Gdańsk: Rada Oliwy sama się rozwiąże?
Radna dzielnicy Oliwa, Sława Rafalak, wyjaśnia okoliczności i powody powstania projektu uchwały o samorozwiązaniu się rady
Rada dzielnicy jako niepotrzebna formalność?
Sesja, na której odbędzie się głosowanie dotyczące projektu omawianej uchwały, będzie miała miejsce we wtorek, 28 października. Zapis mówi nie tyle o samorozwiązaniu, ale o wystąpieniu do Rady Miasta Gdańska z wnioskiem o udzielenie informacji dotyczącej trybu i możliwości prawnych samorozwiązania się Rady Dzielnicy Oliwa. Jest to jednak duży sygnał dla władz miasta, że sytuacja jest naprawdę poważna.
- Od dłuższego czasu Rada Dzielnicy Oliwa z niepokojem obserwuje proces marginalizacji działalności Rady przez władze miejskie - czytamy w uzasadnieniu uchwały. - Choć w zadaniach statutowych jednostek pomocniczych wskazano obowiązek zapewnienia mieszkańcom udziału w sprawach funkcjonowania i rozwoju dzielnicy, a także umożliwienia społeczności lokalnej uczestnictwa w rozstrzyganiu kwestii o znaczeniu ogólnomiejskim, praktyka pokazuje, że te zapisy mają coraz bardziej symboliczny, a nie realny charakter.
Wśród radnych jest więc uczucie ignorowania przez organy miejskie. W dokumencie możemy przeczytać, że uchwały podejmowane przez Radę Dzielnicy są na wyższych szczeblach ignorowane pomimo tego, że to sprawy dla mieszkańców istotne. To m.in. kwestie zagospodarowania przestrzennego czy przeprowadzania inwestycji.
W argumentacji podane są też konkretne przykłady tego, w jaki sposób władze miasta mają ignorować głos dzielnic. Wśród nich jest nieuwzględnienie opinii Rady oraz niezrzeszonych mieszkańców w sprawie planu miejscowego w rejonie ulic Tatrzańskiej i Czyżewskiego w Oliwie.
- Przestaje nas dziwić brak zainteresowania mieszkańców udziałem w społecznej pracy na rzecz lokalnej wspólnoty w Radach Dzielnic oraz daleko niezadawalająca frekwencja w kolejnych wyborach - czytamy w projekcie uchwały. - Jakiekolwiek znaczenie Rady Dzielnicy podważane jest nawet w tak delikatnych zagadnieniach, jak sprawa nazewnictwa ulic i skwerów w Oliwie, gdzie głos przedstawicieli mieszkańców jest również kolejny raz ignorowany.
Dalej możemy także przeczytać o sprawie zmianie nazwy fragmentu ulicy Jana Bażyńskiego na ulicę prof. Marii Janion.
- Złożony w październiku 2025 roku do Rady Miasta druk nr 457, pokazał, jaką realną wagę mają dziś opinie Rad Dzielnic. Pomimo jednoznacznie negatywnej opinii Rady Dzielnicy Oliwa, Prezydent wnosi projekt uchwały o zmianę nazwy fragmentu ulicy Jana Bażyńskiego na ulicę prof. Marii Janion, lakonicznie stwierdzając, że opinia Rady "nie jest dla Rady Miasta Gdańska opinią wiążącą" - czytamy w projekcie uchwały.
W związku z tym Rada Dzielnicy Oliwa ma w przyszłym tygodniu głosować nad wnioskiem o pytanie o możliwości samorozwiązania.
- Po raz kolejny Rada Dzielnicy została potraktowana jak zbędny formalny dodatek, a nie partner w rozmowie o przestrzeni, historii i tożsamości Gdańska. Wobec powyższego, Rada Dzielnicy Oliwa uznaje, że dotychczasowe mechanizmy współpracy z władzami miasta nie zapewniają realnej możliwości wykonywania zadań statutowych i ponoszenia odpowiedzialności za to przed wyborcami.
"Czy pójdzie głosować w wyborach?"
O projekt uchwały i okoliczności jego powstania zapytaliśmy radną dzielnicy Oliwa, Sławę Rafalak.
- To było przelanie czary goryczy po wydarzeniach, które miały miejsce w niedalekiej przeszłości. Mogę wymienić choćby sprawę zajezdni konnej, ulicy Podhalańskiej i pamiętnego przejazdu palownicy czy planów dotyczących ulicy Tatrzańskiej. A teraz doszła jeszcze sytuacja bez precedensu - chyba jeszcze nigdy w Trójmieście nie zdarzyło się, żeby odcięto fragment ulicy i nadano mu nową nazwę - podkreśla radna Sława Rafalak.
Sprawa ulicy Marii Janion, która do tej pory była fragmentem ulicy Jana Baczyńskiego, rozgrzewała mieszkańców Oliwy. Nie dlatego, żeby profesor Maria Janion na własną ulicę nie zasłużyła, ale dlatego, że proponowano wiele innych sposobów na uhonorowanie wybitnej znawczyni literatury i historii literatury. Głos mieszkańców i radnych dzielnicy został jednak zignorowany.
- Pani profesor z pewnością zasługuje na swoje miejsce w przestrzeni publicznej - podkreśla radna. - Na spotkaniach z władzami Uniwersytetu Gdańskiego sugerowaliśmy jednak, aby była to ulica wewnętrzna na terenie uczelni lub jeden z powstających obiektów, takich jak budowana hala widowiskowo-sportowa. Chcieliśmy znaleźć inne rozwiązanie. Nic jednak się nie wydarzyło.
Zwłaszcza uzasadnienie, które usłyszała rada - stanowiące fakt, że opinia rady dzielnicy "nie jest dla Rady Miasta Gdańska opinią wiążącą" - miało świadczyć o braku poszanowania dla pracy radnych.
- Po tym uzasadnieniu poczuliśmy, że nie trzeba się liczyć z naszą opinią. Poświęcamy swój czas, dyżurujemy, spotykamy się z mieszkańcami, poznajemy ich problemy. W tej sytuacji rodzi się pytanie: po co to wszystko - pyta Sława Rafalak.
To niejedyny problem rady i niejedyna dzielnica, która swoje obiekcje wyraża w sposób głośny. Nie chodzi tu jedynie o brak sprawczości. Jak podkreśla rozmówczyni "Dziennika Bałtyckiego" chodzi również o brak dialogu.
- Brakuje także odpowiednich procedur. Konsultacje w sprawie zmiany planu zagospodarowania przestrzennego, związane z budową parkingu przy ulicy Tatrzańskiej, odbywały się wyłącznie w formie internetowej. Tymczasem w naszej dzielnicy mieszka wiele osób starszych. Tryb online sprawdził się w czasie pandemii, ale teraz nie ma takiej potrzeby. Jeśli naprawdę chcemy łączyć pokolenia, konsultacje można przecież prowadzić w trybie hybrydowym - podkreśla radna Sława Rafalak. - Wiem, że nie jest łatwo spotkać się w sali i słuchać mieszkańców, którzy mają różne zdania. Czasem są to gorące, a nawet gwałtowne dyskusje - ale właśnie to jest demokracja. Tworzą ją ludzie na naszych podwórkach i klatkach schodowych. Jeśli nie mamy swoich przedstawicieli, jeśli mieszkańcy widzą, że z radą dzielnicy nikt się nie liczy, to czy ktoś później pójdzie głosować w wyborach?
