Bez niego wyprawa Amundsena mogła się nie udać. Kim był Olav Bjaaland?
Norweski mistrz nart i geniusz techniki
Olav Bjaaland pochodził z Telemarku, regionu uważanego za kolebkę narciarstwa. Był jednym z najwybitniejszych norweskich narciarzy przełomu XIX i XX wieku. Startował zarówno w biegach, jak i w skokach. W 1902 roku zwyciężył w prestiżowych zawodach w Holmenkollen, zdobywając Kongepokal, czyli Puchar Króla, przyznawany najlepszym sportowcom Norwegii.
Bjaaland poza sportem pasjonował się majsterkowaniem – i to właśnie ten talent odmienił jego życie. W 1909 roku, w restauracji kolejowej w niemieckim Lübecku, przypadkiem spotkał Roalda Amundsena. Własnoręcznie wykonany sprzęt narciarski i opinia świetnego sportowca zrobiły na polarniku tak duże wrażenie, że zaprosił go na wyprawę na biegun południowy.
Już w czasie przygotowań Bjaaland pokazał, jak bardzo jest wszechstronny. Sam przebudował ciężkie sanie, zmniejszając ich wagę z 88 do zaledwie 22 kilogramów, bez utraty wytrzymałości. Dzięki temu psy zaprzęgowe mogły poruszać się sprawniej. Jego pomysłowość miała ogromny wpływ na powodzenie całej misji.
To on przecierał ślady na biegun
W grudniu 1911 roku norweska wyprawa Amundsena zbliżała się do bieguna południowego. Na czele zespołu jechał Olav Bjaaland. Dzięki jego narciarskiej precyzji i doświadczeniu drużyna mogła poruszać się prosto i sprawnie w trudnym terenie. Gdy dotarli do celu, Amundsen postanowił uhonorować Telemark – kolebkę narciarstwa – i pozwolił Bjaalandowi jako pierwszemu stanąć dokładnie na geograficznym biegunie południowym. Mimo tego nie zobaczymy go na żadnym z oficjalnych zdjęć z tego momentu.
Dlaczego go nie widać? Bo sam robił zdjęcia
W ekstremalnym mrozie zawiodły profesjonalne aparaty Amundsena. Na szczęście Bjaaland miał ze sobą prosty, amatorski aparat fotograficzny – i to nim uwiecznił historyczną chwilę. Na najsłynniejszym zdjęciu wyprawy widzimy czterech członków ekspedycji przy namiocie i norweskiej fladze. Bjaaland – pierwszy na biegunie – stoi po drugiej stronie obiektywu.
Ciekawostka na koniec
W 1952 roku, podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Oslo, Olav Bjaaland zapalił znicz olimpijski. Miał wtedy 79 lat. Co ciekawe, aż do siedemdziesiątki regularnie… skakał na nartach. Nie dla medali, nie dla rekordów – po prostu z miłości do sportu.