Izrael i USA w XXI wieku. Sojusz, który zmienił Bliski Wschód
Początek XXI wieku przyniósł fundamentalne zmiany w amerykańskiej polityce zagranicznej. Zamachy terrorystyczne na World Trade Center i Pentagon sprawiły, że Stany Zjednoczone zaczęły postrzegać Bliski Wschód przez pryzmat bezpieczeństwa i walki z ekstremizmem. W tym nowym układzie geopolitycznym Izrael stał się dla Waszyngtonu partnerem o szczególnym znaczeniu, oferując nie tylko wsparcie polityczne, ale przede wszystkim bezcenne doświadczenie w zwalczaniu terroryzmu.
Strategiczne partnerstwo
George W. Bush uznał Izrael za kluczowego sojusznika w regionie, który rozumiał zagrożenie terrorystyczne lepiej niż większość państw. Ta wspólnota doświadczeń przełożyła się na konkretne działania.
Kiedy w 2003 roku Amerykanie rozpoczęli wojnę w Iraku, izraelski wywiad dzielił się cenną wiedzą o regionie. Współpraca obejmowała wymianę informacji wywiadowczych, wspólne analizy zagrożeń oraz koordynację działań przeciwko organizacjom uznawanych za terrorystyczne.
Ta bliska współpraca miała jednak swoją cenę. Waszyngton zobowiązał się do bezprecedensowego wsparcia militarnego dla swojego sojusznika, co spotkało się zarówno z poparciem, jak i krytyką na arenie międzynarodowej.
Miliardy dolarów na obronność
W 2007 roku Amerykanie podjęli historyczną decyzję. Zobowiązali się przekazać Izraelowi 30 miliardów dolarów pomocy wojskowej rozłożonej na dziesięć lat. Była to największa jak dotąd kwota przeznaczona na wsparcie militarne pojedynczego państwa.
Pieniądze te nie trafiały jednak bezpośrednio do izraelskiego budżetu. Większość środków przeznaczono na zakup amerykańskiego uzbrojenia, od myśliwców F-35 po zaawansowane systemy radarowe. Część funduszy zasiliła także wspólne projekty badawcze nad nowymi technologiami obronnymi.
Szczególne miejsce w tej współpracy zajął system "Żelazna Kopuła". Ten izraelski wynalazek, współfinansowany przez Amerykanów, okazał się przełomem w obronie przeciwrakietowej, przechwytując tysiące pocisków wystrzelonych w kierunku izraelskich miast.
Sukces "Żelaznej Kopuły" zachęcił obie strony do dalszych wspólnych projektów. Amerykańscy eksperci uczyli się od izraelskich inżynierów, podczas gdy Izrael zyskiwał dostęp do najnowszych amerykańskich technologii.
Napięcia w erze Obamy
Objęcie prezydentury przez Baracka Obamę w 2009 roku przyniosło zmianę tonu w relacjach dwustronnych. Nowy prezydent dążył do resetu stosunków z muzułmańskim światem, co czasem kolidowało z izraelskimi interesami.
Współpraca wojskowa i wywiadowcza pozostała intensywna, ale na poziomie politycznym pojawiły się rysy. Obama naciskał na wstrzymanie budowy osiedli żydowskich na terytoriach okupowanych, co spotykało się z oporem izraelskiego rządu.
Prawdziwym testem dla relacji stało się jednak porozumienie atomowe z Iranem. W 2015 roku Stany Zjednoczone wraz z innymi mocarstwami podpisały umowę JCPOA, która miała ograniczyć irański program nuklearny. Premier Izraela Benjamin Netanjahu nazywał to porozumienie "historycznym błędem" i osobiście lobbował przeciwko niemu w amerykańskim Kongresie.
Mimo tych napięć Obama nie wycofał się ze wsparcia militarnego. W 2016 roku, tuż przed końcem swojej kadencji, podpisał rekordowy pakiet pomocowy.
Rekordowe wsparcie i nowe zobowiązania
Nowa umowa przewidywała przekazanie 38 miliardów dolarów w latach 2019-2028. Z tej gigantycznej sumy 33 miliardy przeznaczono na pomoc wojskową, a pozostałe 5 miliardów na rozwój systemów obrony przeciwrakietowej.
To porozumienie różniło się jednak od poprzednich. Po raz pierwszy Izrael zgodził się wydawać całą amerykańską pomoc wyłącznie na zakupy w Stanach Zjednoczonych, rezygnując z możliwości wspierania własnego przemysłu zbrojeniowego.
Amerykanie zagwarantowali też, że będą dbać o utrzymanie izraelskiej przewagi militarnej w regionie. Ta zasada, znana jako QME (Qualitative Military Edge), oznaczała w praktyce, że każda sprzedaż amerykańskiej broni państwom arabskim musiała być konsultowana z Tel Awiwem.
Era Trumpa i przełomowe decyzje
Wybór Donalda Trumpa na prezydenta w 2016 roku oznaczał powrót do bliższych relacji. Trump otoczył się doradcami przychylnymi Izraelowi i szybko zaczął realizować obietnice wyborcze, które przez dekady składali jego poprzednicy.
W grudniu 2017 roku ogłosił uznanie Jerozolimy za stolicę Izraela. Pół roku później, w maju 2018, amerykańska ambasada została uroczyście otwarta w Świętym Mieście. Decyzja ta wywołała burzę na arenie międzynarodowej, ale w samym Izraelu została przyjęta z entuzjazmem przez niemal wszystkie siły polityczne.
Trump wycofał też Stany Zjednoczone z porozumienia atomowego z Iranem, spełniając tym samym główne życzenie izraelskiego rządu. Przywrócił sankcje na Teheran i rozpoczął kampanię "maksymalnej presji" na irański reżim.
Administracja Trumpa wspierała również izraelskie działania w Syrii, gdzie siły powietrzne regularnie atakowały irańskie cele. Amerykanie dzielili się informacjami wywiadowczymi i zapewniali dyplomatyczne wsparcie dla tych operacji.
Współpraca technologiczna i wywiadowcza
Poza spektakularnymi gestami politycznymi trwała codzienna współpraca służb. Izraelski Mossad i amerykańska CIA wymieniały się informacjami o zagrożeniach terrorystycznych, działalności Iranu i sytuacji w całym regionie.
Oba kraje prowadziły regularne ćwiczenia wojskowe. Amerykańscy piloci trenowali nad pustynią Negew, podczas gdy izraelscy oficerowie uczestniczyli w manewrach NATO. Ta wymiana doświadczeń pozwalała obu armiom doskonalić swoje umiejętności.
Szczególnie owocna okazała się współpraca w dziedzinie cyberbezpieczeństwa. Izraelskie firmy technologiczne, często zakładane przez byłych żołnierzy elitarnej jednostki 8200, oferowały Amerykanom zaawansowane rozwiązania w walce z cyberatakami.
Wspólne projekty obejmowały także rozwój systemów antydronowych, technologii rozpoznania twarzy i zaawansowanych algorytmów analizy danych. Ta technologiczna symbioza przynosiła korzyści obu stronom.
Porozumienia abrahamowe i nowa dynamika regionalna
Największym sukcesem dyplomatycznym ery Trumpa stały się porozumienia abrahamowe. W 2020 roku, przy amerykańskim pośrednictwie, Izrael nawiązał stosunki dyplomatyczne ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Bahrajnem, a później także z Marokiem i Sudanem.
Te przełomowe umowy zmieniły krajobraz polityczny Bliskiego Wschodu. Po dekadach izolacji Izrael zyskał nowych partnerów w świecie arabskim, co otworzyło drogę do współpracy gospodarczej, technologicznej i w dziedzinie bezpieczeństwa.
Amerykanie aktywnie wspierali ten proces, oferując różne zachęty państwom arabskim. Maroko otrzymało uznanie suwerenności nad Saharą Zachodnią, Sudan został skreślony z listy państw sponsorujących terroryzm, a Emiraty mogły liczyć na dostawy zaawansowanego uzbrojenia.
Normalizacja stosunków między Izraelem a państwami arabskimi służyła amerykańskim interesom. Waszyngton liczył na stworzenie regionalnego sojuszu przeciwko Iranowi, który pozwoliłby Stanom Zjednoczonym zmniejszyć swoją militarną obecność w regionie.
Wyzwania współczesności
Po 2021 roku, wraz z objęciem władzy przez Joe Bidena, relacje amerykańsko-izraelskie weszły w nową fazę. Nowa administracja potwierdziła strategiczne partnerstwo, ale powróciła do bardziej zrównoważonego podejścia do konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Biden nie cofnął decyzji o uznaniu Jerozolimy za stolicę Izraela, ale wznowił pomoc dla Palestyńczyków i zaczął naciskać na powstrzymanie rozbudowy osiedli. Te działania wywołały pewne napięcia, choć nie na skalę znaną z czasów Obamy.
Kwestia irańska pozostała głównym punktem zapalnym. Amerykańskie próby powrotu do negocjacji atomowych spotkały się ze sceptycyzmem Izraela, który obawiał się, że nowe porozumienie może dać Teheranowi