Bar mleczny w Aleksandrowie Kujawskim już otwarty. Pierwszego dnia przyciągnął tłumy. Zdjęcia
Bar mleczny, będący inicjatywą Spółdzielni Kujawskiej "Kujawianka", rozpoczął swoją działalność w Aleksandrowie Kujawskim. Już pierwszego dnia lokal zapełnił się klientami, którzy przyszli spróbować domowych potraw przygotowywanych na miejscu. Właściciele baru zadbali o to, by każdy mógł znaleźć coś dla siebie w przystępnej cenie.
Marek Ignatowski, prezes "Kujawianki", podkreśla, że brakowało w mieście miejsca, gdzie osoby starsze, samotne, ale i inni mogliby zjeść smaczny posiłek za rozsądne pieniądze. - Jest to kolejne miejsce, gdzie są zatrudnione osoby niepełnosprawne. I to jest najważniejszy cel działania naszej spółdzielni – dodaje Marek Ignatowski.
W barze mlecznym pracują cztery osoby, z czego trzy to osoby niepełnosprawne. Aneta Hołtyn, główna pomysłodawczyni i organizatorka baru, zadbała o każdy szczegół jego funkcjonowania. Dzięki jej zaangażowaniu, lokal działa sprawnie i cieszy się dużym zainteresowaniem mieszkańców.
Bar jest czynny od poniedziałku do piątku, w godzinach od 12 do 17. Wszystkie dania są przygotowywane na miejscu, a menu oferuje różnorodne zupy i drugie dania do wyboru. Na otwarcie serwowano żurek kujawski, który spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem.
- Zupa będzie zawsze jedna, a danie do wyboru. Pierwszego dnia jeszcze próbujemy i ćwiczymy, ale później będzie łatwiej. Nikt nie spodziewał się, że pierwszego dnia będzie tylu chętnych do spróbowania domowych obiadów. Nie dostarczono nam jeszcze opakowań do pakowania na wynos, warto jednak zawsze przynieść swoje lub zjeść na miejscu - tłumaczy pani Aneta Hołtyn.
Pani Gosia, która dowiedziała się o barze z Facebooka, zamówiła naleśniki z serem i zapowiedziała, że będzie wracać. - Zobaczyłam na facebooku informacje o barze. Dziś zamówiłam naleśniki z serem. Marzą mi się leniwe, dlatego będę zaglądać – powiedziała.
Pan Zygmunt, który przyjechał ze Śląska, zamówił placki ziemniaczane. - Widziałem wcześniej szyld i postanowiłem zajrzeć. Ceny są bardzo atrakcyjne, na dodatek na kartę seniora mam zniżkę – opowiada Zygmunt Nowakowski.
Józef Kosik, mieszkaniec Aleksandrowa Kujawskiego, również odwiedził bar, korzystając z okazji po wizycie u lekarza. - Mieszkam sam z synem, obiad gotuję na dwa dni. Tu pyszny żurek i ogromnym kawałkiem kiełbasy za 7 zł. Można się najeść za nieduże pieniądze – tłumaczy. - Na pewno nie raz tu przyjdę.
Pierwszym klientem baru był Marek Ignatowski, który zamówił zupę i drugie danie. Ma to przynieść szczęście placówce, ale także prezes "Kujawianki" chciał zapoczątkować w Aleksandrowie Kujawskim coś niezwykłego.
- Zamówiłem zupę i drugie danie, zapłaciłem i "zawiesiłem" posiłek. Gdyby przyszedł ktoś potrzebujący, to panie wydadzą zapłacony przeze mnie obiad. Niech to będzie początek pomocy innym – wyjaśnia Marek Ignatowski.