Jak górali wyrzucano z Tatr. "Była nagonka na nas". TPN przypomni trudne czasy w rocznicę swojego powstania

23 października w Kuźnicach otwarta zostanie wystawa plenerowa Tatrzańskiego Parku Narodowego zatytułowana "To nom jesce w dusy gro. O wywłaszczeniu górali z Tatr". Ekspozycja, przygotowana z okazji 70-lecia TPN, przypomina o bolesnym procesie, który towarzyszył narodzinom Parku - przymusowym wywłaszczeniom mieszkańców Podhala z ich hal, polan i dolin. To historia, która wciąż budzi emocje i pozostaje niezabliźnioną raną w pamięci wielu góralskich rodzin.
Wierzbówka kiprzyca na Hali GąsienicowejHala Gąsienicowa - odwiedzana dziś przez setki tysięcy turystów rocznie. Dawniej należała do górali. Tam wypasano owce, bydło
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Marcin Szkodzinski
Łukasz Bobek

Tatry - przestrzeń ślebodnego życia

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu Tatry były centrum życia górali. Stanowiły przestrzeń - jak to wspominali - ślebodnego, wolnego życia, miejsce hodowli i wypasu owiec oraz bydła.

- Za czasów I Rzeczypospolitej lasy tatrzańskie należały do Skarbu Państwa. Natomiast hale, czyli to, co jest powyżej górnej granicy lasu, były własnością chłopską. To ok. 50 proc. całej powierzchni Tatr. Ta własność pochodziła z nadań królów polskich, którzy sołtysom zakładającym wsie podhalańskie jako dodatkową korzyść przekazywali we własność tereny w górach - mówił "Gazecie Krakowskiej" Piotr Bąk, były starosta tatrzański.

Z czasem tereny te dziedziczyli potomkowie, a udziałami w halach handlowano. W efekcie niektóre hale miały nawet kilkuset współwłaścicieli.

Wywłaszczenia - cień na historii TPN

Tatrzański Park Narodowy powstał formalnie 1 stycznia 1955 roku. Choć jego idea - ochrony przyrody przy poszanowaniu własności - była formułowana już w okresie międzywojennym, to realizacja w czasach PRL wypaczyła te założenia. W latach 1960-1980 doszło do przymusowych wywłaszczeń na obszarze 12 081 hektarów, które objęły ponad 6000 osób.

- Część ludzi w ramach protestu nie przyjęła pieniędzy oferowanych za wywłaszczone tereny. Pieniądze te trafiły do depozytu sądowego, a następnie po 10 latach przepadły - wyjaśnia Piotr Bąk.

Wraz z ziemią z Tatr wyrzucono owce. Zakaz wypasu sprawił, że bacowie z Podhala przenieśli się w Bieszczady. Tym samym Tatry, które przez wieki były przestrzenią gospodarowania dla góralskiej społeczności, stały się niedostępnym rezerwatem.

Stowarzyszenie wywłaszczonych - głos sprzeciwu

W latach 90. XX wieku sprawa wróciła. Nie żyjąca już Zofia Bigos-Stachoń, znana góralka z Głodówki w gminie Bukowina Tatrzańska, powołała do życia Stowarzyszenie Właścicieli i Współwłaścicieli Wywłaszczonych Hal i Polan w Tatrach. Przez lata organizacja walczyła o zwrot ziemi lub godne odszkodowania.

- Ziemia ma być chłopska. A jak już będzie w chłopskich rękach, będziemy rozmawiać z Tatrzańskim Parkiem Narodowym, co z nią zrobić. Chcielibyśmy zawiązać wspólnotę właścicieli, zupełnie tak jak to zrobiono w Witowie i pozostać w granicach parku - mówiła przed laty Zofia Bigosowa w wywiadzie dla "Gazety Krakowskiej".

Jej stowarzyszenie zebrało dawnych współwłaścicieli terenów w górach. Ci z pomocą różnych kancelarii prawnych próbowali odzyskać swoje dawne grunty. W starostwie tatrzańskim zalegały setki wniosków - niektóre składane przez trzecie pokolenie właścicieli.

- Gdy w 2014 roku przejąłem stanowisko starosty tatrzańskiego, takich wniosków w starostwie było kilkaset - wspominał Piotr Bąk.

Górale z kolei chcieli odzyskać większość hal i polan od tych najsłynniejszych jak Hala Gąsienicowa, Goryczkowa, Pięć Stawów, Morskie Oko, Rusinowa, Pańszczyca, Kondratowa, Kalatówki, Olczyska, Kopieniec i wiele innych. Próbowano także odzyskać działki pod parkingiem na Palenicy Białczańskiej, z którego każdego roku TPN zarabia setki tysięcy złotych, a który nie służy bezpośrednio ochronie przyrody.

Nadzieje związane z PKL

W 2011 roku pojawiła się nadzieja związana z prywatyzacją Polskich Kolei Linowych - właściciela kolei linowej na Kasprowy Wierch i wyciągów narciarskich w dolinach Gąsienicowej i Goryczkowej. Górale argumentowali, że skoro wywłaszczenia były dokonywane pod obiekty mające służyć narodowi, to sprzedaż PKL prywatnemu inwestorowi łamie ten cel.

- Dlaczego prywatny inwestor ma zarabiać miliony na naszych gruntach? Czy to sprawiedliwe? -pytał wówczas Wiktor Łukaszczyk z Murzasichla, którego rodzina była właścicielem 20 hektarów na Hali Goryczkowej. PKL bowiem w dolinach Goryczkowej i Gąsienicowej, których nie jest właścicielem, organizuje zimą trasy narciarskie.

- Będzie cała seria naszych pozwów do sądów. Prawnicy przygotowują zbiorowy pozew o zwrot gruntów na Hali Goryczkowej - zapowiadała wtedy Zofia Bigosowa.

PKL sprywatyzowano, a potem - w ramach akcji repolonizacji - spółka została odkupiona przez Polski Fundusz Rozwoju, który do dziś jest właścicielem spółki. Sprawa podwójnej transakcji PKL nie przyniosła góralom żadnego postępu.

- Gdy w latach 60-tych nas wywłaszczano, podawano powód utworzenia parku narodowego, ochrony tatrzańskiej przyrody. Jednak już w 1968 roku rozpoczęto budowę infrastruktury narciarskiej. Już wtedy cel wywłaszczeń został złamany - mówiła Zofia Bigosowa "Gazecie Krakowskiej".

- Państwo powinno nam zapłacić godnie - dodał wówczas w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Józef Grulok, który nigdy nie przyjął pieniędzy za swoją ziemię.

Palono szałasy. To była nagonka na górali

Dziś górale wracają na dawne polany i doliny - by wspominać. Co roku spotykają się na polanie pod Kopieńcem, czy w Dolinie Jaworzynki gdzie odprawiana jest msza święta za zmarłych gazdów.

- Spotykają się rodziny tych, co tu mieli własności, paśli owce i krowy. Od lat biorą w tym spotkaniu udział górale z różnych zakątków Podhala, bo to także i spotkanie rodzinne - mówił na jednym ze spotkań Andrzej Skupień z Poronina, obecny starota tatrzański.

- To były piękne czasy. Nie było żadnych wygód, ale było wspaniale - wspominał kiedyś Jasiek Rzadkosz Stasinda z Majerczykówki, który wypasał owce pod Kopieńcem. - Tu było życie, była muzyka, śpiew. Chłopaki z Cyrhli przychodzili ku dziewczynom. Potem, gdy owce już nie mogły tu być wypasane, park zaczął zalesiać ten teren. Strasznie źle zrobił - mówił.

Stanisław Skupień, który dziś pracuje w TPN, jako chłopiec wypasał owce z babką pod Kopieńcem.

- Ostatni raz paśliśmy tam w 1970, rok wcześniej przyszła decyzja o wywłaszczeniu. Paśliśmy też w Dolinie Olczyskiej, gdzie rodzice mieli polany. Do czasu, gdy nam spalili tam szałas - wspominał. - Była wtedy nagonka na górali. Mówiono, że jak owce znikną, przyroda odżyje. A dziś sami przyznają, że dobrze, gdy owce się pasą. Ale tego, jak nas potraktowano, nie da się zapomnieć - mówił "Gazecie Krakowskiej".

Koniec góralskiej walki

W 2021 roku Zofia Bigosowa zmarła w wieku 83 lat. Powołane przez nią i ok. 70 innych ludzi stowarzyszenie przestało właściwie funkcjonować.

W 2024 roku Stowarzyszenie zostało rozwiązane. Jego członkowie stracili wiarę w możliwość odzyskania hal i polan. Nowelizacja Kodeksu Postępowania Administracyjnego zamknęła drogę do zwrotu ziem. - Nie ma już szans na zwrot - mówił wówczas Piotr Bąk "Gazecie Krakowskiej".

Dla wielu górali to był koniec marzeń o rekompensacie, czy zwrocie ojcowizny.

Wystawa jako głos pamięci

Wystawa "To nom jesce w dusy gro" ma być nie tylko przypomnieniem historii, ale także próbą zrozumienia dawnego góralskiego świata. Jej autorzy - Piotr Bąk i Agnieszka Gąsienica-Giewont - pokazują proces tworzenia TPN w realiach PRL z perspektywy historycznej, administracyjnej i społecznej.

- Zrozumienie dawnego, utraconego góralskiego świata może stać się mostem łączącym przeszłość z teraźniejszością i pozwoli budować lepsze relacje góralskiej społeczności z Tatrzańskim Parkiem Narodowym - czytamy w zapowiedzi wystawy na stronie TPN

Tatry są dziś wspólnym dobrem - chronionym, odwiedzanym przez miliony turystów. Ale ich historia to także opowieść o ludziach, którzy zostali z nich wypchnięci. Wystawa w Kuźnicach przypomina, że za pięknem przyrody kryją się ludzkie losy, często bolesne i zapomniane.

Wybrane dla Ciebie
Malbork: Zmyśliła historię o napadzie, żeby uzyskać odszkodowanie
Malbork: Zmyśliła historię o napadzie, żeby uzyskać odszkodowanie
Warszawa: Pożar mieszkania na Grochowie
Warszawa: Pożar mieszkania na Grochowie
Dąbrowa Rzeczycka: 33-latek strzelał do przystanku z broni pneumatycznej
Dąbrowa Rzeczycka: 33-latek strzelał do przystanku z broni pneumatycznej
Opole Lubelskie: Chcieli ukraść ciągnik z pola. Właściciel sam ujął jednego z nich
Opole Lubelskie: Chcieli ukraść ciągnik z pola. Właściciel sam ujął jednego z nich
Kraków: 51-latka oszukana przez "kierownika kopalni w Kambodży"
Kraków: 51-latka oszukana przez "kierownika kopalni w Kambodży"
Łódź: Forum Seniora 2025 w Hali Expo
Łódź: Forum Seniora 2025 w Hali Expo
Szczecinek: Od 55 lat na szlaku. Piękny jubileusz "Wiarusów"
Szczecinek: Od 55 lat na szlaku. Piękny jubileusz "Wiarusów"
Lubelskie: 43-latek odpowie za napad sprzed 16 lat. Baza danych wskazała jego DNA
Lubelskie: 43-latek odpowie za napad sprzed 16 lat. Baza danych wskazała jego DNA
Łódź: Bajkowa jesień w Ogrodzie Botanicznym. Przebarwiają się liście
Łódź: Bajkowa jesień w Ogrodzie Botanicznym. Przebarwiają się liście
Kraków: Miasto będzie znów szukać gospodarza dla fortu Mogiła. Szykuje się też przetarg na kolejny taki zabytek
Kraków: Miasto będzie znów szukać gospodarza dla fortu Mogiła. Szykuje się też przetarg na kolejny taki zabytek
Żywiec: Śmiertelny wypadek w Wilczym Jarze. Nie żyje 30-letni kierowca, który uderzył w bariery mostu
Żywiec: Śmiertelny wypadek w Wilczym Jarze. Nie żyje 30-letni kierowca, który uderzył w bariery mostu
Stare Grochale: Pijany i na zakazie kierowca Audi zderzył się z BMW
Stare Grochale: Pijany i na zakazie kierowca Audi zderzył się z BMW