Chełmno: tak doszło do potrącenia sześciu osób. Nowe ustalenia
Poznaliśmy wstępne ustalenia w sprawie szokującego wypadku w Chełmnie. Samochód jechał pod prąd, zjechał na chodnik, gdzie w dwóch różnych miejscach wjechał łącznie w sześć osób. Kilkaset metrów dalej przewrócił się na bok.
Zgłoszenie o poważnym wypadku w samym sercu Chełmna do służb wpłynęło w piątek (11 lipca 2025) około godz. 14.40. Według pierwszych informacji potrącone miało zostać dziecko. Szybko okazało się jednak, że poszkodowanych może być więcej.
Samochód jechał po chodniku i taranował pieszych
Wszystko zaczęło się na chełmińskim Rynku. Samochód, kierowany przez 56-letniego mężczyznę, wjechał pod prąd, najprawdopodobniej z kierunku ul. Rynkowej. Zjechał na chodnik i z impetem uderzył w trzy, nieświadome zagrożenia, osoby. Na nagraniu, do którego dotarliśmy, widać moment uderzenia. Wśród potrąconych był 40-letni mężczyzna oraz kobieta z 10-letnim dzieckiem. Dwie osoby szybko podniosły się z ziemi i ruszyły na pomoc trzeciej poszkodowanej, która leżała na skraju jezdni.
Samochód, po potrąceniu trzech osób, dalej poruszał się chodnikiem, w kierunku ul. Hallera, gdzie chwilę później miały miejsce kolejne drastyczne sceny. Auto potrąciło tam kolejne trzy osoby: 45-latkę i jej dwie córki w wieku 11 i 13 lat, wcześniej uszkadzając zaparkowane wzdłuż chodnika pojazdy i taranując znaki drogowe. Kawałek dalej, mitsubishi najechało na niewysokie schodki, prowadzące do budynku i przewróciło się na bok. Dopiero to zakończyło tragiczny rajd.
Pięć osób poszkodowanych, lądował śmigłowiec
Duża liczba osób poszkodowanych i skala zdarzenia spowodowały, że w okolice chełmińskiego Rynku skierowano wszystkie dostępne służby: kilka Zespołów Ratownictwa Medycznego, cztery zastępy strażaków, policjantów, straż miejską, a także śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
- Nasze działania w pierwszej fazie akcji polegały na wspomaganiu działań ratowników medycznych. Pomagaliśmy między innymi transportować rannych do karetek i śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który wylądował w pobliżu - mówi mł. bryg. Sławomir Leśniak z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Chełmnie.
Do lecznic trafiły łącznie cztery osoby: matka z 10-letnią córką, potrącone jako pierwsze oraz 11- i 13-latka, uderzone przez auto później. Hospitalizacji nie wymagały dwie osoby dorosłe. Nic nie stało się też 56-letniemu kierowcy mitsubishi.
Najpoważniej ranna została najstarsza z nastolatek. Przetransportowano ją śmigłowcem LPR do szpitala w Bydgoszczy. Pozostali ranni - na pokładzie "naziemnych" karetek - trafili do innych szpitali w regionie.
Kierowca zatrzymany. Policjanci wyjaśniają przyczyny wypadku
56-latek, który siedział za kierownicą mitsubishi, został wyciągnięty z auta przez policjantów bezpośrednio po wypadku. Przewieziono go do budynku chełmińskiej komendy policji. Tam został przebadany na obecność alkoholu i narkotyków. Wstępnie nie wykryto w jego organizmie żadnych niedozwolonych substancji. Pobrano mu krew do dalszych analiz.
Policjanci nie chcą na razie mówić o przypuszczalnych przyczynach tego groźnego zdarzenia. To, jak i dlaczego doszło do wypadku, wyjaśni policyjne postępowanie. Funkcjonariusze przez wiele godzin dokonywali oględzin całego, kilkusetmetrowego odcinka drogi, na którym miały miejsce dramatyczne wydarzenia. Zabezpieczali ślady, dokonywali pomiarów, przygotowywali dokumentację. Rozmawiali też z poszkodowanymi i świadkami. To wszystko powinno pomóc w szczegółowym odtworzeniu zdarzeń.
Mieszkańcy poruszeni wypadkiem. "Koszmar"
Ze względu na prowadzone czynności, na wiele godzin całkowicie zamknięto ulice Rynek i Hallera. Cały teren ogrodzono biało-czerwoną taśmą. Wzdłuż niej bez przerwy gromadzili się mieszkańcy, zszokowani wypadkiem. Zastanawiali się jak w tym miejscu mogło dojść do groźnego zdarzenia, interesowali się losem poszkodowanych.
- Oby wszyscy z tego wyszli. Znam jedną z poszkodowanych i przeżywam to, co się stało. Już nawet na chodniku nie można czuć się bezpiecznie - mówili młodzi ludzie, spotkani przez nas na Rynku, w pobliżu miejsca, w którym samochód potracił pierwsze osoby.