Katowice: Zabytkowa willa popada w ruinę
Neoklasycystyczna, jednopiętrowa willa powstała przy ulicy Warszawskiej w 1876 roku, zaledwie dziesięć lat po przyznaniu Katowicom praw miejskich. W tym czasie były to eleganckie obrzeża rozwijającego się miasta. Budynek, do którego należał okazały ogród, wzniesiono dla rodziny Kramstów, przedsiębiorców inwestujących w kopalnie i huty na Śląsku i Zagłębiu. Mieszkali tu przez kolejne 30 lat. Na początku XX wieku willa trafiła do żydowskiego kupca Siegfrieda Silbersteina. Podczas wojny została skonfiskowana przez władze okupacyjne. Po wyzwoleniu położony niedaleko centrum miasta budynek stał się siedzibą kilku instytucji związanych z kulturą i nauką.
Marchołta wymyślił Szewczyk
W połowie lat 50. ubiegłego wieku w atrakcyjnej willi znalazł swe przytulisko katowicki Klub Związków i Stowarzyszeń Twórczych. Zrzeszał on literatów, plastyków, aktorów, dziennikarzy i innych twórców, którzy przy Warszawskiej mieli znakomitą miejscówkę do spotkań, zarówno merytorycznych jak i towarzyskich. Tym drugim wyjątkowo sprzyjała znajdująca się w piwnicy restauracja, w której można było w zamkniętym gronie i z dala od wścibskich postronnych oczu toczyć niekończące się rozmowy, obficie zakrapiane alkoholem.
W tym czasie willa była świeżo po generalnym remoncie, dzięki któremu zyskała salę mogącą pomieścić sto osób i obrosłą późniejszymi legendami piwniczkę, w której artyści "mieli tracić portfele i wątroby".
W tym czasie miała też narodzić się istniejąca przez kolejne dziesięciolecia nazwa tego miejsca. Marchołta, jako patrona klubu, wymyślił Wilhelm Szewczyk, wówczas najbardziej znany i wpływowy śląski literat, znakomicie osadzony w komunistycznym systemie władzy.
Marchołt to postać literacka - bohater średniowiecznych opowieści, rubaszny, sprośny, ale i niepokorny prostak – który swoim sprytem przechytrzył króla Salomona. Być może w taki właśnie sposób Szewczyk widział wzajemne relacje artystów z rządzącymi.
Studenci w Marchołcie
Stan wojenny zakończył jeden z powojennych etapów Marchołta. Klub Związków i Stowarzyszeń Twórczych został rozwiązany, a willę przejęli studenci z Socjalistycznego Związku Studentów Polskich. Przy okazji próbowano wymazać popularną nazwę, wprowadzając nową, oficjalną - Akademickie Centrum Kultury Alma-Art. Ta jednak się zupełnie nie przyjęła, a Marchołt pozostał Marchołtem i tak funkcjonował nie tylko w środowisku akademickim.
Studenckie czasy klubu przy Warszawskiej to kolejny etap budowanie jego legendy, która wzmocniona została w ostatnim dziesięcioleciu XX wieku.
W 1992 roku na fali politycznych przemian udało się zarejestrować Klub Niezależnych Stowarzyszeń Twórczych. Do willi przy Warszawskiej powrócili artyści, którym nie po drodze było z socjalistyczną władzą i stylistyką, a odrodzony Marchołt stał się symbolem artystycznej niezależności.
Nie tylko blues
Jak wspominają twórcy Szlaku Śląskiego Bluesa, najciekawszy okres w historii klubu przypadał na lata 90. Działo się wtedy tam zdecydowanie najwięcej wydarzeń muzycznych, odbywały się tam liczne koncerty gwiazd zarówno polskiej jak i zagranicznej estrady. Marchołt współpracował z licznymi festiwalami - Rawą Blues, czy chorzowskimi Bluestracjami.
To tu po koncercie w Spodku mieli bawić się muzycy legendarnego Genesis (z Rayem Wilsonem). W Marchołcie można było spotkać całą śmietankę polskiego bluesa i jazzu m.in. braci Jana i Józefa Skrzeków, Leszka Windera, Andrzeja Urnego, Jerzego Kawalca, czy Jarosława Śmietanę.
W 1991 roku budynek rodziny Kramstów wpisano do rejestru zabytków. Wpis taki nakłada na właściciela nieruchomości obowiązek zabezpieczania i utrzymania zabytku w jak najlepszym stanie. Obiekt, który widnieje w rejestrze zabytków, jest objęty ochroną prawną, a to znaczy, że państwo w określonych sytuacjach może ingerować w prawo własności.