Anatolij Bugorski. Latem 1978 rosyjski fizyk przeżył makabryczny wypadek

13 lipca 1978 roku w tajnym ośrodku badawczym pod Moskwą Anatolij Bugorski pochylił się nad niesprawnym elementem akceleratora cząstek U-70. Wiązka protonów o energii 76 GeV przeszła przez tylną część jego głowy i wyszła w okolicy nosa, dostarczając dawkę promieniowania ponad czterysta razy przekraczającą śmiertelną normę. Fizyk zobaczył błysk "jaśniejszy niż tysiąc słońc", ale nie odczuł bólu i przeżył, przeciwstawiając się wszystkim znanym prawom medycyny radiacyjnej.

Instytut Fizyki Wysokich Energii w Protwinie Instytut Fizyki Wysokich Energii w Protwinie
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons
Przez Wieki

Tajny ośrodek badawczy i akcelerator U-70

Instytut Fizyki Wysokich Energii w Protwinie powstał jako zamknięte miasto nauki podczas zimnej wojny, położone około 100 kilometrów na południe od Moskwy. Ośrodek prowadził najbardziej zaawansowane badania nad fizyką cząstek elementarnych w bloku wschodnim, wykorzystując największy radziecki synchrotron protonowy U-70.

Akcelerator zbudowany w 1967 roku przez długi czas generował najwyższą energię wiązki na świecie, rozpędzając protony do prędkości bliskiej światłu w 1,5-kilometrowym pierścieniu.

Bugorski pracował jako jeden z kluczowych operatorów tego gigantycznego urządzenia, odpowiadając za jego obsługę i konserwację. Maszyna o masie setek ton wykorzystywała potężne magnesy do przyspieszania cząstek w całkowicie opróżnionym z powietrza tunelu. Energia 70 miliardów elektronowoltów pozwalała naukowcom badać fundamentalne właściwości materii w warunkach niemożliwych do osiągnięcia w normalnych laboratoriach.

Praca przy akceleratorze wymagała niezwykłej precyzji i przestrzegania surowych protokołów bezpieczeństwa. Każdy błąd mógł nie tylko zniszczyć kosztowną aparaturę, ale także zagrozić życiu personelu. Bugorski znał każdy centymetr tej maszyny i należał do najbardziej doświadczonych techników w całym ośrodku.

Feralny dzień lipca

Rankiem 13 lipca 1978 roku Bugorski otrzymał zlecenie sprawdzenia nieprawidłowo działającego elementu akceleratora. Zgodnie z procedurami urządzenie miało być wyłączone, a wszystkie systemy bezpieczeństwa aktywowane przed rozpoczęciem jakichkolwiek prac konserwacyjnych. Mechanizmy ochronne obejmowały zarówno fizyczne blokady, jak i sygnalizację świetlną ostrzegającą o aktywności wiązki.

Tego dnia jednak kluczowe systemy zawiodły w najgorszym możliwym momencie. Lampka ostrzegawcza nie zapaliła się, mimo że akcelerator wciąż był aktywny i generował śmiercionośną wiązkę protonów. Bugorski, ufając swojemu doświadczeniu i rutynie, wyłączył dodatkowe zabezpieczenia i pochylił się nad sprzętem. Nie miał pojęcia, że znajdował się w bezpośredniej ścieżce niewidzialnej wiązki cząstek.

W ułamku sekundy strumień protonów o średnicy kilku milimetrów przebił tylną część jego głowy, przechodząc przez płaty potyliczny i skroniowy mózgu, lewe ucho środkowe i wychodząc w okolicy lewego nozdrza.

Naukowiec zobaczył intensywny błysk światła, który później opisał jako jaśniejszy niż tysiąc słońc, ale nie poczuł żadnego bólu. Wiązka poruszała się z prędkością zbyt wielką, by jego układ nerwowy zdążył zarejestrować uszkodzenie.

Natychmiastowe konsekwencje i reakcja medyczna

Bugorski zrozumiał powagę sytuacji, ale początkowo postanowił nie informować nikogo o wypadku i kontynuował pracę przy niesprawnym urządzeniu. Dopiero po kilku godzinach zwrócił się do kolegów, gdy zaczął odczuwać niepokojące objawy. Przebyta dawka promieniowania wyniosła szacunkowo 200-300 tysięcy rentgenów w miejscu wejścia wiązki i jeszcze więcej w miejscu wyjścia.

Dla porównania dawka 500 rentgenów uważana jest za śmiertelną dla człowieka w normalnych okolicznościach. Lekarze przewieźli Bugorskiego do specjalistycznego ośrodka w Moskwie, gdzie zespół medyczny przygotowywał się na nieuchronną śmierć pacjenta w ciągu kilku godzin lub dni. Żaden człowiek nie przeżył wcześniej tak ekstremalnej ekspozycji na promieniowanie jonizujące.

W ciągu pierwszych dni lewa strona twarzy Bugorskiego zaczęła puchnąć w groteskowy sposób, skóra łuszczyła się wzdłuż ścieżki wiązki, a on sam stracił słuch w lewym uchu. Pojawiło się również częściowe porażenie mięśni twarzy, które pozostało trwałą konsekwencją wypadku. Mimo wszystkich przewidywań pacjent pozostawał przytomny, świadomy i w pełni funkcjonalny umysłowo.

Długoterminowe skutki i kontynuacja kariery

W kolejnych miesiącach i latach Bugorski miał padaczkę jako skutek uszkodzenia tkanki mózgowej przez wiązkę protonów. Lekarze obserwowali także stopniowe starzenie się lewej strony jego twarzy, która wyglądała znacznie starzej niż prawa. Mimo tych poważnych następstw fizyk nie tylko przeżył, ale także kontynuował studia doktoranckie i ukończył je pomyślnie.

Przez dziesięciolecia Bugorski pozostawał pod stałą obserwacją medyczną, stając się żywym przypadkiem do badania wpływu ekstremalnego promieniowania na organizm ludzki. Jego przypadek przyczynił się do rozwoju radiobiologii i zrozumienia mechanizmów naprawy uszkodzeń radiacyjnych. Naukowcy próbowali wyjaśnić, dlaczego przeżył ekspozycję, która powinna była go zabić natychmiast.

Jedną z teorii było to, że wąska, precyzyjna wiązka ograniczyła uszkodzenia do stosunkowo małego obszaru tkanki, w przeciwieństwie do rozproszonego promieniowania, które dotyka całego organizmu. Dodatkowo bardzo wysoka energia protonów mogła spowodować, że przechodziły przez tkankę mózgową zbyt szybko, by wywołać niektóre reakcje biochemiczne prowadzące do śmierci komórek.

Życie po wypadku i tajemnica przetrwania

Bugorski powrócił do pracy w instytucie i przez lata współpracował z zespołami badawczymi zajmującymi się fizyką wysokich energii. Władze radzieckie początkowo utrzymywały cały incydent w tajemnicy, ale z czasem historia przedostała się do międzynarodowej społeczności naukowej. Fizyk udzielał wywiadów i dzielił się swoimi doświadczeniami z badaczami z całego świata.

Jego przypadek pozostaje jedynym udokumentowanym przypadkiem przeżycia bezpośredniego trafienia wiązką akceleratora cząstek. Bugorski stał się żywą legendą w środowisku fizyków, dowodem na to, że ludzki organizm potrafi przetrwać warunki uznawane za absolutnie śmiertelne.

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Rakoniewice: Koszmarny wypadek. Jedna osoba trafiła do szpitala
Rakoniewice: Koszmarny wypadek. Jedna osoba trafiła do szpitala
Tarnów: 15. lat galerii Gemini Park. Jak powstawała?
Tarnów: 15. lat galerii Gemini Park. Jak powstawała?
Strzelno: W ogniu stanął budynek wielorodzinny. W akcji 30 strażaków
Strzelno: W ogniu stanął budynek wielorodzinny. W akcji 30 strażaków
Strzelno: Pożar. W ogniu stanął budynek wielorodzinny na ul. Kasztanowej. W akcji 30 strażaków z powiatu puckiego
Strzelno: Pożar. W ogniu stanął budynek wielorodzinny na ul. Kasztanowej. W akcji 30 strażaków z powiatu puckiego
"Przynajmniej jest za darmo". W Assassin's Creed: Shadows możesz zdobyć strój Ezio, ale zajmie ci to prawie miesiąc
"Przynajmniej jest za darmo". W Assassin's Creed: Shadows możesz zdobyć strój Ezio, ale zajmie ci to prawie miesiąc
Punkt Polaka w "strzelaninie" Vitkovic
Punkt Polaka w "strzelaninie" Vitkovic
Wielka zmiana w Spotify. Za darmo możesz posłuchać dowolnego utworu
Wielka zmiana w Spotify. Za darmo możesz posłuchać dowolnego utworu
Czołówka citroena i volkswagena. Cztery osoby ranne, w tym 4-miesięczne dziecko
Czołówka citroena i volkswagena. Cztery osoby ranne, w tym 4-miesięczne dziecko
Mazowieckie: Pijany kierowca na S8 chciał jechać pod prąd
Mazowieckie: Pijany kierowca na S8 chciał jechać pod prąd
Często zakładasz nogę na nogę? Flebolog ujawnia, co grozi twoim żyłom
Często zakładasz nogę na nogę? Flebolog ujawnia, co grozi twoim żyłom
Zielona Góra: Forum Kształcenia Zawodowego. Brakuje fachowców
Zielona Góra: Forum Kształcenia Zawodowego. Brakuje fachowców
Muriel Gardiner. Lekarka, która uratowała wielu Żydów
Muriel Gardiner. Lekarka, która uratowała wielu Żydów