Festiwal Dawida Podsiadły w Poznaniu to wielki niewypał? Fala niezadowolenia w internecie. "Najgorszy festiwal, na jakim byłam"
Festiwal Dawida Podsiadły porażką?
6 i 7 czerwca na terenie Malta-Komandoria w Poznaniu odbywa się festiwal Dawida Podsiadły. W piątek na scenie pojawił się właśnie Podsiadło i Kaśka Sochacka, którzy premierowo zaprezentowali wspólne utwory. Kolejną atrakcją był wyjątkowy projekt Sokół + Fisz + Emade, a także Paulina Przybysz z repertuarem Bajmu.
Zobacz zdjęcia z festiwalu:
Muzyka nie była jednak problemem, bo te pojawiły się już kilka godzin przed koncertami. Przez Poznań przeszła nawałnica, w związku z czym otwarcie bram zostało opóźnione o godzinę. Najgorsze jednak było jeszcze przed festiwalowiczami. Relacje szybko pojawiły się Instagramie i na grupach na Facebooku.
Mniej więcej po godzinie padła sieć i do godziny 23:00 nie można było płacić kartą.
- Ludzie nie mogli kupić nic do picia ani do jedzenia. Byli wkurzeni - relacjonuje czytelnik "Głosu Wielkopolskiego". - Mężczyzna z punktu gastronomicznego powiedział mi, że próbowali wziąć internet od siebie, ale nie mogli z niego korzystać. Tak były umowy skonstruowane, że można było używać tylko internetu od głównego sponsora.
Sponsorem festiwalu był T-Mobile.
- Najśmieszniejsze, że sponsorem jest sieć komórkowa i właśnie tego elementu nie dowieźli, a reszta to już konsekwencje - relacjonuje Adam na jednej z grup na Facebooku.
Brak internetu, jedzenie i picia
Gotówki nie przyjmowano, a na teren festiwalu nie można było wnieść swojego picia. W końcu na środku, w kałuży (jak relacjonują świadkowie) stanęła ciężarówka Aquanet, rozdawano darmową wodę, jednak kolejki były "kilometrowe".
Organizatorzy dopiero około 22:30 mieli dać znać na social mediach (Instagram), że przez nawałnicę borykają się z problemami z internetem - relacjonuje Asia na jednej z facebookowych grup.
- Ludzie się gromadzili, był coraz większy ścisk. To był największy problem. Deszcz nie pomógł, narobiły się kałuże i błoto. To nie jest idealny teren na taką imprezę - mówi czytelnik. - Miałem wrażenie, że było więcej ludzi niż powinno być, na godzinę 20:00 było ze 35 tysięcy.
Na terenie festiwalu był punkt, w którym można było wymienić gotówkę na opaskę, która była kartą płatniczą. W końcu punkt został zamknięty. Można było płacić również swoją kartą, choć to nic nie dawało, gdyż nie było internetu.
- Wszystko potwierdzam najgorszy festiwal na jakim byłam - kwituje Lidia.