Białystok: Miasto tłumaczy się ze zburzenia zabytków na Dojlidach. Sprawą zainteresował się resort kultury
Chodzi o dwa domy, jakie stały przy ulicy Suchowolca. Miały numery 25 oraz 25A. Zbudowano je w latach 80. XIX wieku. Były to domy postawione przez fabrykancką rodzinę Hasbachów, która na Dojlidach prowadziła swój biznes. Dziś domów nie ma.
Domy na Dojlidach. Były w nich grzyby, owady i szkodniki
W środę (8 X) dostaliśmy wyjaśnienia miasta, dlaczego doszło do rozbiórki. Choć z tablicy budowlanej wynika, że to remont.
- W trakcie robót stwierdzono, że praktycznie wszystkie elementy drewniane są uszkodzone, porażone przez grzyby, owady, szkodniki drewna. Dotyczyło to podwalin, ścian konstrukcyjnych, elementów więźby dachowej. Elementy te były w takim stanie, że zagrażały bezpieczeństwu. Ich awaryjny stan wymusił konieczność demontażu z założeniem, że wszelkie zdrowe, drewniane elementy zostaną wykorzystane w możliwym do tego zakresie. Ponownie wykorzystane zostaną cegły do oblicowania ścian korytarzy wewnątrz budynków - mówi Urszula Boublej, rzeczniczka prezydenta miasta.
Ile materiału nadaje się do tego, by je ponownie wykorzystać? Miasto takiej informacji nie ma.
Zburzenie zabytkowych domów. Czy będą konsekwencje?
Rzeczniczka pytana, czy nadal będzie to zabytek odpowiada, że nikt domów z rejestru zbytków nie wykreślił. Dodaje też:
- Efekt, do którego dążymy w przypadku tych budynków jest najlepiej widoczny po sąsiedzku, przy Suchowolca 25D gdzie w budynku mieszczą się dwie pracownie artystyczne. Ten sam efekt chcemy osiągnąć tu. Różnica pomiędzy tymi budynkami polega jednak na tym, że budynek, który został odrestaurowany był w znacznie lepszym stanie niż te dwa, o których rozmawiamy dziś - mówi Urszula Boublej.
Czy prezydent będzie wyciągał konsekwencje za doprowadzenie budynku do stanu, że zabytek nie nadawał się do remontu tylko demontażu? Miasto odpowiada, że to kwestia trwających kilkadziesiąt lat procesów degradacji. O tym, w jakim są stanie, okazało się dopiero w 2020 roku, po wykonaniu ekspertyz technicznych i rozpoczęciu remontu. Trudno więc mówić o szukaniu odpowiedzialności.
Wyjaśnień dotyczących zburzenia dwóch zabytków oczekuje wojewódzki konserwator zabytków, który ma siedzibę na Dojlidach (projekt zatwierdzał miejski konserwator zabytków). Sprawą interesuje się też Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.