Koszalin: Hulajnogi elektryczne coraz szybsze. Rośnie liczba wypadków, także śmiertelnych
W tym roku w Polsce było już ponad 700 wypadków, w których zginęło sześć osób, a ponad 600 zostało rannych. W tym samym okresie ubiegłego roku takich zdarzeń było o blisko połowę mniej!
70% użytkowników hulajnóg uczestniczących w wypadkach to osoby do 24 roku życia.
Wielu tragedii można by uniknąć gdyby kierujący przestrzegali zasad dotyczących prędkości oraz zakładali nieobowiązkowe kaski.
- Codziennie mamy u nas po kilka osób poszkodowanych w wyniku upadku z hulajnogi - mówi lek. med. Andrzej Jasiński, Koordynator Oddziału Chirurgii Dziecięcej i Urazowo - Ortopedycznej w Szpitalu Wojewódzkim w Koszalinie. - Mam tu na myśli głównie hulajnogi elektryczne, w których - o zgrozo - rodzice decydują się, by na prośbę swoich pociech, zdejmować blokady prędkości. To jakiś dramat! Jak można tak ryzykować bezpieczeństwo, a nawet życie własnego dziecka? - pyta retorycznie lekarz. - Przecież hulajnoga z założenia jest pojazdem stworzonym do jazdy, podczas której jej użytkownik odpycha się od podłoża nogą, a nie do jazdy z silnikiem elektrycznym, do tego bez blokady, bez zabezpieczeń, z szaloną prędkością. Wtedy wystarczy niewielki uskok na drodze, coś małego, jak np. kamień, i delikwent leci przed siebie.
- Ale wcześniej dostaje silne uderzenie kierownicą w brzuch. Zazwyczaj z powodu tego uderzenia dochodzi do poważnych uszkodzeń narządów wewnętrznych. A jakby tego było mało, taka osoba, lecąc do przodu, uderza głową - zazwyczaj bez kasku - o podłoże, krawężnik, kamień itd. I dochodzi do tragedii. Poszkodowany wskutek tego ma często liczne pęknięcia czaszki, rozległe obrażenia tak poważne, że... Brak słów. Taka zabawa może skończyć się śmiercią. Tak samo nieodpowiedzialne jest przewożenie przez rodziców rowerami dzieci posadowionych w fotelikach na bagażniku, gdy dziecko jest bez kasku. Mało kto pomyśli o tym, że w razie upadku, gdy rower się przewróci, dziecko spada i uderza głową o twarde podłoże - opowiada.
Doktor Jasiński przyznaje, że przy każdej możliwej okazji prowadzi edukację na temat bezpiecznej jazdy na dwóch kołach. - Każdemu, czy to pacjentom w naszym oddziale, ich rodzicom, czy w poradni, przypominam o konieczności zakładania kasku podczas jazdy rowerem, czy hulajnogą. Przypominam o tym także wśród sąsiadów, znajomych, w rodzinie. Sam też jeżdżę w kasku. Pamiętajmy, że głowa to mózg, który jest cenny i niezbędny nam do funkcjonowania, trzeba go chronić. Kask chroni mózg, przejmuje energię podczas upadku, on się nie połamie, nie dostanie krwotoku itd., a nasza głowa, czaszka jak najbardziej. To trzeba ludziom uświadamiać na każdym kroku. Może dzięki temu uratujemy nie jedno życie dziecka, czy dorosłego, który, zanim wsiądzie na hulajnogę albo rower, założy kask.
Przypominamy: Przepisy określają, że maksymalna dozwolona prędkość hulajnogi elektrycznej wynosi 20 km/h. Dotyczy to zarówno jazdy na ścieżce rowerowej, jak i na jezdni (o ile wjedziemy na nią zgodnie z zasadami). 20 km/h to standardowy limit konstrukcyjny w większości hulajnóg elektrycznych dostępnych na rynku, tyle, że można go obejść.
Minimalny wiek użytkownika na drogach to 10 lat. Osoby w wieku 10-18 lat muszą mieć kartę rowerową lub prawo jazdy AM, czyli uprawniające do kierowania motorowerami i lekkimi czterokołowcami.