Dzieci bez opieki na plaży. Służby apelują
Zagubione dzieci to codzienność ratowników i stacjonujących w pasie nadmorskim policjantów. Czasem wystarczy chwila nieuwagi opiekuna. Ale bywa i tak, że to nie jest chwila - dorosły zostawia dziecko bez nadzoru, bo przyśnie na plaży, bo bardziej interesuje go to, co dzieje się na ekranie jego komórki. Winę za brak uwagi dorosłych ponosi też alkohol, którego w teorii na plaży pić nie wolno.
- Dzięki sprawnej reakcji służb i pomocy świadków nie dochodzi do tragedii. Ale każda taka sytuacja to ogromny stres - zarówno dla dziecka, jak i opiekunów - mówi Monika Kosiec, oficer prasowa koszalińskiej komendy policji.
Dlatego policjanci radzą: wakacyjny luz nie może oznaczać utraty czujności.
Skutki braku uwagi mogą być tragiczne. Na szczęście najczęściej kończy się na nerwach rodziców i płaczu dzieci. Ale bywa groźnie - tak jak kilka dni temu w Mielenku kiedy dwójka dzieciaków na desce znalazła się 500 metrów od brzegu.
Leszek Pytel, szef mieleńskich ratowników, przyznaje, że w tym roku tych zagubionych dzieci jest nieco mniej, ale to nie dlatego, że rodzice są bardziej czujni, tylko na plażach jest mniej ludzi niż rok, czy dwa temu.
Szef ratowników w Mielnie radzi: - Gdy idziemy na plażę z dzieckiem pokażmy mu gdzie stacjonują ratownicy, jak wyglądają, powiedzmy, że gdy się zgubi to powinno przyjść do ratownika, który mu pomoże. Przypominam, że rodzicom rozdajemy specjalne opaski dla dzieci, na których można wpisać numer telefonu do opiekuna. To nasz pomysł sprzed blisko 20 lat, który naprawdę się sprawdza!
- Apelujemy do rodziców, aby w przypadku zagubienia dziecka nie panikowali, tylko natychmiast zgłosili się do najbliższego funkcjonariusza lub ratownika. Liczy się każda minuta - mówi Monika Kosiec.