Kraków: Szyk i elegancja "Mody Polskiej". Te ubrania były marzeniem Polek w PRL-u, można je zobaczyć w krakowskim muzeum
"Moda Polska" to polskie, państwowe przedsiębiorstwo, założone w Warszawie w 1958 roku. Inicjatorką jego powstania i pierwszą dyrektorką artystyczną, która nadała "Modzie Polskiej" jej charakter i rozmach, została Jadwiga Grabowska, przed wojną dziennikarka i tłumaczka. Grabowska stworzyła zespół projektantów mody, w którym znaleźli się, m.in. Jerzy Antkowiak (kierownik artystyczny przedsiębiorstwa w latach 80. XX w.), Magda Ignar, Kalina Paroll czy Irena Biegańska.
To jeden z najwspanialszych jarmarków w Europie. Od zapachów aż kręci się w głowie
"Moda Polska" miała ok. 60 firmowych salonów mody w całym kraju. Przedsiębiorstwo przetrwało do 1998 roku.
- Instytucja produkująca dobra luksusowe pozornie tylko nie miała racji bytu w państwie komunistycznym, gdyż działalność "Mody Polskiej" miała wymiar propagandowy. Dowodziła, że państwo bloku wschodniego może konkurować z krajami kapitalistycznymi w zakresie projektowania mody, z tym że w przeciwieństwie do "zgniłego Zachodu" świetnej jakości ubrania miały być dostępne dla każdego obywatela - mówi Joanna Regina Kowalska, kuratorka kolekcji tkanin i ubiorów w Muzeum Narodowym w Krakowie.
Jednak kreacje "Mody Polskiej", sygnowane logo z jaskółką, dla zwykłej zjadaczki chleba w Nowym Targu, a nawet Krakowie czy Warszawie były bardzo trudne do zdobycia.
Po tym, jak niedługo po upadku PRL-u upadło i scentralizowane przedsiębiorstwo modowe, kreacje, które w naszych mamach i babciach budziły wielkie emocje, trafiły do muzealnych gablot i magazynów.
"Moda Polska" w Kamienicy Szołayskich
Krakowski oddział MNK posiada kolekcję projektów "Mody Polskiej", które w przyszłości mają się znaleźć na wystawie w planowanym Muzeum Architektury i Designu, póki co w niewielkich odsłonach zbiory prezentowane są w jednej z sal Kamienicy Szołayskich.
- Zaczęło się ponad dekadę temu, jako pierwsze muzeum zainteresowaliśmy się strojami z "Mody Polskiej", przechowanymi przez Jerzego Antkowiaka, ostatniego dyrektora artystycznego. Podczas likwidacji "Mody Polskiej" Antkowiak odkupił stroje od syndyka i składował je w swoim domu. Była to ogromna ilość ubiorów. Jako pierwsza miałam okazję zapoznać się z całym tym bogactwem i wybrałam do kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie kilkadziesiąt najciekawszych realizacji. Pozostałe ubiory pozyskało od projektanta Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi - wyjaśnia Joanna Regina Kowalska.
Obecna odsłona wystawy w Kamienicy Szołayskich prezentuje głównie ubiory z lat 80. oraz 90. pokazując, że według projektantów modne kobiety na szarych polskich ulicach czasów kryzysu i okresu transformacji, miały nie ustępować swoim koleżankom zza żelaznej kurtyny.
Ekstrawagancją na ulicach Warszawy czy Krakowa nie byłby dziś męski garnitur w kwiaty. Czy poza wybiegiem i sesjami modowymi ten zaprojektowany przez Jerzego Antczaka w 1990 roku ktoś nosił na polskich ulicach? Nie wiadomo. Podobnie jak obszerne sztuczne furto przyozdobione wizerunkiem dzikiego kota czy kolorowy zestaw balowy w grochy stylizowany na strój klauna. Przedmiotem pożądania była za to z pewnością burgundowa sukienka wieczorowa z efektownym elementem z czarnej koronki tuż pod biustem, w której fantazyjne marszczenia podkreślają kobiecą sylwetkę, a perfekcyjne wykonanie sprawia, że kreacja i dziś budzi zachwyt.
- Każdy kurator ma swoje ulubione rzeczy, jedną z moich ulubionych kreacji jest prezentowany na wystawie zestaw z kolekcji "Kobiety pustyni", przywołujący atmosferę wędrówki przez piaszczyste wydmy. Złożony jest z szerokich spodni w typie szarawarów i obszernej bluzy przewiązanej szarfą, uszytych z marszczonej tkaniny w kolorze pisaku - mówi Joanna Regina Kowalska. - Bardzo lubię też prostą sukienkę z lat 70. zaprojektowaną przez Irenę Biegańską.
Fantazyjne kreacje z "Mody Polskiej" z końca PRL-u i czasów transformacji niewiele miały wspólnego z realiami polskiej ulicy. Ze względu na brak odpowiednich środków "Modzie Polskiej" nigdy nie udało się też w pełni osiągnąć poziomu zachodniego "haute couture". Są natomiast dowodem, że polska branża modowa bacznie śledziła trendy światowe i pomysłowością nie ustępowała zachodnim twórcom.
- Od początku projektanci "Mody Polskiej" mieli możliwość wyjeżdżania na zachód i śledzenia na żywo trendów w modzie w czasie pokazów paryskich. Było to o tyle ważne, że dostęp do informacji o tym, co się dzieje w światowej modzie był bardzo utrudniony. Nie było nawet tego, co nam się wydaje oczywiste - czasopism, które drukowałyby relacje z zachodnich wybiegów. Nie było polskich wersji zachodnich żurnali mody, a wydawnictwa obcojęzyczne stanowiły towar poszukiwany i bardzo trudno dostępny. Nie było też tych ulic designerów, gdzie można by się było przejść, popatrzeć na wystawy i zorientować w nadchodzących tendencjach - podkreśla kuratorka.
Projektanci "Mody Polskiej" dawali wgląd w inną rzeczywistość, kontrastującą z nijakością ubrań produkowanych w polskich fabrykach. Chociaż w teorii, jak wyjaśnia Joanna Regina Kowalska, projekty zrodzone w "Modzie Polskiej" miały z czasem trafiać do produkcji masowej, w rzeczywistości trafiały na rynek w ograniczonej liczbie egzemplarzy .
- Zwyczajnie nie było na to pieniędzy. Natomiast "Moda Polska" swoje zadanie spełniała o tyle, że pokazywała, co jest modne na zachodzi i jak się to nosi - tłumaczy kuratorka. - O tym, jaką to miało rangę niech świadczy fakt, że o pokazach "Mody Polskiej" mówiło się w wiadomościach.
Ze względów kuratorskich pokazy tkanin nie trwają zbyt długo, obecna ekspozycja jest czasowa. Jak zapowiada kuratorka, w kolejnej odsłonie zobaczymy inne perełki polskich kreatorów mody.