Kołobrzeg: Po tragedii w punkcie dziennej opieki. Prokuratura ustala przyczyny dramatu
Do tego tragicznego zdarzenia doszło w poniedziałek przed południem w budynku przy ul. Bajecznej w Kołobrzegu, w tzw. "punkcie dzienny opiekun". To forma opieki nad najmłodszymi dziećmi - zasady jej sprawowania określają przepisy.
Motywacja dla żołnierzy w Ukrainie? Albo zrobisz kurs droniarski, albo pójdziesz do piechoty
Opiekunowie zeznali, że wrócili z dziećmi ze spaceru, po którym dziewczynka zasnęła. W pewnym momencie opiekunka zauważyła, że dziewczynka przestała oddychać i zrobiła się sina. Zaczęła resuscytację. Na miejscu pojawiły się służby ratunkowe, w tym - jak relacjonuje Pamela Borkowska, oficer prasowa kołobrzeskiej policji - Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Niestety dziewczynki nie udało się uratować.
W poniedziałek na miejscu pracowały służby, które próbowały ustalić, jak doszło do tragicznego zdarzenia.
Według wstępnych ustaleń prokuratury, do śmierci dziecka nie przyczyniły się osoby trzecie. Więcej odpowiedzi powinna dać dzisiejsza sekcja zwłok dziewczynki.
- Jeśli jej wynik będzie oczywisty, ustalenia poznamy może nawet dziś. Jeśli nie, przyjdzie nam poczekać nawet kilka tygodni - mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ewa Dziadczyk.
Śledczy ustalili też, że opiekunowie byli trzeźwi.
Michał Kujaczyński, rzecznik kołobrzeskiego ratusza, mówi, że punkt przy ulicy Bajecznej jest jednym z czterech takich punktów działających na terenie miasta.
- Takiego punktu dziennej opieki nad dziećmi nie może założyć każdy. Trzeba spełnić określone wymagania formalne, co raz w roku jest sprawdzane - wyjaśnia.
Ten punkt w czasie corocznej kontroli wymagania spełniał, ale w poniedziałek - co nam potwierdziła prokuratura - pod opieką punktu było 12 dzieci.
- Tymczasem przepisy mówią o maksymalnej liczbie pięciu dzieci - tłumaczy prokurator.
Postępowanie prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci.
- Policja przesłuchuje świadków, nikt nie został zatrzymany, nikomu na chwilę obecną nie przedstawiono zarzutu - informuje prokurator Dziadczyk.
Nieumyślne spowodowanie śmierci, zgodnie z art. 155 Kodeksu karnego, to przestępstwo polegające na doprowadzeniu do śmierci człowieka bez zamiaru zabicia, wskutek lekkomyślności, niedbalstwa lub naruszenia zasad ostrożności. Sprawcy grozi za to kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.