Koledzy go wyśmiali. Jak jeden chirurg uratował miliony
W XIX wieku operacja była często wyrokiem śmierci. Chirurg mógł uratować pacjenta spod skalpela, by kilka dni później patrzeć na jego powolną agonię z powodu zakażenia. W brudnych, zatłoczonych szpitalach śmierć zbierała żniwo, aż pojawił się Joseph Lister i jego innowacyjny wynalazek.
Szpitale XIX wieku: królestwo zarazy
W latach 60. XIX wieku chirurgia była polem minowym. Nawet jeśli pacjent przeżył amputację czy operację, ryzyko zakażenia – tzw. posocznicy – było ogromne.
W niektórych szpitalach śmiertelność pooperacyjna sięgała 50%. Lekarze nie myli rąk, narzędzia przechodziły z rany do rany, a fartuchy chirurgów były dumą, jeśli były przesiąknięte krwią. Wierzono, że "dobry chirurg" to ten, który potrafi szybko ciąć. Nikt nie rozumiał, że prawdziwym zabójcą są niewidzialne drobnoustroje.
W szpitalach panował tłok, smród i brud. Pacjenci leżeli łóżko w łóżko, a rany często ropiały i gniły. Chirurgiczne "sale śmierci" były codziennością. W połowie XIX wieku nie istniały jeszcze antybiotyki, a narkozę wprowadzono dopiero kilka dekad wcześniej. Największym wrogiem lekarzy była jednak niewiedza o tym, co naprawdę zabija pacjentów po operacji.
Lister i teoria zarazków: inspiracja Pasteurem
Joseph Lister urodził się w 1827 roku w Essex w rodzinie kwakrów. Od młodości fascynował się nauką i precyzją. Jako młody chirurg pracował w Glasgow Royal Infirmary, gdzie codziennie obserwował śmierć pacjentów z powodu zakażeń pooperacyjnych.
Przełom nastąpił, gdy Lister przeczytał prace Louisa Pasteura, francuskiego chemika, który udowodnił, że fermentacja i gnicie są dziełem mikroskopijnych organizmów.
Lister zrozumiał, że te same "zarazki" mogą być odpowiedzialne za śmierć pacjentów po operacjach. Wbrew ówczesnej medycznej ortodoksji, zaczął szukać sposobu, by je zniszczyć. Wybór padł na kwas karbolowy (fenol), używany dotąd do dezynfekcji ścieków w Manchesterze.
Eksperyment: kwas karbolowy na sali operacyjnej
W 1865 roku Lister po raz pierwszy zastosował kwas karbolowy do oczyszczania ran i narzędzi chirurgicznych. Zaczął moczyć w nim nici, którymi zszywał rany, przemywał nim ręce, narzędzia, a nawet rozpylał go w powietrzu podczas operacji. Wprowadził też specjalny spray, który miał "zabijać zarazki" unoszące się w sali operacyjnej.
Jego koledzy patrzyli na to z niedowierzaniem, a nawet kpiną. Wielu lekarzy uważało, że Lister oszalał, a kwas karbolowy jest zbyt drażniący dla skóry i ran.
Jednak efekty były niepodważalne: śmiertelność pooperacyjna w jego oddziale spadła z prawie 50% do 15% w ciągu dwóch lat. W 1867 roku opublikował wyniki swoich badań, które wywołały burzę w środowisku medycznym.
Od sceptycyzmu do rewolucji
Początkowo środowisko chirurgów odrzucało metody Listera. Wielu lekarzy nie chciało uwierzyć, że przyczyną śmierci są niewidzialne drobnoustroje, których nikt nie widział pod mikroskopem.
Lister sam nigdy nie zobaczył bakterii – elektronowe mikroskopy powstaną dopiero pół wieku później. Jednak jego determinacja i nieustępliwość sprawiły, że coraz więcej szpitali zaczęło wdrażać antyseptyczne techniki.
W ciągu dekady metoda Listera rozprzestrzeniła się po całej Europie i Ameryce. Chirurdzy zaczęli myć ręce, sterylizować narzędzia i rany, a śmiertelność pooperacyjna spadła dramatycznie. W 1879 roku na cześć Listera nazwano pierwszy środek antyseptyczny do płukania jamy ustnej.