Brodnica Górna: Tygodniami pracowali nad wyjątkowymi rzeźbami
Złotą Górę w Brodnicy Górnej opanowali uczestnicy międzynarodowego sympozjum rzeźby w granicie "Geometria Kamienia". Przez trzy tygodnie artyści - studenci i pracownicy ASP w Gdańsku, Toruniu, Warszawie, Krakowie oraz goście z Czech - mierzyli się z niełatwym zadaniem stworzenia interesujących prac, kształty odnajdując w głazach narzutowych, które z każdą kolejną odsłoną sympozjum wybierają coraz większe.
W tym roku uczestnicy rzeźbili w 2-, a nawet 3-tonowych kamieniach. Niektórzy już na kolejne spotkanie upatrzyli sobie masywniejsze...
- Wybraliśmy kilka takich głazów narzutowych, które są piękne i duże. Właściciel żwirowni obiecał nam, że w przyszłym roku planuje zakup nowego pojazdu, który będzie miał udźwig 6 ton, także jest nadzieja - mówi Marcin Plichta, dyrektor Galerii Refektarz w Kartuzach, koordynator sympozjum.
Imadło, sofa i fundator klasztoru
Tegoroczne prace zaprezentowano na wernisażu w sobotę, 13 września. Łącznie powstało 10 rzeźb o bardzo odmiennym charakterze. Jedni kontynuowali zaczęte kilka lat wcześniej serie nieco abstrakcyjnych kształtów, ale pojawiły się też dość łatwo rozpoznawalne obiekty, jak np. imadło czy zastawiony stół. Sam Marcin Plichta spełnił zaś dziecięce marzenia o zostaniu... tapicerem, przygotowując niebywale wygodnie prezentujący się głaz.
Spod ręki Michała Furmaniaka natomiast wyszedł kolejny wizerunek postaci ważnej dla regionu. Tym razem artysta "wydobył" ze skały twarz gdańskiego kupca Jana Thiergarta, fundatora klasztoru w Kartuzach. Poprzednia praca Michała Furmaniaka - podobizna św. Brunona - bardzo spodobała się proboszczowi kartuskiej kolegiaty i zdobi już park obok świątyni. Możliwe więc, że patron miasta wkrótce będzie miał towarzystwo...
Tak czy inaczej rzeźby w dużej mierze nie zostaną na Złotej Górze. Jednym z założeń całego sympozjum jest, aby znalazły one swoje miejsce w przestrzeni miejskiej. W Kartuzach zresztą na każdym kroku można podziwiać prace z poprzednich odsłon wydarzenia.
Sami dowiadują się wiele o swoich dziełach
Obecni na sobotnim wernisażu nie szczędzili słów uznania dla artystów. Szczególnie mocno wybrzmiewały gratulacje ze strony Stanisława Radwańskiego, rzeźbiarza oraz dawnego rektora Państwowej Wyższej Szkoły Plastycznej w Gdańsku (dzisiejsza ASP), który przed laty uczył koordynatorów sympozjum Marcina Plichtę i Małgorzatę Wiśniewską.
Był on pod wrażeniem tego, co uczestnicy potrafią wydobyć ze skał - jak nie poddają się ich kształtom czy jakiejś narzuconej idei, ale tworzą coś wyjątkowego.
- Jestem zachwycony, bo tu jest takie widzenie [tej geometrii] nie dosłowne, ale metaforyczne - podkreślał Stanisław Radwański. - Gratuluję Wam zarówno pomysłu, jak i rezultatów. Przyjeżdżam tu za każdym razem z wielką ciekawością i wyjeżdżam z dużą satysfakcją.
Do rzeźbiarzy ponownie dołączył również Mirosław Zieliński, teoretyk sztuki z Uniwersytetu Artystycznego w Zlinie (Czechy). Co roku przygląda się on pracy uczestników sympozjum, rozmawia z nimi, a na koniec przygotowuje podsumowanie całego wydarzenia wraz z interpretacją powstałych dzieł.
- Ma bardzo ciekawe podejście. Nigdy nie pyta się, co autor miał na myśli, tylko sam interpretuje obiekty. Więc my na wernisażu dowiadujemy się o swoich rzeźbach więcej, niż wiedzieliśmy wcześniej. To niesamowite doświadczenie - przyznaje Małgorzata Wiśniewska z ASP w Gdańsku.
Mirosław Zieliński zapowiedział, że z rzeźbiarzami na Złotej Górze będzie się spotykał tak długo, jak starczy mu sił. Podobnie sami artyści nie planują w najbliższym czasie rezygnować z wyjątkowego wydarzenia.
- Myślę, że pomysłów wystarczy nam na kolejnych 20 sympozjów albo jeszcze dalej, także nie ma z tym problemów - dodaje Małgorzata Wiśniewska.