Końcówka roku szkolnego. Czas odpoczynku lub zmarnowanych możliwości
Końcówka roku szkolnego to dla wielu uczniów i ich rodziców okres zawieszenia między szkołą a wakacjami. Oceny są już wystawione, podręczniki oddane do biblioteki, a w wielu klasach króluje atmosfera "już po wszystkim", co sprzyja niskiej frekwencji. "Mamo, mogę jutro nie iść do szkoły? I tak nic nie robimy..." - słyszę.
Co zostaje z nauki, gdy znikają podręczniki
W liceum, gdzie uczy się Magda zajęcia po wystawieniu ocen mają raczej charakter symboliczny – projekcje filmów, kibicowanie szkolnym drużynom podczas meczy. I wiem, że ta szkoła, to nie wyjątek. Często uczniowie są zwalniani z ostatnich lekcji, pojawia się sporo zastępstw.
Kiedy wiem, że cały dzień mam spędzić na trybunach albo oglądać film, który już widziałam, wolę po prostu zrobić coś dla siebie. Realizować pasje, na które nie mam czasy w roku szkolnym – mówi Magda, uczennica 2 klasy z Nysy.
Nie jest to kwestia tej jednej szkoły. U mojej córki wygląda to podobnie. „Mamo, mogę jutro nie iść do szkoły? I tak nic nie robimy...” – słyszę. Woli robić swoje, szyć, pisać, malować, czytać książki, korzystać z dobrej pogody.
Szkoła, do której chce się wracać
Z kolei jedna z rybnickich podstawówek pokazuje, że można inaczej. Dzieci z chęcią codziennie wychodzą do szkoły, mimo że podręczniki już dawno trafiły na biblioteczne półki. Dlaczego? Bo ten czas nadal jest dobrze zagospodarowany. Uczniowie uczestniczą w zajęciach sportowych, warsztatach, jeżdżą na wycieczki rowerowe, ogniska, a nauczyciele organizują ciekawe aktywności, które naprawdę angażują.
Nie ma nudy, jest ruch, zabawa, budowanie relacji i dobrych wspomnień. „Mamo, jutro muszę mieć dużo wody do szkoły, pamiętasz? Będzie nordic walking” – przypomina mi syn pakując wieczorową porą do plecaka kurtkę przeciwdeszczową.
Inne doświadczenia ma Kasia, mama dzieci z edukacji wczesnoszkolnej. Jej zdaniem wiele zajęć wygląda bardziej jak przeczekanie niż wartościowy czas.
Zajęcia są uproszczone, sprowadzają się do kolorowania, wycinania, bawienia na podwórku bez żadnej animacji. Dzieci się...nudzą. Marzyłabym, żeby mogły tworzyć coś wspólnie. Tańczyć, przeprowadzić eksperymenty, nauczyć się czegoś przez zabawę i współpracę – dzieli się przemyśleniami mama dwójki.
Dzieci Kasi nie zostaną jednak w domu, bo rodzice pracują. W szkole przynajmniej jest opieka i obiad. Szkoda, że brakuje kreatywności i zaangażowania dorosłych.
Obecność w szkole to nie tylko formalność
Rozmawiając z nauczycielami i rodzicami, pojawia się też bardzo konkretna i często pomijana perspektywa na temat mniej lub bardziej legalnych wagarów pod koniec roku szkolnego – administracyjna i prawna. Jak mówi wychowawczyni w klasie Kasi:
Gdy uczniowie przestają przychodzić do szkoły, robi się bałagan i trudność w rozliczeniu frekwencji na radzie pedagogicznej. To dla nas realna, dodatkowa praca.
Ale temat frekwencji to nie tylko kwestia papierologi. Nauczycielka przypomina, że mimo wystawionych ocen, obowiązek edukacyjny trwa do ostatniego dnia roku szkolnego – w 2025 roku to 27 czerwca. I choć nie odbywają się już klasówki ani lekcje według podręczników, obecność w szkole nadal ma znaczenie. To również obowiązek rodziców – wspierać dzieci w realizowaniu tego prawa do edukacji.
Luźne podejście do obecności w szkole pod koniec roku może mieć dwie twarze. Z jednej strony – to forma troski o jakość czasu dziecka, zwłaszcza starszego, które może ten czas przeznaczyć na rozwijanie swoich pasji. Ale z drugiej – to sygnał, że zasady można omijać, a obecność jest „na niby”.
Szkoła to nie tylko miejsce zdobywania ocen, ale też uczenia się odpowiedzialności, samodyscypliny i szacunku do zobowiązań. Jak mamy wymagać tego potem od dzieci, jeśli nie wspieramy ich w kształtowaniu tych kompetencji – mówi pedagog.
Trudno się z tym nie zgodzić.
Więcej niż oceny
Dla wielu dorosłych to właśnie te ostatnie dni roku szkolnego są jednym z najbardziej wyjątkowych wspomnień z dzieciństwa.
Pamiętam ten czas jako jeden z najlepszych w szkole. Było luźniej, można było więcej pogadać, pośmiać się, coś wspólnie zorganizować. Dobrze, żeby dzieci też miały takie wspomnienia – mówi Kacper, tata przyszłego ucznia.
Oliwia, studentka, również wspomina te chwile z sentymentem:
W czerwcu zawsze działy się najfajniejsze rzeczy – gry, wspólne aktywności klasowe. To był taki czas, kiedy czuliśmy się częścią szkoły trochę inaczej niż na co dzień.
Szkoła to wspólna sprawa
Jak widać, są szkoły, które pokazują, że można ten czas dobrze wykorzystać, ale są i takie, gdzie nikt nie próbuje go twórczo zagospodarować.
A co, gdyby tak zamiast tylko narzekać pod nosem albo dzielić się rozczarowaniem z innymi rodzicami na korytarzu czy w wiadomościach prywatnych, warto podejść do tematu proaktywnie? Porozmawiać z wychowawcą i zapytać, jak można wesprzeć organizację ciekawych zajęć w drugiej połowie czerwca. Nawet drobne działania mogą coś zmienić – wspólne warsztaty, zaproszenie gościa, mini projekt klasowy, wolontariat.
Przy odrobinie dobrej woli, rozmowy i współpracy czerwiec może stać się czasem budowania relacji, rozwijania kreatywności i nowych kompetencji, a także budowania pięknych wspomnień i wzmacniania zaangażowania uczniów.
Albo pozostać miesiącem pustych ławek.