Bobowa: Tak ukwieconego głównego placu nie ma w całej Małopolsce.
Rynek w Bobowej urzeka ponad sześcioma tysiącami roślin, które właśnie rozkwitły. Małe miasto nad Białą w powiecie gorlickim z głównym placem miasta, który w ubiegłym roku przeszedł rewitalizację, jest zaprzeczeniem tego, co dzieje się w całym kraju.
Łany lawend, białych hortensji i kolorowych jeżówek są jak protest – precz z betonozą! A zarazem dowodem na to, że serca naszych miast mogą wyglądać, tak, jak w Bobowej.
Na Rynku w Bobowej jest niczym w parku
Ponad 6600 sadzonek bylin, krzewów, a nawet drzew – to wszystko zmieniło centrum Bobowej. Lista gatunków roślin jest naprawdę długa. Centrum zostało podzielone na strefy i w zależności, jak poszczególne są umiejscowione, takie rośliny zostały do nich dobrane. Większość to między innymi powszechnie znane i lubiane hortensje, wrzosy, wrzośce, szałwie, a także turzyce, rozplenice, jeżówki oraz funkie w kilku odmianach i kolorach liści.
Dla przykładu, wokół ośrodka zdrowia przy ulicy św. Zofii pojawiły się zadarniające irgi, ale też hortensje i wysokie oraz średnie trawy. W centrum rośnie duży perukowiec. Nasadzenia sięgają dzwonnicy i bramy wejściowej do kościoła św. Zofii. Stąd ulica imienia patronki miasta wiedzie na rynek. Na niej też pojawiły się minimalistyczne nasadzenia, głównie z hortensji, traw i jeżówek w donicach. Wszystko dla walorów estetycznych, ale też praktycznych, bo umieszczone na chodnikach duże donice, uniemożliwiają dzikie parkowanie w tych miejscach.
Zgodnie z Koncepcją Zagospodarowania Terenów Zielonych opracowaną dla Bobowej w ramach rewitalizacji Rynku rośliny zostały dobrane w taki sposób, by oddziaływać nie tylko zmysłowo, ale również relaksująco.
- Zastosowane są rośliny różnokolorowe, o różnorakiej fakturze liści i kwiatów oraz rozmaite zapachowo – czytamy w koncepcji. - Celem projektu jest stworzenie właściwego charakteru terenu zapewniającego mieszkańcom i turystom leczenie słońcem, wypoczynek i możliwość miłego spędzenia czasu. Zaprojektowany teren ma posiadać również funkcje dekoracyjne – przekonują dalej autorzy dokumentu.
W Gorlicach zazielenią deptak i … Rynek
Bobowej pozazdrościć mogą gorliczanie. To kolejny rok, gdy miasto nie zdecydowało się na upiększające zielone inwestycje, a o szumnie zapowiadanym ukwieceniu gorlickiego deptaka na razie jest cicho. Za cicho.
- Zdajemy sobie sprawę, że obecny Rynek w Gorlicach jest daleki od wyobrażeń mieszkańców miasta o miejscu odpoczynku i relaksu. Decyzje o takim wyglądzie głównego placu miasta zapadły kilkanaście lat temu. Teraz trzeba to zmienić – mówi ostro Marcin Gugulski, szef Wydziału Informacji i Promocji Urzędu Miejskiego w Gorlicach.
Nie da się ukryć, że Rafał Kukla od początku swojej pracy na stanowisku burmistrza Gorlic, najpierw zmagał się przede wszystkim z dowiedzeniem winy fuszerek, których dopuścił się wykonawca rewitalizacji Starówki, a potem zdobyciu środków na ich poprawę. Tak przez ostatnie lata, wyremontowano ul. Mickiewicza, Piekarską, Wąską, Cichą, Rynek, Wróblewskiego i Karwacjanów.
Teraz przyszedł czas na zazielenienie deptaka i Rynku.
- Mamy już koncepcję na poprawę estetyki i funkcjonalności tych dwóch miejsc. Zazielenienie deptaka to jeden cel. Drugi to przebudowa Rynku w taki sposób, by był przestrzenią przyjazną. Teraz skupiamy się na poszukiwaniu środków, za które moglibyśmy zrealizować te zadania. Gdy tylko pojawią się w budżecie miasta będzie można planować konkretne działania – dodaje Gugulski.
Beton, beton i jeszcze raz beton?
Nic tak dobrze nie pokazuje tego, co jest nie tak z polskimi miastami, jak to, co wydarzyło się w Krzeszowicach. Tamtejsza gmina w 2015 roku zaczęła program rewitalizacji. Krzeszowicki rynek główny został pozbawiony zieleni, a następnie zalany betonem tworząc tzw. patelnie. Jeden z mieszkańców gminy postanowił sprawdzić, w jakim stopniu to potoczne określenie oddaje rzeczywistość. Kacper Ropka położył patelnię na placu, a następnie po 15 minutach rozbił na nią trzy jajka. Mieszał je co 20 minut drewnianą łyżką. Po 80 minutach jajecznica była gotowa. Najlepiej to, co stało się w Krzeszowicach, ale dotyczy całej Polsce, opisuje termin ukuty przez Jana Mencwela – betonoza.
Czy Rynki w Małopolsce naprawdę są aż tak bardzo betonowe? Upust swojemu niezadowoleniu mieszkańcy dają w mediach społecznościowych. A najczęstsze określenia na główne place miasta to pustynia czy betonoza.
- Myślałam, że to w Tarnowie jest trend, żeby najpierw wyciąć zieleń, potem wszystko wybetonować lub wykostkować, a na koniec poustawiać doniczki z drzewami i roślinami ale widzę, że to ogólnopolska moda – komentuje Monika Nowicka.
O myślenickim rynku po rewitalizacji też można się było nasłuchać i naczytać: - Beton, kamień, kora, drzewa w donicach. Idealna wyspa ciepła. Tak antyśrodowiskowo. Antyklimatycznie. Nowocześnie. Na jedno kopyto w całej Polsce architekci krajobrazu działają zmieniając przestrzeń na mniej przyjazną – skomentowała Małgorzata Kądziela.
- Tragedia. Wszystkie miasteczka w Małopolsce są prawie takie same. Beton, beton, zieleń w donicach. Przychodzi lato i patelnie. Jakiś horror – kwituje Zofia Borkowska.
Podobne określenia i opinie dotyczą też rynku w Krakowie, w Bochni, Zakliczynie, Wadowicach czy Nowym Sączu.
Jak odejść od betonozy?
Czy w centrum Nowego Sącza też jest za mało zieleni? Zdania w tej kwestii są podzielone, ale z całą pewnością płyta rynku nie jest miejscem gdzie w upalny dzień można odpocząć w cieniu drzew. Kasztan obok budynku ratusza to jedno z nielicznych rosnących tam drzew. Z inicjatywy władz miasta w czerwcu tego roku pojawiło się kilkanaście nowych drzewek w donicach.
Nowe rośliny dodają uroku, ale to także kolejny krok w kierunku walki z betonozą. Nowosądecka płyta rynku nie jest póki co miejscem pełnym zieleni, ale to ma się zmienić. Oprócz nowych donic z drzewkami zieleń ma się pojawić przed ratuszem, który jest remontowany.
- Podjąłem decyzję o przywróceniu strefie wejściowej do ratusza historycznego wyglądu. Pojawi się zieleń, co znacząco wpłynie na poprawę estetyki i autentyczności architektonicznej budynku - zapowiedział prezydent Nowego Sącza Ludomir Handzel.
Zdaniem prezydenta to kierunek w którym chciałby władze miasta chciałyby pójść. - Chcemy odjeść od betonozy i pełnego zabrukowania płyty rynku. Przed wejście do ratusza pojawi się zieleń przed schodami - zaznacza Handzel.
Czy w Gorlicach i Sączu efekt końcowy będzie taki, jak w Bobowej – zobaczymy.