Dzikie zwierzęta w Lublinie pozostawione bez pomocy. "Opieki dla nich praktycznie nie ma"

Tylko w czwartek Stowarzyszenie Leśne Przytulisko w podlubelskich Skrzynicach Drugich odebrało 80 telefonów, które poskutkowały wzięciem pod opiekę 20-stu dzikich zwierząt potrzebujących pomocy weterynaryjnej. Wszystkie zgłoszenia dotyczyły Lublina. Dlaczego? Bo gmina nie ma podpisanej umowy na świadczenie takich usług.

Dzikie zwierzęta w Lublinie pozostawione bez pomocy. "Opieki dla nich praktycznie nie ma"
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | FOT. PIOTR KRZYZANOWSKI/POLSKA PRESS GRUPA
Joanna Jastrzębska

Stowarzyszenie Leśne Przytulisko prowadzi Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt od siedmiu lat. Choć teraz pod swoimi skrzydłami ma prawie 200 podopiecznych i do końca sierpnia ta liczba nie będzie się za bardzo zmniejszać, to na co dzień pomoc koordynują maksymalnie trzy osoby – charytatywnie. Ośrodek utrzymuje się z darowizn „1,5 proc. podatku” i zwrotu kosztów od Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej za leczenie i wyżywienie chorych zwierząt.

Leśne Przytulisko dba o jeże, jerzyki, nietoperze, ale też m.in. sarny, lisy i wiewiórki. Szybciej byłoby wyliczyć, jakie zwierzęta znajdują się poza listą pacjentów, dla których w Skrzynicach nie ma warunków: wilki i rysie. Ale kiedy ktoś zgłosi, że potrzebują pomocy, stowarzyszenie kieruje do podmiotów, które mogą jej udzielić. Tylko w zeszłym roku przez ośrodek przewinęło się 1300 zwierzaków. Dużo? W tym roku zapowiada się, że będzie więcej.

– Od tygodnia odbieram bardzo dużo telefonów z Lublina. W czwartek 80, przyjechało do nas 20 zwierzaków – mówi Lena Grusiecka, która prowadzi Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt.

Wszystko dlatego, że gmina Lublin nie ma podpisanej umowy z przychodnią weterynaryjną, która mogłaby zajmować się dzikimi zwierzętami mieszkającymi po sąsiedzku z nami.

– Od około tygodnia Miasto Lublin nie posiada podpisanej umowy na świadczenie usług interwencyjnych w zakresie pomocy dzikim zwierzętom. Sytuacja ta jest wynikiem trwających procedur przetargowych. Pierwsze postępowanie przetargowe zostało unieważnione z uwagi na brak ofert. W drugim postępowaniu dnia 20 maja złożono jedną ofertę, która obecnie podlega ocenie. Umowa zostanie podpisana niezwłocznie po zakończeniu procedury, zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawy Prawo zamówień publicznych. Liczymy na szybkie podpisanie umowy i wznowienie pełnych działań interwencyjnych – mówi Justyna Góźdź, rzeczniczka prezydenta miasta, dodając, że najczęściej zgłaszanymi do urzędu zwierzętami są podloty, które nie potrzebują ingerencji człowieka.

Jak jednak zwraca uwagę Grusiecka, przetargi można organizować z bezpiecznym wyprzedzeniem czasowym, tak żeby po wygaśnięciu umowy móc płynnie podpisać nową. Jeśli tak się nie dzieje, zwłaszcza w maju, kiedy zwykle rodzi się mnóstwo najmłodszych mieszkańców i mieszkanek lasów i gniazd – na pomoc musi ruszać Przytulisko. Choć ten obowiązek ciąży na gminie.

– To jest fajne, że ludzie wiedzą, gdzie szukać tej pomocy. Już rzadko na szczęście trafiają do nas zwierzęta, które były eksperymentem, bo ludzie sami próbowali je ratować i zwykle źle się to kończyło. Ale Lublin to ogromne miasto, które ma swój budżet i swoich braci mniejszych. Wszystkie miasta teraz się chwalą, że dbają o dziką przyrodę, bo antropopresja [wpływ działań człowieka na środowisko – przyp. JJ] jest ogromna, a Lublin też coraz bardziej wchodzi w dzikie tereny, więc to nieuniknione, że coraz więcej dzikich zwierzaków będzie potrzebowało pomocy – zaznacza Grusiecka.

Nasi Czytelnicy i Czytelniczki wiedzą, że urząd miasta nie odżegnuje się od tego, że Lublin jest zamieszkiwany przez dzikie zwierzęta. Najczęściej chwali się pomocą, której im udziela, np. montażem budek dla jerzyków albo domków dla jeży czy znaków informacyjnych.

Kiedy jednak tym zwierzakom dzieje się krzywda, budki i domki nie są wystarczającą opieką.

– Zaczyna się koszenie traw, więc tradycyjnie trafiają do nas jeże zmasakrowane, poranione, oskalpowane przed podkaszarki. Często też po wypadkach komunikacyjnych albo pogryzione przez koty, rzadziej, ale również się zdarza, że pogryzione przez psy. O dziwo, trafiło do nas również sporo jerzyków, chociaż dopiero przyleciały. Ten maj jest dla nich kiepski, mają problem ze znalezieniem pożywienia. Trafiły do nas osłabione, wycieńczone, widać, że niedożywione, jeden ze złamanym skrzydłem. Niedługo zacznie się u nich okres lęgowy, a one często gnieżdżą się w niefajnych miejscach, np. w niezatkanych szybach wentylacyjnych albo pod parapetami. Często miasta montują dla nich budki i to jest super, ale one niestety często znajdują się pod jakimiś dachami, blachami, które w upalne dni się nagrzewają, i wtedy jerzyki szukają sobie nowego miejsca – tłumaczy Grusiecka.

Straż miejska nie pomaga?

Problem z brakiem umowy nie jest jedynym ani nawet pierwszym, z którym mogą zetknąć się osoby chcące zgłosić zwierzę potrzebujące pomocy. Pierwszym może okazać się rozmowa z funkcjonariuszem lub funkcjonariuszką straży miejskiej przyjmującej zgłoszenie. Bo właśnie ten numer jest przeznaczony, kiedy widzimy dziki czy sarny na ulicach miasta albo w sytuacjach zagrażających ich życiu, np. po potrąceniu.

– Ludzie byli zbywani przez bardzo niegrzecznych panów ze straży miejskiej, że Lublin nie ma podpisanej umowy i niech sobie szukają pomocy na własną rękę. Straż miejska pyta osoby o stan zwierzaka – nie wiem na jakiej podstawie, bo to nie są lekarze weterynarii – i jeśli nie krwawi, to uznaje, że nie ma konieczności udzielenia interwencji. Tak jakby wszystkie złamania i choroby musiały objawiać się krwią na chodniku. Współpracujemy z naprawdę wieloma ośrodkami, wiemy, jak to wygląda gdzie indziej, i Lublin to jedyne miasto, w którym opieka jest na tak niskim poziomie, a praktycznie jej nie ma. Dla mnie to jest skandal – mówi Grusiecka na podstawie rozmów z osobami, które przez ostatni tydzień dzwoniły do niej z Lublina.

Kiedy pytamy o to Roberta Gogolę, rzecznika straży miejskiej, najpierw pyta o datę i godzinę takiej rozmowy, bo wszystkie są nagrywane. Ponieważ jednak telefon Przytuliska dzwoni kilkadziesiąt razy dziennie, wskazanie konkretnej pory nie okazało się możliwe. Rzecznik wylicza, że zgłoszeń dotyczących dzikich zwierząt jest bardzo dużo: w zeszłym roku wszystkich było 3348 (to ogólna liczba, w której zawarte są wszystkie takie telefony; rannych zwierząt dotyczyło 415).

– Trudno ustosunkować się do tych zarzutów, jeśli nie mamy konkretnej daty rozmowy – a przypomnę, że wszystkie rozmowy ze strażnikami są nagrywane i moglibyśmy to od ręki zweryfikować – ale to, że w jakiś niemiły sposób traktujemy osoby zgłaszające, jest trudne do uwierzenia. W każdym przypadku strażnicy starają się pomóc – tam, gdzie możemy, w bezpośredni sposób, np. mamy jakieś kaczuszki, które przewozimy w bezpieczne miejsce. Po uzyskaniu szczegółowych informacji na temat chorego lub rannego zwierzęcia przekazujemy zgłoszenie lekarzowi weterynarii – twierdzi.

Na działanie straży miejskiej można złożyć skargę. Pytamy więc urząd miasta, czy ma wiedzę o możliwym nieodpowiednim zachowaniu pracowników i pracowniczek.

– Strażnicy Miejscy zostali przeszkoleni w zakresie sposobu prowadzenia rozmów z mieszkańcami, którzy dzwonią często w emocjach. Rolą osoby przyjmującej zgłoszenia jest uzyskanie merytorycznych informacji o danym zdarzeniu, po to by móc we właściwy sposób ocenić, czy wymagana jest specjalistyczna pomoc weterynarza. Nie otrzymaliśmy zgłoszeń w sprawie niewłaściwej obsługi w tym zakresie przez Strażników Miejskich – informuje Góźdź.

Zasada "3 c": cicho, ciepło, ciemno

W pomocy leśnym zwierzętom warto mieć na uwadze przede wszystkim własne bezpieczeństwo. Jeśli mamy wątpliwości, jak (i czy w ogóle trzeba) pomóc zwierzakowi, którego spotykamy na swojej drodze, Lena Grusiecka zachęca do kontaktu telefonicznego ze Stowarzyszeniem.

– Wszyscy mają telefony, można nagrać film, zrobić zdjęcie, o co często prosimy, bo wtedy lepiej możemy doradzić. Jeśli chodzi o ptaki, najlepiej w pudełeczko – nie zalecamy brania rękami, bo ptak może chcieć się bronić, więc warto użyć rękawic, kocyka albo nawet kurtki. Zasada "3 c", czyli cicho, ciepło, ciemno – pudełko wyścielone np. ręcznikiem papierowym, kilka otworków, zamykamy wieczko. Jak najmniej bodźców. Ale zanim zaczniemy akcję, najlepiej zadzwonić do nas czy do znajomego weterynarza, żeby uzyskać informacje, jak to dokładnie robić – radzi Grusiecka.

Odradza natomiast głośny przykład postępowania z ranną sarną – przytulania zwierzęcia.

– Super, że pomogła, natomiast ta forma pomocy absolutnie odpada, bo sarny są niesamowicie stresującymi się zwierzętami. Ta w dodatku nie mogła uciec, bo była oszołomiona i miała chyba jakiś uraz, który jej to uniemożliwił. W takich sytuacjach przykrywamy oczy czymkolwiek, odchodzimy w bezpieczną odległość, zawiadamiamy służby i czekamy, pilnując zwierzęcia.

Wybrane dla Ciebie

Sztandar Zespołu Szkół Techniczno-Elektronicznych w Kaliszu z prestiżowym odznaczeniem
Sztandar Zespołu Szkół Techniczno-Elektronicznych w Kaliszu z prestiżowym odznaczeniem
Powiatowe obchody Dnia Strażaka w Bełchatowie. Medale i odznaczenia dla strażaków
Powiatowe obchody Dnia Strażaka w Bełchatowie. Medale i odznaczenia dla strażaków
Święto Rzemiosła Polskiego w Krakowie. Znamy nazwiska laureatów szabli Kilińskiego i Małopolskiego Rzemieślnika Roku
Święto Rzemiosła Polskiego w Krakowie. Znamy nazwiska laureatów szabli Kilińskiego i Małopolskiego Rzemieślnika Roku
Olbrzymie zainteresowanie akcją "Kwiaty za elektrośmieci" w Wałbrzychu. Ekologiczne przedsięwzięcie powróci do miasta
Olbrzymie zainteresowanie akcją "Kwiaty za elektrośmieci" w Wałbrzychu. Ekologiczne przedsięwzięcie powróci do miasta
Śląsk: Pijany uderzył golfem w autobus. Potem wjechał do ogródka
Śląsk: Pijany uderzył golfem w autobus. Potem wjechał do ogródka
Olesno: Seniorka wykiwała oszustów. Odbierak zatrzymany
Olesno: Seniorka wykiwała oszustów. Odbierak zatrzymany
Za nami Podwórkowy Dzień Dziecka w Bydgoszczy. Atrakcji nie brakowało
Za nami Podwórkowy Dzień Dziecka w Bydgoszczy. Atrakcji nie brakowało
Festiwal Rzemiosła w Pleszewie. Kształcenie zawodowe to przyszłość
Festiwal Rzemiosła w Pleszewie. Kształcenie zawodowe to przyszłość
Dni Makowa Mazowieckiego 2025 odbędą się w czerwcu. Kto wystąpi?
Dni Makowa Mazowieckiego 2025 odbędą się w czerwcu. Kto wystąpi?
Wielka spartakiada lubelskich przedszkoli.  Zobaczcie małych sportowców i wspaniałych kibiców
Wielka spartakiada lubelskich przedszkoli. Zobaczcie małych sportowców i wspaniałych kibiców
Będzie nowy album SBB? Józef Skrzek tego nie wyklucza. "Kompozycje się tworzą..."
Będzie nowy album SBB? Józef Skrzek tego nie wyklucza. "Kompozycje się tworzą..."
Kolejne wieści z Muszynianka Sokoła Łańcut odnośnie do nowego sezonu
Kolejne wieści z Muszynianka Sokoła Łańcut odnośnie do nowego sezonu