Były szef policji w Toruniu oskarżony o łapówkarstwo. Od roku proces nie ruszył
Ba, "Nowości" dowiedziały się, że nie wyznaczono nawet daty jego rozpoczęcia. Niedługo minie zatem rok od oskarżenia, a Janusz B. pseudonim "Perełka" nie stanął przed obliczem Sądem Rejonowego w Brodnicy. Dlaczego? Co się dzieje?
-Mamy dużo spraw - usłyszeliśmy w środę (02.07) od pracownicy sekretariatu II Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Brodnicy. - Potwierdzam, że akta do nas z prokuratury wpłynęły. Są u pani sędzi, czekają. Terminu pierwszej rozprawy wyznaczonego nie ma.
W Brodnicy mieszkał, był policjantem, pracował. Tutaj powinien być sądzony?
Według zapewnień pracownicy sądu, nie ma tu żadnego podtekstu, specjalnego powodu i zwłoki, tylko po prostu sprawa czeka w kolejce. Jak długo jeszcze poczeka, nie wiadomo.
Zorientowanych w sprawie natomiast ciekawi także to, czy w ogóle Janusz B. mieszkający w Brodnicy, będący kiedyś szefem drogówki w brodnickiej policji i mający brać łapówki od skazanych przy okazji pracy w brodnickim OSiR-ze, powinien być sądzony przez tutejszych sędziów. Czy sędziowie z Brodnicy nie powinni się wyłączyć dla bezstronności? Gdyby tak się stało, oznaczałoby to dalsze miesiące oczekiwań na wyznaczenie innego miasta dla tego procesu.
64-letni Janusz B. to były miejski komendant policji w Toruniu. Policyjną karierę zaczynał od tzw. „krawężnika”. W Brodnicy kierował „drogówką”, później w Rypinie - Komendą Powiatową Policji. Do Torunia trafił z Grudziądza, gdzie był komendantem miejskim. Wszędzie jego osoba budziła emocje.
Ochrzczony "Perełką" Janusz B. to postać barwna, niestroniąca od rozgłosu - po toruńskiej starówce jeździł welocypedem, w ramach nietypowego hobby. Na łamy gazet trafiał wielokrotnie, choćby za sprawą z afery o podwożenie radiowozem ojca Tadeusza Rydzyka czy też nominacji do niechlubnej nagrody "Złotej Pały".
Janusz B. miał już w przeszłości problemy z prawem i stawał przed sądem - toruńskim. Był skazany i ukarany. Wyrok uległ już jednak zatarciu, zatem w szczegóły nie wnikamy. Formalnie, np. w komunikacie prokuratury sprzed roku o akcie oskarżenia za łapówkarstwo, komendant określany jest już jako "niekarany".
Po karierze w policji Janusz B. wrócił w rodzinne strony, czyli do Brodnicy. Tutaj dostał posadę w Ośrodku Sportu i Rekreacji. Ta instytucja została wyznaczona przez burmistrza miasta jako miejsce, w którym skazani przez sąd wykonują prace społeczne. To właśnie Janusz B. odpowiadał za realizację tego zadania. Według ustaleń prokuratury brał łapówki od skazańców za fałszywe potwierdzanie im odbycia kary.
-7 sierpnia 2024 roku skierowaliśmy w tej sprawie akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Brodnicy - mówi prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Tak Janusz B. brał łapówki od skazanych - ustalenia prokuratury
Do obowiązków Janusza B. w Ośrodku Sportu i Rekreacji w Brodnicy należało m.in. nadzorowanie prac społecznie użytecznych wykonywanych przez osoby skazane na kary ograniczenia wolności. To Janusz B. potwierdzał i ewidencjonował roboty, a potem sporządzał sprawozdania trafiające do kuratorów. Na ich podstawie wydawane były przez kuratorów opinie o skazanych, decydujące o ich dalszym losie.
-W śledztwie ustalono, że Janusz B. przyjął od 15 skazanych pieniądze w różnych kwotach, łącznie 30.800 zł w zamian za poświadczenie nieprawdy w dokumentacji, że wykonywali oni prace społecznie użyteczne w OSiR w Brodnicy. Ponadto, Janusz B., dowiedziawszy się od B. M., że będzie ona przesłuchiwana w charakterze świadka, nakłaniał ją do złożenia fałszywych zeznań. Podejmował także inne działania mające na celu utrudnianie śledztwa - wyliczał prokurator Kukawski.
Były szef policji w Toruniu pół roku spędził w areszcie. Potem dostał dozór
Janusz B. przesłuchiwany w charakterze podejrzanego nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Odmówił składania wyjaśnień.
Były szef policji przesiedział za kratami już pół roku. Był tymczasowo aresztowany od 23 maja 2023 do 7 lutego 2024 roku. Potem prokurator zamienił ten środek na dozór policji oraz zakaz opuszczania kraju. Na majątku Janusza B. dokonano również zabezpieczenia majątkowego na poczet przyszłych kar.
Za zarzucane przestępstwa ekskomendantowi grozi od roku do lat 10 więzienia. Pod warunkiem, że zostanie kiedyś osądzony...