Błonia w Krakowie wykoszone, bele zwiezione. Trawa będzie rosła, aż miło. Jeśli tylko "góra" pozwoli
Podeszliśmy bliżej traktora, żeby zapytać: co tu, konkretnie, się odbywa. No i po kolei.
– Trawa została skoszona, przewrócona, zgrabiona, zwałowana i teraz zwozimy – powiedział nam pan Jarosław, który pracy na Błoniach doglądał. – Tu nie możemy wjechać tirami. Dlatego musimy przeładować siano w Olszanicy, a potem czeka nas przejażdżka do Gdowa, do gospodarstwa w miejscowości Liplas – dodał.
Pan Jarosław jest bratem pana Grzegorza, który kosił Błonia w ubiegłym roku. Sianokosy odbywają się w ramach tzw. umowy bezkosztowej z krakowskim Zarządem Zieleni Miejskiej. Co to oznacza? Ano to, że w zamian za sianokosy na Błoniach, po wykonanej pracy, można zabrać skoszone siano i wykorzystać do własnych celów. A na siano z Błoń w tym roku czekają jałówki. Jałówki – czyli młode krowy, takie, które nie miały jeszcze cieląt.
Przy sianokosach, jak to dawniej na wsi bywało, pomagała cała rodzina. Jeden kosił, drugi zbierał, trzeci rozmawiał z nami. I bardzo miło nam się rozmawiało, ale krótko – bo robota czekała, a czas gonił.
Kiedy nowa trawa na Błoniach się pojawi? – Zależy od góry – podsumował pan Jarosław. No tak. Na szczęście dziś w Krakowie pada deszcz, podlewa.