Za gruba na podróżowanie? Historie ludzi, którzy udowadniają, że rozmiar nie ogranicza marzeń
Czy rozmiar ogranicza podróże? Prawdziwe historie z życia
Choroba otyłości dotyka milionów ludzi i wbrew pozorom, nie zatrzymuje się w progu domu. Czy zastanawiałeś się kiedyś, w którym momencie stajesz się "za gruby", by komfortowo podróżować samolotem, pociągiem czy nawet taksówką?
Czy wśród przewoźników panuje fatfobia? Użytkownicy Reddita, którzy na co dzień zmagają się z dodatkowymi kilogramami, nie rezygnują z życia i dzielą się swoimi niekiedy przykrymi, ale i inspirującymi przygodami. To są ich historie - sprawdź, z jakimi wyzwaniami musisz się liczyć, jeśli planujesz podróż, a twoje ciało odbiega od powszechnie akceptowanych norm.
Motywacja dla żołnierzy w Ukrainie? Albo zrobisz kurs droniarski, albo pójdziesz do piechoty
"Bałam się, że nie zmieszczę się w pociągu"
Jedna z użytkowniczek Reddita, Amerykanka o wzroście 160 cm i wadze około 110 kg, przyznała, że przed sześciotygodniową podróżą po Europie miała ogromne obawy.
- "Słyszałam, że w Europie wszystko jest mniejsze - siedzenia, przestrzeń, ludzie. Bałam się, że nie zmieszczę się w pociągu" - pisała.
Inni podróżni uspokajali ją, że największym wyzwaniem są... samoloty.
- "Siedzenia w pociągach są wygodne, nie przejmuj się. Najgorsze masz za sobą, kiedy wylądujesz" - odpowiedział jeden z komentujących.
Doradzali też, by przygotować się fizycznie: chodzić codziennie kilka kilometrów, bo w Europie schody są niemal wszędzie. Ta historia pokazuje, że lęk przed podróżowaniem często wynika nie z realnych przeszkód, a z braku pewności siebie i presji społecznej.
"Rodzice mówili, że mnie wyśmieją"
Inna internautka, Koreanka wychowana w USA, opisała, jak przed podróżą do Seulu spotkała się z falą krytyki... od własnej rodziny.
- "Moi rodzice powtarzali, że w Korei ludzie są szczupli jak słomki, że będą się ze mnie śmiać. Płakałam, bo zamiast wsparcia słyszałam tylko, że jestem za gruba, żeby lecieć" - wyznała.
Na szczęście rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
- "Ważyłam ponad 130 kg, mam lipodemię. Lot trwał 14 godzin i przebiegł spokojnie. W Korei nikt mnie nie wyśmiewał - może ktoś zerknął, ale nie poczułam się gorsza" - napisała inna kobieta, chcąc dodać jej odwagi.
Te historie pokazują, że największym przeciwnikiem otyłych podróżnych nie jest społeczeństwo, lecz wstyd, który sami w sobie pielęgnują.
"Czy jestem za gruby, żeby latać?"
To pytanie często powraca na forach podróżniczych. Pewien użytkownik napisał wprost:
- "Ważę 200 kg, lecę pierwszy raz od lat. Kupiłem bilety w pierwszej klasie, ale boję się, że nie zmieszczę się w fotelu".
Pod postem pojawiły się dziesiątki wspierających odpowiedzi. Inni otyli podróżni dzielili się radami: kupować miejsca z większą przestrzenią, prosić o przedłużenie pasa bezpieczeństwa, nie wstydzić się, prosić obsługi o pomoc.
- "Nie jesteś jedyną osobą w samolocie, która ma nadwagę. Pamiętaj, że masz takie samo prawo do podróżowania jak każdy inny" - napisała jedna z komentujących.
Otyłość nie przekreśla pasji do podróży
Historie z Reddita pokazują jedno: otyłość nie przekreśla pasji do podróży. Tak, może być trudniej - wąskie siedzenia, komentarze, zmęczenie - ale to nie powód, by rezygnować z marzeń. Każda droga zaczyna się od odwagi, nie od wagi.
Nie pozwól, by strach czy wstyd odebrały ci przyjemność odkrywania świata. Bo bez względu na to, ile ważysz, świat ma dla ciebie miejsce - w samolocie, w pociągu, w hotelu, i przede wszystkim - w podróży twojego życia.
Źródło: reddit.com