Warszawa: Syreny wyją na Mokotowie. Nikt nie wie dlaczego
W czwartek około godziny 13:15 na Mokotowie rozległy się syreny alarmowe. Niektóre osoby zgłaszały, że słyszały je również dzień wcześniej około godz. 15:00. Mieszkańcy, zamiast otrzymać jasną informację, zostali pozostawieni w niepewności.
Inni zwracają uwagę na problem z komunikacją. Zdaniem mieszkańców takie testy alarmów, bez podawania wcześniejszych informacji, mogą przyczynić się do tzw."znieczulicy”.
Organizacja StopCham Warszawa opublikowała na platformie X wpis, w którym ironicznie odniosła się do sytuacji. Zgłosił się do niej jeden z mieszkańców, który próbował dowiedzieć się na własną rękę, jaka jest przyczyna wycia syren.
Jak podaje StopCham, urzędnik podczas rozmowy stwierdził, że są to "jakieś testy", ale nie potrafił podać szczegółów.
Redakcja próbowała uzyskać oficjalne stanowisko w tej sprawie, jednak odpowiedzi były wymijające lub ich brakowało.
- Rzeczniczka Mokotowa – nie wie.
- Mokotowska policja – nie wie.
- Straż pożarna – nie wie.
- Stołeczne Centrum Bezpieczeństwa – nie wie.
- Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego odesłało do biura prasowego wojewody, zalecając kontakt mailowy.
- Najprawdopodobniej jest to syrena należąca do miasta, ale jutro będziemy jeszcze sprawdzać tę sprawę - informuje biuro prasowe wojewody.
Z tym że tak jak pisaliśmy wcześniej - ani Stołeczne Centrum Bezpieczeństwa, ani rzeczniczka Mokotowa nie są poinformowani o tych działaniach. Próbowaliśmy się skontaktować z biurem prasowym miasta - bezskutecznie. Postanowiliśmy spróbować również drogą mailową.
Od godziny 14:30 do chwili publikacji artykułu nie udało się uzyskać żadnej konkretnej informacji. Jedynie policja uspokaja - nic złego na Mokotowie się nie dzieje. Ale skąd te syreny na Mokotowie? Nie wiadomo.
Póki co nie ma oficjalnego komunikatu wyjaśniającego, dlaczego syreny zostały uruchomione. Mieszkańcy pozostają w niepewności, a brak reakcji służb budzi wątpliwości co do skuteczności systemu ostrzegania w przypadku realnego zagrożenia.