Atak umarłych. Najstraszniejszy kontratak w historii wojen

Dwanaście niemieckich batalionów ruszyło do ostatecznego szturmu na twierdzę Osowiec, przekonane o całkowitym wyniszczeniu jej obrońców. Feldmarszałek Paul von Hindenburg liczył na szybkie zwycięstwo po rozpyleniu trujących gazów nad rosyjskimi pozycjami. Niemcy nie spodziewali się jednak spotkać półżywych żołnierzy plujących krwią i okrawkami własnych płuc, którzy z okrzykiem na ustach rzucili się na bagnety.

Atak umarłychAtak umarłych
Źródło zdjęć: © Russia.tv
Przez Wieki

Niemieckie przygotowania do ostatecznego uderzenia

Twierdza Osowiec stanowiła kluczowy punkt obrony na froncie wschodnim I wojny światowej. Znajdująca się w Królestwie Polskim fortyfikacja skutecznie odpierała niemieckie ataki od września 1914 roku. Niemcy uznali ja za przeszkodę nie do pokonania metodami konwencjonalnymi.

Feldmarszałek Paul von Hindenberg podjął decyzję o zastosowaniu nowej broni chemicznej przeciwko rosyjskiemu garnizonowi. Pod koniec lipca 1915 roku saperzy rozpoczęli montowanie trzydziestu baterii gazowych w odległości około kilometra od pozycji obronnych. Przygotowania trwały kilka tygodni, podczas których Niemcy gromadzili związki chloru i bromu przeznaczone do utworzenia śmiercionośnej chmury.

Dowództwo niemieckie dysponowało siłami znacznie przewyższającymi rosyjskich obrońców. Przeciwko 900 żołnierzom garnizonu wystawiono czternaście batalionów piechoty oraz trzydzieści ciężkich dział oblężniczych. Przewaga liczebna miała zapewnić szybkie zwycięstwo po zastosowaniu gazów bojowych.

Plan zakładał rozpylenie trucizny o świcie 6 sierpnia 1915 roku z wykorzystaniem sprzyjających warunków atmosferycznych. Niemiecki wywiad potwierdził, że rosyjscy żołnierze nie posiadają masek przeciwgazowych. Brak skutecznej ochrony przed bronią chemiczną miał zagwarantować całkowite wyeliminowanie obrony twierdzy.

Śmiercionośna chmura nad Osowcem

O świcie 6 sierpnia 1915 roku rozpoczęto uwolnienie chloru i bromu z wcześniej przygotowanych baterii. Trucizna rozprzestrzeniła się błyskawicznie, zachowując niszczące właściwości do dwunastu kilometrów od miejsca uwolnienia. Wysokość chmury gazowej sięgała dwunastu metrów, uniemożliwiając jakąkolwiek ucieczkę obrońcom.

Gaz łączący się z wilgocią w płucach, oczach i błonach śluzowych przekształcał się w kwas solny rozpuszczający ciało od środka. Efekt ataku gazowego okazał się druzgocący dla rosyjskiego garnizonu. Dziewiąta, dziesiąta i jedenasta kompania Pułku Ziemlianskiego zostały całkowicie unicestwione. Dwunasta kompania straciła niemal wszystkich żołnierzy, pozostawiając przy życiu około czterdziestu osób.

Artyleria twierdzy wpadła pod zbliżającą się falę gazu i nie mogła prowadzić skutecznego ognia obronnego. Pierwsza i druga linia okopów pozostała bez obrońców po przejściu trującej chmury. Łącznie ponad tysiąc sześćset żołnierzy zostało wyłączonych z akcji, praktycznie cały garnizon został w różnym stopniu otruty.

Po rozpyleniu gazów niemiecka artyleria konwencjonalna rozpoczęła ostrzał twierdzy, kładąc ogień zaporowy dla własnej piechoty. Dwanaście batalionów około siedmiu tysięcy żołnierzy ruszyło do ostatecznego szturmu na pozycje, które wydawały się całkowicie opuszczone. Niemcy spodziewali się łatwego zajęcia umocnień bez jakiegokolwiek oporu ze strony obrońców.

Kontratak półżywych obrońców

Około sześćdziesięciu rosyjskich żołnierzy przeżyło niemiecki atak gazowy, znajdując się w stanie niemal agonalnym. Wśród ocalałych najwyższy stopniem był podporucznik Władimir Kotliński, który zebrał resztki obrońców i przedstawił plan desperackiego kontrataku. Żołnierze nie mieli już nic do stracenia wobec nieuchronnie nadchodzącej śmierci od zatrucia.

Gdy niemiecki element 18. Pułku Landwehry przekroczył pierwszą linię obrony i naruszył wały twierdzy, na spotkanie wybiegło sześćdziesięciu ocalałych obrońców. Przedstawiali oni przerażający widok z poparzoną skórą i twarzami zakrytymi zakrwawionymi szmatami chroniącymi przed gazem. Z gardeł zamiast zagrzewającego do boju okrzyku wydostawał się jedynie duszący kaszel, gdy dosłownie wypluwali kawałki płuc.

Trzynasta i ósma kompanie tracąc do pięćdziesięciu procent żołnierzy rozlokowały się po obu stronach linii kolejowej. Rozpoczęły kontratak z okrzykiem na ustach, choć brzmiał on raczej jak ochrypłe huuurra ocalałych obrońców. Widok półprzytomnych z rozdzierającego płuca bólu Rosjan walczących na bagnety sprawił, że Niemcy zatrzymali się w miejscu.

Owinięci szmatami i koszulami żołnierze ruszyli na kilkudziesięciokrotnie silniejsze oddziały niemieckie z determinacją ludzi skazanych na śmierć. Impet ataku i przerażający wygląd napastników spowodowały w niemieckich szeregach panikę.

Panika w niemieckich szeregach

Niemiecki atak na twierdzę Osowiec załamał się w obliczu kontrataku sześćdziesięciu półżywych żołnierzy. Widok plujących krwią i wypluwających kawałki płuc obrońców wywołał panikę w szeregach wielokrotnie liczniejszego wroga. Siedem tysięcy niemieckiej piechoty rzuciło się w bezładny odwrót, porzucając szturm na pozycje wyjściowe.

Twierdza Osowiec nigdy nie została zdobyta w bezpośrednim starciu. Rosjanie ewakuowali garnizon 23 sierpnia 1915 roku zgodnie z rozkazem Sztabu Generalnego i wysadzili umocnienia przed wycofaniem się. Wydarzenie z 6 sierpnia przeszło do historii jako atak umarłych, symbolizujący niezłomność rosyjskiego żołnierza walczącego do końca.

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Biała Podlaska: Gwiazdki z nieba i melodie sprzed lat
Biała Podlaska: Gwiazdki z nieba i melodie sprzed lat
Żłobki i przedszkola nie mogą żądać zaświadczeń lekarskich
Żłobki i przedszkola nie mogą żądać zaświadczeń lekarskich
Sulejówek: Remont tunelu. Dwa miesiące utrudnień dla mieszkańców
Sulejówek: Remont tunelu. Dwa miesiące utrudnień dla mieszkańców
Podkarpackie: Okradała własną znajomą. Wpadła dopiero za piątym razem
Podkarpackie: Okradała własną znajomą. Wpadła dopiero za piątym razem
Sokółka: 14-latka okradła drogerię. Jej losem zajmie się sąd rodzinny
Sokółka: 14-latka okradła drogerię. Jej losem zajmie się sąd rodzinny
Gnojno: Śmiertelny wypadek. Na miejscu zginął mężczyzna
Gnojno: Śmiertelny wypadek. Na miejscu zginął mężczyzna
Chełmce: Jesień organowa. Rozpoczyna się międzynarodowy festiwal
Chełmce: Jesień organowa. Rozpoczyna się międzynarodowy festiwal
Leosia: Wyjątkowy diabelski kamień. To jeden z największych głazów
Leosia: Wyjątkowy diabelski kamień. To jeden z największych głazów
Łódź: Drzewa, rośliny i rzeka. Nowa zielona oaza w centrum miasta
Łódź: Drzewa, rośliny i rzeka. Nowa zielona oaza w centrum miasta
Warszawa: Zaatakował nożem kobietę. Sąd nie zastosował tymczasowego aresztu
Warszawa: Zaatakował nożem kobietę. Sąd nie zastosował tymczasowego aresztu
Katowice: Nowy przystanek kolejowy nabiera kształtów
Katowice: Nowy przystanek kolejowy nabiera kształtów
Łódź: Fuzja w rytmie tańca. Kolejna odsłona Tanecznych Czwartków
Łódź: Fuzja w rytmie tańca. Kolejna odsłona Tanecznych Czwartków