Zaczyna się sezon kąpieliskowy w Łódzkiem. Lepiej kąpać się tam, gdzie są ratownicy
W weekend w Łodzi i regionie w końcu zrobiło się upalnie. Wiele osób szukało ochłody nad wodą i... przeżyło rozczarowanie. Wiele kąpielisk jeszcze jest nieczynnych, a w Łodzi aż dwa mają zły stan wody.
Łódzki MOSiR rozpoczął w tym roku sezon już 1 czerwca, by zapobiec kąpielom "na dziko". Niestety w piątek (13 czerwca) po rutynowej kontroli inspekcji sanitarnej okazało się, że w Arturówku i na Stawach Jana woda jest nieprzydatna do kąpieli ze względu na zły stan mikrobiologiczny. Na dodatek akurat zrobiło się upalnie, mimo zamknięcia wyznaczonych kąpielisk wiele osób wchodziło do wody... tuż obok nich.
Tomasz Królikowski z łódzkiego MOSiR-u podkreśla, że na kąpieliskach pojawiły się informacje o zamknięciu kąpielisk. A w godzinach pracy - mimo niezdatności wody - kąpielisk pilnują ratownicy.
- Ratownicy zwracają uwagę osobom kąpiącym się poza kąpieliskiem, ale nie mogą pilnować każdego, kto chce wejść do wody - zaznacza.
Przyczyna zanieczyszczeń nie jest znana. W poniedziałek sanepid pobrał próbki ponownie, wyniki mają być znane w środę. Jeśli stan wody się poprawi na długi czerwcowy weekend kąpieliska mogą zostać otwarte.
W Łodzi cały czas czynne jest kąpielisko na Stawach Stefańskiego. Od dwóch lat funkcjonuje w nowymi miejscu i woda ma dużo lepsze parametry.
W sobotę ruszyły kąpieliska na zgierskiej Malince, na zalewie Mrożyczka w Głownie i na Pilicy w Tomaszowie Mazowieckim. Jednak większość z 22 oficjalnych kąpielisk w regionie zacznie pracę dopiero z końcem roku szkolnego a np. ośrodek Nad Stawem w Konstantynowie Łódzkim nawet 1 lipca.
Tymczasem służby przypominają, by nie kąpać się w tam, gdzie nie ma ratownika. W tym roku w regionie łódzkim utopiło się już sześć osób. To i tak stosunkowo mało, bo rok temu do połowy czerwca śmierci w wodzie było 12. Prawdopodobnie pomogła tu chłodna i deszczowa pogoda, która nie zachęcała do wypoczynku nad wodą.
- Pamiętajmy, że kąpiemy się tylko tam, gdzie jest to dozwolone i gdzie na miejscu jest ratownik, który może zareagować - podkreśla nadkom. Aneta Sobieraj, rzeczniczka prasowa KW Policji w Łodzi.
Zgodnie z przepisami jeśli ktoś wybiera kąpiel "na dziko" w miejscu gdzie nie ma zakazu policja może jedynie apelować o wyjście z wody. Jeśli jednak na zbiorniku jest zakaz kąpieli grozi mandat nawet do 250 zł.
Ale problemem może też być bezpieczeństwo sanitarne. Woda na kąpieliskach jest badana przez sanepid, poza nimi może być zanieczyszczona. Ponieważ stan wody zmienia się dynamicznie inspekcja sanitarna zachęca do zaglądania na stronę swojego Serwisu Kąpieliskowego, gdzie informacje o otwarciu lub zamknięciu kąpieliska możemy sprawdzić jeszcze przed wyruszeniem na plażę.