Haft szamotulski. Szamotulskie hafciarki podtrzymują tradycję regionalnego rękodzieła
Haft szamotulski, niegdyś subtelny, lecz pełen wdzięku detal stroju ludowego, do dziś obecny jest w regionalnej tradycji Szamotuł. Dzięki zaangażowaniu pasjonatek z Koła Hafciarskiego działającego przy Szamotulskim Ośrodku Kultury, ta misterna technika haftu na tiulu wciąż jest pieczołowicie odtwarzana i promowana.
Czym jest haft szamotulski?
Haft szamotulski stanowi jeden z najważniejszych elementów dziedzictwa kulturowego regionu. Obecnie można go oglądać między innymi na przeglądach sztuki ludowej w całym kraju, w strojach Zespołu Folklorystycznego "Szamotuły" czy na ekspozycji działu etnograficznego Muzeum Zamek Górków, jednak jego początki sięgają końca XIX wieku, kiedy w Szamotułach i okolicach pojawił się tiul - to właśnie on zrewolucjonizował lokalne hafty.
- Myśląc o hafcie szamotulskim, mamy na myśli przede wszystkim haft biały na tiulu, czyli białe nici na białym bawełnianym materiale. W Szamotułach wykształcił się charakterystyczny sposób haftowania oparty na prostych ściegach, takich jak ścieg na okrętkę czy atłasek, pozwalających na tworzenie motywów roślinnych, na przykład listków. Typowe dla tego haftu są liczne dziurkowania układające się w symetryczne kwiatowe kompozycje, starannie rozmieszczane na przykład na czepkach - tłumaczy Milena Kolat-Rzepecka, opiekunka Koła Hafciarskiego.
Dawniej haft zdobił głównie elementy kobiecego stroju: czepki panieńskie i mężatek, bandki, kryzy przy szyi oraz fartuchy. Zdarzało się też, że haft pojawiał się w innych formach - m.in. czarną nitką na czerwonym płótnie, na tzw. piekielnicach.
Koło Hafciarskie przy Szamotulskim Ośrodku Kultury
Koło formalnie działa od października 2022 roku i niedawno świętowało trzy lata działalności. Zaczynało skromnie - z ograniczonym dostępem do materiałów i źródeł, spowodowanym pandemią, ale z ogromną determinacją, by wskrzesić tradycję.
Wcześniej, jeszcze podczas pandemii w 2020 roku część osób miała okazję wziąć udział w warsztatach z Haliną Krupińską, która przez kilkadziesiąt lat tworzyła i odnawiała czepce szamotulskie, a warsztat objęła po swej cioci. Wspomniany projekt pod nazwą "Urodzeni w czepku" był inicjatywą Szamotulskiego Ośrodka Kultury i kierownika Zespołu Folklorystycznego Macieja Sierpińskiego. Tam rozwijano podstawy, jednak pandemia mocno ograniczyła możliwości spotykania się z mistrzynią, dlatego koło hafciarskie poświęciło dużo czasu na opracowanie technik czy zebranie materiałów.
- Obecnie koło liczy około 20 członkiń, choć w praktyce współpracujących osób jest więcej. Najmłodsza hafciarka ma zaledwie 13 lat, a najstarsza, 82-letnia pani Janina Pajączkowska, wciąż tworzy i inspiruje. Spotkania odbywają się w każdy piątek, po południu dla dzieci, a wieczorem dla dorosłych - mówi opiekunka koła.
Hafciarki skupiają się na odtwarzaniu historycznych wzorów. Poszukują dawnych czepków, fartuchów i zdjęć, które pozwalają im odtworzyć układ motywów. Zebrane materiały są fotografowane, skanowane i opracowywane graficznie, by mogły służyć kolejnym pokoleniom.
Koło aktywnie działa nie tylko w Szamotułach - bierze udział w konkursach regionalnych i ogólnopolskich, prowadzi warsztaty w szkołach, a także prezentuje swoje prace w innych miastach na terenie całej Polski.
Haft szamotulski jako forma relaksu i terapii
W świecie zdominowanym przez pośpiech i technologię, haftowanie staje się formą autoterapii i wyciszenia. Wiele członkiń koła hafciarskiego stwierdza, że proces tworzenia działa kojąco i pozwala oderwać się od codziennych zmartwień.
- Wiele członkiń koła podkreśla, że choć haftowanie samo w sobie jest wspaniałe, to dla nich najważniejsze są piątkowe spotkania i możliwość oderwania się od codziennych spraw. Jedna z pań, która przyjeżdża do nas z Poznania i ma ogromne umiejętności hafciarskie oraz rękodzielnicze, opowiada, że przez lata, kiedy pracowała w bardzo stresującym zawodzie, haftowanie po pracy było czymś, co ratowało ją przed stresem. Po ośmiu godzinach pracy wracała do domu i siadała do robótek, haftu, drutów czy szydełka. To pozwalało jej wyciszyć się i oderwać od codziennej rutyny - zdradza Milena Kolat-Rzepecka.
Tworzenie i odwzorowywanie haftu szamotulskiego to także poczucie sensu i uczestnictwa w "czymś większym".
- Każdy ma poczucie, że naprawdę przyczynia się do czegoś wyjątkowego. Członkinie i członkowie koła robią coś bardzo ważnego dla regionu. Ich praca to nie tylko piękne efekty, ale przede wszystkim sposób na przetrwanie lokalnej tradycji - dodaje hafciarka.
Wystawa w Muzeum Zamku Górków - tradycja na wyciągnięcie ręki
Do końca października w Muzeum Zamek Górków w Szamotułach można zobaczyć pokonkursową wystawę "Konkursu na haft i koronkę w twórczości ludowej". To już trzynasta edycja wydarzenia, które zyskało rangę ogólnopolską.
Na ekspozycji w salach balowej, koncertowej i rycerskiej zaprezentowano prace twórców z całej Polski - od Kaszub i Krakowa po Pałuki, Kujawy i Śląsk. Obok bogactwa technik i stylów szczególne miejsce zajmuje haft szamotulski.
Odwiedzający mogą podziwiać zarówno klasyczne czepki, bandki i kryzy, jak i współczesne interpretacje - abażury, torebki czy koszulki ozdobione tradycyjnym wzorem. Szczególne miejsce w wystawie zajmuje kopia historycznego czepka haftowanego złotą nicią przez panią Janinę Pajączkowską - najstarszą członkinię Koła.
Tradycja, która łączy pokolenia
Odbudowa tradycji haftu szamotulskiego to nie tylko przywracanie dawnych wzorów, ale przede wszystkim pielęgnowanie regionalnej tożsamości.
Piękno i precyzja szamotulskiego haftu wciąż inspirują, a najlepszym dowodem są codzienne działania członkiń szamotulskiego Koła Hafciarskiego, które swoją pasją ożywiają lokalną tradycję.