Turysta pochwalił się wycieczką w Tatry: "walczyłem o przetrwanie". Internauci nie zostawili na nim suchej nitki
Turysta "walczył o przetrwanie" na Durnym Szczycie
Na facebookowej grupie miłośników wędrówek po Tatrach pojawił się osobliwy wpis, który wzbudził ogromne kontrowersje wśród internautów. Pewien turysta pochwalił się wejściem na jedną z najniebezpieczniejszych gór - Durny Szczyt (2622 m n.p.m.) w słowackiej części pasma.
W drogę wyruszył kompletnie nieprzygotowany:
- bez kasku,
- bez liny
- bez uprzęży
- i bez ubezpieczenia.
- To było straszne, bardzo niebezpieczne, jestem jeszcze w szoku od niedzieli. Czegoś takiego się nie spodziewałem, walczyłem o przetrwanie, byłem już blisko łez. Bardzo mnie to pokory nauczyło. - relacjonował we wpisie.
Następnie chwali się, że udało mu się przejść mierzącą 21 kilometrów trasę ze Starego Smokowca na Durny Szczyt i z powrotem, opisując wyprawę jako "jedną z najtrudniejszych w swoim życiu":
- To naprawdę jedna z najtrudniejszych rzeczy, którą zrobiłem - i spokojnie można powiedzieć, że była trudniejsza niż Orla Perć w całości. W dodatku spadające kamienie i bez ubezpieczenia.
Nie do końca wiadomo, na jaką reakcję liczył autor posta. Członkowie grupy zareagowali jednak błyskawicznie - zamiast gratulacji, mężczyzna otrzymał mnóstwo upomnień (wyrażonych w mniej lub bardziej wybredny sposób) i informacji o tym, że jego zachowanie było bardzo nieodpowiedzialne.
Internauci nie zostawili na nim suchej nitki: "Żalisz się czy chwalisz?"
Dobra wiadomość jest taka, że świadomość turystów na temat bezpieczeństwa w górach jest coraz większa, co doskonale widać w komentarzach pod postem:
- Ale żalisz się czy chwalisz? - pan Tomasz.
- Nazwa szczytu adekwatna do "wyczynu". Dobrze, że szczęście dopisało, ale proszę już więcej tak nie ryzykować. - pani Jola.
- Kompletnie nie ma się czym chwalić. Bez kasku - nie pochwalam. Po co pchać się na szczyty, na których jak sam opisujesz walczysz o przetrwanie? Żeby sobie tu wrzucić post i dostać kilka serduszek? Szybko Cię może zweryfikować (czego Ci nie życzę). Nie rozumiem tej chorej mody na zdobywanie WKT przez osoby, które poza szlakiem były raptem kilka razy. Trochę takie pchanie się do trumny zupełnie na własne życzenie. Ile jest frajdy w stopniowym zdobywaniu doświadczenia i progressowaniu. No to nie... trzeba pokazać, że się umie, będąc w górach raz czy dwa w życiu gdzieś wyżej. Eh. Powodzenia, ale nie tędy droga. Ps. Tak jeszcze dodam, że zupełnie się nie dziwię, że tyle zwiększonych kontroli. Jak Panowie z TANAPU czytają takie posty to co sobie mają potem myśleć o Polakach poza szlakiem? - pani Julia.
- Tam nie ma szlaku turystycznego... masz uprawnienia np. związku alpinistycznego, takiego jak PZA, JAMES czy DAV? Jeśli nie to mandat się należy🧐- pani Katarzyna
- Przepraszam, ale muszę to napisać. Oprócz tego że miałeś ogromne szczęście i wyraźnie ktoś tam na górze nad tobą czuwał gdy wchodziłeś na Durny Szczyt, to miałeś też niesamowicie DURNY POMYSŁ! Nie wyobrażam sobie jak ktokolwiek może chociażby pomyśleć aby w Tatry Wysokie wybierać się bez kasku, uprzęży czy jakichkolwiek zabezpieczeń, nie wspominając już o braku ubezpieczenia! Ot Durny na Durnym (wybaczcie, ale inaczej się tego opisać nie da) - pani Anna.
Czy można wejść na Durny Szczyt?
Nie, choć są wyjątki. Durny Szczyt to bardzo niebezpieczne miejsce w Tatrach. Na górę nie prowadzi żaden szlak turystyczny. Samotnie na Durny Szczyt mogą wejść tylko osoby z odpowiednimi uprawnieniami związku alpinistycznego (PZA, JAMES, OEAV, DEV) - jeśli marzysz o zdobyciu tej góry i nie masz stosownych uprawnień, musisz skorzystać z usługi uprawnionego przewodnika.
Warto pamiętać także o tym, że zejście ze szlaków Tatrzańskiego Parku Narodowego bez wykwalifikowanego przewodnika jest zabronione (w Polsce legalne, ale tylko w wyznaczonych strefach). To łatwy sposób na otrzymanie mandatu od strażników parku.