Knorydy: Po rozstaniu chciał podpalić dom. Mężczyzna w areszcie
Para zakończyła swój związek w połowie października 2025 roku, z inicjatywy kobiety. Już 2 listopada mężczyzna naruszył jej mir domowy, a dwa dni później podpalił stojący pod wiatą samochód osobowy, powodując straty w wysokości około 15 tysięcy złotych. Początkowo nie udało się ustalić sprawcy, a nikt nie widział zdarzenia.
Kolejne wtargnięcia miały miejsce 7 i 16 listopada. Najgroźniejsze zdarzenie miało miejsce w nocy 30 listopada. Mężczyzna rzucił na drewniany taras domu kobiety słoik z benzyną i podpaloną szmatę. Ogień objął elementy z pleksy, ale pożar nie rozprzestrzenił się i został ugaszony przez samą pokrzywdzoną.
Prowadzą agroturystykę na Pomorzu. "Wykonujemy wszystkie prace"
Pedofil szantażował 12-latkę na Snapchacie. Podawał się za kobietę, grozi mu dożywocie | Kurier Poranny
Zatrzymanie i konsekwencje prawne
Po tym zdarzeniu kobieta poinformowała policję o wcześniejszych wtargnięciach byłego partnera. Funkcjonariusze zatrzymali mężczyznę. Podczas przesłuchania przyznał się do podpalenia samochodu i podłożenia ognia na tarasie. Potwierdził też, że kilkukrotnie wchodził na posesję kobiety. Tłumaczył, że był zły z powodu zakończenia związku i faktu, że kobieta zaczęła spotykać się z innym mężczyzną. Zaprzeczył, że chciał spalić dom - jak twierdził, chciał jedynie przestraszyć swoją byłą partnerkę.
1 grudnia 2025 roku prokurator przedstawił mu zarzuty kilkukrotnego wtargnięcia na posesję, podpalenia samochodu i wiaty, usiłowania podpalenia domu oraz złamania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. Dzień później Sąd Rejonowy w Bielsku Podlaskim zastosował wobec niego tymczasowe aresztowanie na trzy miesiące.
Prokuratura: czekamy na opinię biegłego
- W toku dalszych czynności, poprzez zasięgnięcie opinii z zakresu pożarnictwa, wyjaśniana będzie kwestia, czy dwukrotne podłożenie ognia przez podejrzanego mogło zagrażać życiu lub zdrowiu wielu osób albo spowodować straty w wielkich rozmiarach. To może wpłynąć na zmianę kwalifikacji prawnej zarzucanych czynów - wyjaśnił prokurator rejonowy w Bielsku Podlaskim Adam Naumczuk.
Za te czyny mężczyźnie grozi od roku do 10 lat więzienia.