Katowice: W latach 90. był postrachem całej Polski. Słynny gangster Oczko doprowadzony do prokuratury. Usłyszał zarzuty
Znany gangster Oczko doprowadzony do prokuratury w Katowicach
71-letni gangster Marek M., szerzej znany jako Oczko po raz kolejny wpadł w ręce policji. Funkcjonariusze CBŚP i ABW, pod nadzorem Prokuratury Krajowej w Katowicach oraz w ścisłej koordynacji z Europolem, zatrzymali legendę szczecińskiego półświatka, podejrzanego o o udział w zorganizowanej grupie przestępczej o międzynarodowym zasięgu. Wraz z nim zatrzymano dwóch innych mężczyzn - Daniela S. i Marcina K. Grupa miała zajmować się przemytem i handlem znacznymi ilościami narkotyków. Według ustaleń śledczych, mężczyźni mieli brać udział w działalności grupy operującej na terenie Polski, Niemiec, Hiszpanii i innych państw Europy. Do ich zatrzymania doszło 9 września.
Śledczy ustalili, że w 2020 roku grupa kierowana przez Marka M. wprowadziła do obiegu co najmniej 10 kilogramów kokainy o czarnorynkowej wartości 2 milionów złotych.
Limit dzienny 6 sztuk. Biedronka daje dwa produkty gratis
- Zatrzymani zostali doprowadzeni do Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Katowicach, gdzie usłyszeli zarzuty - poinformowało biuro prasowe CBŚP.- Podejrzanym ogłoszono zarzuty popełnienia przestępstw przemytu i wprowadzenia w 2020 roku do obrotu znacznych ilości środków odurzających w postaci 10 kilogramów kokainy, popełnionych w ramach kierowanej przez Marka M. zorganizowanej grupy przestępczej o międzynarodowym zasięgu - precyzuje prok. Katarzyna Calów - Jaszewska z Prokuratury Krajowej.
Prokurator skierował wobec Oczki i dwóch pozostałych mężczyzn wnioski o zastosowanie tymczasowego aresztowania, uzasadniając je m.in. surową karą grożącą podejrzanym oraz obawą matactwa. Sąd uwzględnił wnioski prokuratora i zastosował wobec wszystkich podejrzanych. tymczasowe aresztowanie na okres 3 miesięcy.
Grozi im do 20 lat pozbawienia wolności.
Król szczecińskiego półświatka. Grupa "Oczki" była jedną z z najbardziej wpływowych grup przestępczych w Polsce
Oczko przez lata uchodził za jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego półświatka. Był twórcą i przywódcą szczecińskiej grupy przestępczej, która w latach 90. należała do najgroźniejszych i najbardziej wpływowych w kraju. Przydomek zyskał od charakterystycznego szkiełka, które zastępowało mu brakujące oko.
Zaczynał jako bramkarz w lokalnym klubie przy placu Szarych Szeregów w Szczecinie. Tam poznał ludzi, z którymi później stworzył zbrojne struktury kontrolujące życie nocne miasta. Wśród jego znajomych był Andrzej Zieliński, ps. "Słowik" - późniejsza legenda mafii pruszkowskiej. Praca ochroniarza nie dawała większych pieniędzy, dlatego Oczko szybko wszedł w świat napadów i wymuszeń. Jego gang rabował przemytników, z czasem ściągał haracze z klubów i agencji towarzyskich. Sam Oczko poruszał się ostentacyjnie żółtym Ferrari Testarossa.
Zyskał reputację człowieka brutalnego, ale i wpływowego. Współpracował z mafią pruszkowską przy głośnym "przekręcie papierosowym", brał udział w rozbojach, a jego grupa miała własny pion narkotykowy. W zakładach karnych spędził łącznie ponad 15 lat.
W przeszłości Oczko stanął już przed sądem w Katowicach. W procesie Krakowiaka
Oczko przez większą część życia miał za sobą kratki więzień i aresztów. W 2003 roku usłyszał wyrok 13 lat pozbawienia wolności za kierowanie zbrojną grupą przestępczą. Jego ludzie przez kilka lat, od 1993 do 1997, kontrolowali Szczecin i Pomorze Zachodnie. Gang stworzony przez Marka M. nie tylko handlował narkotykami, ale także wymuszał haracze, organizował porwania dla okupu i czerpał zyski z prostytucji.
Nazwisko Oczki pojawiło się również w jednym z najgłośniejszych procesów lat 2000. Przed katowickim sądem oskarżono go o zlecenie ludziom Janusza T., ps. Krakowiak, zabójstwa białoruskiego biznesmena Wiktora F., konkurenta szczecińskiego podziemia. Do zbrodni doszło w 1997 roku. Sprawa ciągnęła się latami, Oczko został skazany na 25 lat więzienia, po czym wyrok uchylono. Na na początku 2025 roku Sąd Apelacyjny w Katowicach prawomocnie uniewinnił Marka M. i pozostałych oskarżonych. Sędziowie uznali, że nie da się usunąć wątpliwości co do ich udziału, a zeznania świadków koronnych nie znalazły potwierdzenia w innych, wiarygodnych dowodach.