"W schronisku nocowało tylko dwóch tajniaków". Tak wyglądały tatrzańskie wycieczki w stanie wojennym
Tatry nie dla każdego? Wtedy mało kto mógł pójść w góry
Wyobraź sobie, że Tatry możesz oglądać tylko z daleka. Żadnych spacerów po najpiękniejszych szlakach, żadnych podejść na majestatyczne szczyty - z takim problemem musieli mierzyć się amatorzy górskich wypraw w stanie wojennym.
Turystom nie wolno było od tak wejść na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego.
- Potrzebna była przepustka, wydana przez Milicję Obywatelską - wspomina pan Kuba Terakowski, który był wtedy nastolatkiem.
Chociaż wypełnił formularz o wydanie przepustki nie liczył, że szczęście się do niego uśmiechnie - a jednak, udało się! Pan Kuba, jako jeden z nielicznych szczęśliwców, mógł wybrać się na wycieczkę w Tatry.
- Wybrałem się więc przez Dolinę Kościeliską, Przełęcz Iwaniacką, Ornak, Siwą Przełęcz, Dolinę Starorobociańską i Chochołowską do Schroniska na Chochołowskiej Polanie. I na całej tej trasie - pomimo soboty - nie spotkałem nikogo. Nikogo! - opisuje.
Jedynymi osobami, które stanęły na drodze wędrowca byli funkcjonariusze, którzy przebywali w schronisku na Polanie Chochołowskiej:
- Poza obsługą - nocowało tam tylko dwóch tajniaków, którzy starannie sprawdzili moją przepustkę. W niedzielę, wracając do wylotu doliny też nie spotkałem nikogo.
Wszystko działo się w październiku 1982 roku. Pan Kuba, co zostało dokładnie wyszczególnione na pamiątkowej przepustce, był dopiero 3552 osobą, której we wspomnianym roku wydano pozwolenie na wejście w Tatry. Dlaczego?
Podczas stanu wojennego obszar ten został uznany za strefę nadgraniczną, czyli teren objęty dodatkowymi restrykcjami. Choć wiązało się to z utrudnieniami dla mieszkańców, jeszcze gorzej mieli turyści, którzy dopiero na miejscu mogli starać się o przepustkę i często jej nie otrzymywali.
"Do wycieczki po pustych Tatrach wróciłbym z przyjemnością, ale... "
Zafascynowana historią, postanowiłam skontaktować się z panem Kubą. Choć dziś nie pamięta z wyprawy zbyt wiele, zapytałam czy chciałby tę wycieczkę powtórzyć.
- Do wycieczki po pustych Tatrach wróciłbym z przyjemnością, ale oczywiście nie w okolicznościach stanu wojennego - zdradził Stronie Podróży pan Terakowski.
Jaki z tego morał? Tłumy to rzeczywiście niezbyt przyjemny element tatrzańskich wycieczek, ale... zawsze może być gorzej. Zamiast narzekać, podczas następnej wyprawy spróbuj cieszyć się chwilą, pięknymi krajobrazami i wolnością - był czas, w którym ludzie marzyli o przemierzaniu tych pięknych szlaków, a spełnienie tego marzenia wcale nie było aż tak proste...