba pamiętać
- Gry września 2025. Chowajcie makijaż klauna, Silksong wychodzi! A wraz z nim Silent Hill f i nowy Dying Light