Chorzów. To jedne z najpiękniejszych kamienic w mieście
W tym artykule:
Ulica Wolności w Chorzowie – rzeka kamienic i centrum wielkomiejskiej rozrywki
Ponieważ rynek został przecięty przez Estakadę, to właśnie ulica Wolności przejęła jego funkcję. Patrząc z góry, Wolności przypomina rzekę kamienic. Większość budynków na odcinku od Rynku do kościoła św. Jadwigi ma odnowione fasady – nieliczne czekają na remont lub wyczyszczenie fasady.
– Na ulicy Wolności znajdowało się na początku XX wieku siedem restauracji. Na Wolności 14 było Cafe Monopol, a na Wolności 34 Kaiser Cafe, a American Bar na Wolności 24, był też dom towarowy braci Barasch. W nieodległym Bytomiu w dziale z galanterią tej firmy pracowała żona Korfantego – opowiada Łukasz Zimnoch prezes stowarzyszenia Wrazidlok i dodaje – Königshütte to wielkomiejskie centrum mieszczańskiej rozrywki, warto wspomnieć choć takie głośne miejsca jak dzisiejszy Teatr Rozrywki czy kompleks zabawowy na Górze Redena.
Handel i gastronomia kwitły na Wolności od samego początku. Przy niej znajduje się oczywiście poczta (podobno jedna z najpiękniejszych w Polsce), kościół św. Jadwigi, neoklasycystyczna willa z XIX wieku. Dawniej przy skrzyżowaniu z Dworcową stała tu ogromna synagoga w stylu mauretańskim.
Sowa i winorośle
Jedną z pierwszych, bardziej zadbanych kamienic, którą widzimy wraz z Łukaszem Zimnochem, jest ta, gdzie obecnie mieści się restauracja Kartel. Zielone okna kontrastują z bladożółtym klinkierem. Czteropiętrowy gmach zbudowany w latach 1900 – 1901 według projektu Gustava Kocha zachwyca secesyjnymi ornamentami, a fasadę wyróżniają dwa trójkątne wykusze z sową i winoroślą.
– Sowa to popularny ptak na fasadach secesyjnych, śląskich kamienic. Jej popularność pochodzić może z umiłowania klasyki w pruskich szkołach. Sowa wszak to symbol mądrości. To ptak przenikający ciemności, majestatyczny, to także symbol bogini Ateny – mówi prezes stowarzyszenia Wrazidlok.
Jak tłumaczy, dla mieszczan, którzy nie posiadali herbów, sowa mogła być symbolem awansu opartego m.in. na przemyślności. W Chorzowie znajdziemy ją jeszcze m.in. na froncie IV LO, czy na ul. Sobieskiego 20.
– W secesji nie zawsze zdobienia mają dodatkowe znaczenie. Sztukaterie najczęściej pełnią rolę czysto ozdobną. Ulica Wolności jest pochwałą śląskiego mieszczaństwa. Powstanie tych wspaniałych budowli to skutek ambicji mieszkańców miasta: budowlańców, architektów, lekarzy, prawników, dziennikarzy, fotografów. Stąd też kamienice to emanacja mieszczańskiej dumy, sukcesu, aspiracji. – tłumaczy Łukasz Zimnoch.
Co jest kropką nad "i"?
Ruszamy na spacer w dół ulicy. Modernizm obok secesji, żółć obok zieleni i szarości.
– Ulica Wolności jest eklektyczna. Nie ma jednego stylu, który ją opisuje. Mamy kamienice neoklasyczne, modernizm, secesję i gotyk. W Europie określa się gotykiem to, co powstaje nawet w XIX i XX wieku uznając, że gotyk nigdy się nie skończył. Niektóre katedry budowano setki lat, a od momentu wykrystalizowania stylu ciągle powstawały nowe rzeczy – wyjaśnia Łukasz Zimnoch.
Na wielu murach i w klatkach widać daty – najczęściej z przełomu XIX i XX wieku. Pokazują, jak w krótkim czasie ulica gwałtownie się rozrastała. Łukasz Zimnoch podkreśla, że dawna Królewska Huta od samego początku była miastem nowoczesnym. Wodę doprowadzono stąd wodociągiem z miejsca oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów.
– Ulica Wolności jaką znamy, kształtowała się od połowy XIX wieku, a kropką nad „i” był budynek Komunalnej Kasy Oszczędności, który powstał w latach 1935-1937. To jest bardzo krótki okres. W historii miasta w ciągu kilkudziesięciu lat powstało całe śródmieście – mówi.
Nie każdego było stać na kamienicę przy Wolności w Chorzowie
– Jak to jest możliwe, że w Chorzowie w ciągu kilku lat po roku 1870 przybyło 150 nowych budynków? – pyta Łuksz Zimnoch – Na początku na ulicy Wolności w zgodach budowlanych znajdował się zapis, że kamienice mają mieć minimum dwa piętra, ale po pięćdziesięciu latach w Chorzowie ceny gruntu tak bardzo wzrosły, że zaczęto wydawać zgody na czteropiętrowe kamienice, co powodowało skokowy wzrost gęstości zaludnienia, bo budynki mieściły ponad dziesięć mieszkań – opowiada.
Wyraźnie widać, że wiele kamienic ma dobudowane piętra. Huta, kopalnie, pączkujące nowe biznesy to wszystko sprawiało, że ówczesna Królewska Huta była bardzo bogata. Chciano tu mieszkać i płacono tu też najwyższą możliwą stawkę podatkową w państwie pruskim. Bogactwo widać nawet dziś.
– Spójrzmy na cegłę klinkierową. Na ulicy Wolności wykorzystywano ją na szeroką skalę – mówi Łukasz Zimnoch, wskazując na jeden z budynków. Pięknie, praktycznie, elegancko, solidnie, różnorodnie – tak budowano wtedy na Śląsku.
Gdy przechodzimy w dół, mijamy ptaki, ozdobne balkony i proste modernistyczne fasady… Widać, olbrzymią różnorodność materiałów i stylów nawet z tego samego okresu. Każdy chciał się wyróżnić. Jednym z większych "zdobień" jest sporych rozmiarów kariatyda na neoklasycznym budynku przy Wolności 20. To kobieta, która podtrzymuje sklepienie dachu (lub w tym przypadku balkonu). Kariatydy tworzono już w czasach starożytnych. Najsłynniejsze wykonano przy budowie Erechtejonu w Atenach.
Masoni i aptekarze
Nie każdy symbol na przy Wolności ma rolę wyłącznie ozdobną. Warto wspomnieć o dwóch bardzo ciekawych budynkach. Pierwszy z nich secesyjny, nieco zniszczony, wybudowany z wykorzystaniem muru pruskiego. Drewniane stelaże wypełniano cegłą, żeby w razie konieczności rozbiórki łatwo odzyskać materiał. Budynek pochodzi z 1907 r. zaprojektowany przez Franza Wieczorka. Fasadę zdobi kartusz z wężem Eskulapa. Łukasz Zimnoch tłumaczy, że w tym budynku zlokalizowana była w przeszłości apteka.
Na drugiej z kamienic ponad jednym z okien widoczny jest cyrkiel i ekierka. Prezes Wrazidloka przypuszcza, że kiedyś mieszkał tu inżynier, albo ktoś związany z masonerią. Ta na dawnym Górnym Śląsku była stosunkowo liczna.
– Śląska masoneria była zasilana protestantami niemieckimi i Żydami, którzy w Królewskiej Hucie mieli swoją lożę. Kościół katolicki odnosi się do masonerii z niechęcią. Korzenie śląskiej masonerii są w rytach szwedzkich. Polska masoneria orientowała się raczej w stronę francuską – bardzo racjonalistyczną i antykościelną – opowiada prezes Wrazidloka.
Sporo kamienic na ul. Wolności należało dawniej do ówczesnej (stosunkowo bogatej) mniejszości żydowskiej. Nieruchomości to rynek, gdzie ta grupa tradycyjnie inwestowała. Podobnie jak w Katowicach czy Bytomiu.
Elektryczność i tramwaje
Świadectwem czasów bez elektryczności (lub z trudnym dostępem do światła), są wykusze. To detal architektoniczny wysunięty z lica budynku zapewniający lepsze nasłonecznienie wnętrza. Ich zadaniem było zwiększenie powierzchni, przez którą światło wpada do środka z zewnątrz.
Przy Wolności wykusze przyjmują rozmaite kształty, rozmiary. Jeden z piękniejszych jest naprzeciwko kościoła św. Jadwigi. Nie znajdziemy ich jednak w nieco młodszych, modernistycznych kamienicach. Te powstawały w międzywojniu, gdy elektryczność mocno się już rozpowszechniła.
Tym, co jest charakterystyczne dla ulicy to biegnące przez jej środek tory. Chorzów, jako jeden z pierwszych na Górnym Śląsku miał tramwaje elektryczne. To tu powstała druga, wielka, śląska elektrownia systemowa.
– W wieku XIX Chorzów został częścią kluczowej arterii komunikacyjnej tj. linii tramwajowej z Gliwic do Rozbarku. Od 1894r. w ciągu trzech lat zmienił się trzykrotnie napęd tramwaju: na początku wagony ciągnął koń, potem zwierzęce mięśnie zastąpiła maszyna parowa, by wreszcie było jak jest do dziś tj. śląski tramwaj wkroczył w wiek elektryczności – mówi Łukasz Zimnoch.
Dodaje, że już w 1880 roku w mieście rozbłysnęła pierwsza lampa łukowa i zaczął pracować generator. W jego opinii Śląsk wieku XIX to jedno z wielkich centrów przemysłowych świata, które zbudowane zostało w dużej mierze dzięki wiedzy.