Bydgoszcz: Po śmiertelnym wypadku na Grunwaldzkiej, udało się odczytać zapis z tzw. czarnej skrzynki w porsche
Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Południe prowadzi postępowanie w sprawie śmiertelnego w skutkach wypadku, do którego doszło 31 lipca w Bydgoszczy na ulicy Grunwaldzkiej.
Przypomnijmy, ze wstępnych informacji policji wynikało, że 31 lipca kierowca porsche nie zastosował się do wskazań sygnalizacji świetlnej, następnie wjechał na skrzyżowanie i zderzył się z prawidłowo jadącym oplem, którego prowadził 70-letni mężczyzna. Kierowca opla został przewieziony do szpitala. Tam niestety zmarł.
Od tragedii minęły ponad dwa miesiące, w tym czasie śledczy przesłuchali najważniejszych świadków. Postępowanie nie zakończyło się jeszcze, ponieważ obecnie prokuratura czeka na ekspertyzę biegłego.
- Analizie są poddawane dane, które udało się uzyskać z tak zwanej czarnej skrzynki samochodu sprawcy wypadku - mówi prok. Włodzimierz Marszałkowski, szef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe. - Zapisy dotyczą między innymi prędkości, z jaką poruszał się pojazd.
O jaką wartość prędkości chodzi, pytamy. Prokurator wyjaśnia, że metadane muszą najpierw zostać opracowane przez biegłego. Opinia będzie kluczowa dla dalszego biegu sprawy.
Jak zaznaczał krótko po zdarzeniu prok. Dominik Mrozowski z tej samej jednostki prokuratury w Bydgoszczy, 32-latek był przesłuchiwany tuż po wypadku, zanim jeszcze 70-latek zmarł.
Zobacz również: Wypadek na akademickiej w Bydgoszczy. Jedno z aut uderzyło w przystanek. Zdjęcia
Do informacji publicznej przedostała się wiadomość, że w momencie, kiedy policja chciała dostarczyć sprawcy wezwanie osobiście, mundurowi nie zastali go pod żadnym ze znanych śledczym adresów. Prokurator podkreślał, że nie oznacza to, iż mężczyzna ukrywał się lub zbiegł.
- Gdy sprawca dowiedział się od pracowników swojej firmy, że policja chce mu dostarczyć wezwanie, przez swojego pełnomocnika skontaktował się z prokuraturą - tłumaczył prok. Dominik Mrozowski
Zaznaczał, iż w żadnym wypadku nie może być mowy o próbie uniknięcia odpowiedzialności za udział w zdarzeniu, które jest przedmiotem prowadzonego postępowania.
Pierwotnie sprawa była prowadzona w kierunku postawienia zarzutu z artykułu 177.1 kodeksu karnego, czyli spowodowania wypadku komunikacyjnego, w wyniku którego osoba poszkodowana została ranna. Zmiana kwalifikacji stała się konieczna po śmierci kierowcy opla. Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, zgodnie z polskim prawem, podejrzany musi liczyć się z karą od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
- Zarzut został podtrzymany - mówi prok. Marszałkowski.