Krwawy oprawca Powstania Warszawskiego. Tak zabijał Dirlewanger
Kryminalistą został jeszcze przed wojną, gdy wielokrotnie zgwałcił trzynastoletnią członkinię Hitlerjugend. Oskar Dirlewanger odsiedział za to dwa lata więzienia, ale Heinrich Himmler postanowił wykorzystać jego skłonności w działaniach wojennych. Powierzył mu dowództwo nad specjalną jednostką rekrutującą się z najgorszych przestępców Rzeszy. Dirlewanger wraz ze swoimi podwładnymi spalił żywcem mieszkańców białoruskiej wsi Chatyń, wymordował pięćset dzieci w warszawskim przedszkolu i przeprowadzał masowe egzekucje podczas pacyfikacji powstania warszawskiego. Jego metody były tak brutalne, że przerażały nawet weteranów SS.
Dzieciństwo i młodość w Würzburgu
Oskar Dirlewanger przyszedł na świat 26 września 1895 roku w Würzburgu jako syn Augusta i Pauline z domu Herrlinger. Rodzina wychowywała czworo dzieci w mieszczańskim domu przy jednej z głównych ulic bawarskiego miasta. August Dirlewanger prowadził niewielki interes, który zapewniał rodzinie skromny, ale stabilny byt. Pauline zajmowała się domem i wychowaniem potomstwa zgodnie z tradycyjnymi wartościami niemieckiej burżuazji końca XIX wieku.
Młody Oskar uczęszczał najpierw do szkoły powszechnej w Stuttgarcie, gdzie rodzina przeprowadziła się w jego wczesnych latach szkolnych. Chłopiec wykazywał ponadprzeciętne zdolności intelektualne i łatwość przyswajania wiedzy. Rozpoczął naukę w stuttgarskim gimnazjum, ale kolejna przeprowadzka rodziny w 1906 roku przeniosła go do Esslingen.
W tamtejszym gimnazjum Dirlewanger kontynuował edukację przez siedem lat. Młodzieniec koncentrował się na naukach humanistycznych i wykazywał szczególne zainteresowanie historią oraz naukami politycznymi. Nauczyciele oceniali go jako inteligentnego, ale również ambitnego i skłonnego do dominacji nad rówieśnikami. 30 czerwca 1913 roku zdał egzamin maturalny z wynikami uprawniającymi do studiów wyższych.
Wybuch I wojny światowej przerwał jego plany uniwersyteckie. Osiemnastoletni Dirlewanger zgłosił się na ochotnika do armii cesarskiej, pragnąc uczestniczyć w tym, co współcześni nazywali "wielką przygodą". Wcielono go do 123. Pułku Grenadierów Króla Karola z 26. Dywizji Piechoty, gdzie rozpoczął szkolenie wojskowe.
Frontowe doświadczenia I wojny światowej
Dirlewanger dotarł na front zachodni w lutym 1915 roku i od pierwszych dni uczestniczył w najcięższych walkach w Lesie Argońskim. Młody grenadier szybko wykazał się bezwzględną odwagą w starciach z Francuzami. Podczas jednego ze szturmów 8 września 1915 roku został ciężko ranny odłamkami granatu, które poszarpały mu ścięgno w lewej ręce, a francuski żołnierz przebił mu ramię bagnetem. Komisja lekarska orzekła czterdziestoprocentowe inwalidztwo, ale to nie przeszkodziło mu w dalszej służbie.
Za bohaterskie czyny otrzymał 4 października 1915 roku Złoty Wirtemberski Medal za Odwagę. Blizna na lewej ręce i utrwalone uszkodzenie ścięgna na zawsze przypominały mu o tej bitwie. Według relacji jego brata Paula lewa dłoń pozostała sztywna, a Oskar mógł zginać tylko kciuk.
Pogarszająca się sytuacja militarna Cesarstwa Niemieckiego spowodowała, że jego podanie o przywrócenie do służby frontowej rozpatrzono pozytywnie. 30 grudnia 1916 roku otrzymał dowództwo nad kompanią szturmową 7. Dywizji Piechoty. W marcu 1917 roku wraz z jednostką został przeniesiony na Ukrainę, gdzie uczestniczył w walkach pod Stochodem, Taganrogiem i Batajskiem. Podczas okupacji Ukrainy otrzymał kolejne odznaczenia: w lipcu Krzyż Żelazny I klasy, a we wrześniu Czarną Odznakę za Rany.
W listopadzie 1918 roku, w chwili kapitulacji Niemiec, Dirlewanger dowodził kompanią karabinów maszynowych w południowej Rosji w stopniu porucznika. Stacjonował na terenie okupowanej Rumunii, ale gdy oddziałowi groziło internowanie, podjął samodzielną decyzję o marszu w kierunku ojczyzny. Skupił przy sobie sześćset żołnierzy z różnych jednostek i poprowadził ich do Niemiec, dokąd dotarł 28 grudnia 1918 roku.
Walki w szeregach Freikorpsów
Powojenne Niemcy pogrążyły się w chaosie rewolucji i walk ulicznych. Dirlewanger nie potrafił odnaleźć się w cywilnym życiu i szybko zaangażował się w działalność paramilitarną. W latach 1919-1921 służył w Freikorpsach Epp, Haas i Sprösser, które walczyły z komunistycznymi powstańcami w różnych częściach kraju. Brał udział w tłumieniu powstań komunistycznych w Westfalii, Wirtembergii i Turyngii.
Jego jednostka wyróżniała się szczególnym okrucieństwem wobec przeciwników politycznych. Dirlewanger już wtedy demonstrował skłonność do nadmiernej przemocy, która charakteryzowała jego metody działania. W tym okresie dwukrotnie trafił do więzienia za ukrywanie broni, ale były to krótkie kary, które nie wpłynęły na jego zaangażowanie w działalność paramilitarną.
Niedzielą Wielkanocną 26 marca 1921 roku Dirlewanger dowodził pociągiem pancernym podczas walk o Sangerhausen, które zajęli komunistyczni milicjanci Maxa Hoelza. Pierwszy atak się nie powiódł, ale po nocnym wzmocnieniu przez oddziały prorządowe komuniści wycofali się z miasta. Jako dowódca pociągu pancernego został ranny w głowę, co stanowiło kolejne wojenne zranienie. Po przejęciu władzy przez NSDAP okrzyknięto go "wyzwolicielem miasta od czerwonych terrorystów", a w 1935 roku otrzymał honorowe obywatelstwo Sangerhausen.
Od czerwca 1921 roku uczestniczył w walkach przeciwko powstańcom śląskim. Te doświadczenia ugruntowały jego poglądy polityczne i przekonały go o konieczności bezwzględnej walki z przeciwnikami politycznymi Niemiec. Freikorpsy stały się dla niego szkołą brutalności, którą później zastosował na znacznie większą skalę.
Zbrodnie pedofila przed wojną
W 1934 roku Dirlewanger ujawnił swoje dewiacyjne skłonności seksualne. W okresie od lutego do lipca wielokrotnie zgwałcił trzynastoletnią Annaliese, członkinię Bund Deutscher Mädel - żeńskiej sekcji Hitlerjugend. Partyjne notatki ujawniły również, że utrzymywał kontakty seksualne z wieloma innymi dziewczętami, w tym z dwudziestoletnią przewodniczącą organizacji w Heilbronnie.
Sprawa wyszła na jaw jesienią 1934 roku, gdy rodzice Annaliese zgłosili się na policję. Dirlewanger został aresztowany i oskarżony o wielokrotny gwałt na nieletniej. Sąd skazał go na dwa lata więzienia, a NSDAP usunęła go ze swoich szeregów jako osobę oczerniającą partię. Wyrok był wyjątkowo łagodny jak na standardy owego czasu, co wskazywało na wpływy polityczne oskarżonego.
Po opuszczeniu więzienia trafił do ośrodka prewencyjnego dla przestępców seksualnych. Terapia nie przyniosła efektów - Dirlewanger nadal wykazywał zainteresowanie bardzo młodymi dziewczętami. Jego przypadek był znany w kręgach SS, ale Heinrich Himmler postanowił wykorzystać jego dewianckie skłonności w czasie wojny. Reichsführer SS uważał, że ludzie o patologicznych cechach charakteru mogą okazać się użyteczni w prowadzeniu działań terrorystycznych przeciwko ludności cywilnej.
Zwolnienie z ośrodka nastąpiło tuż przed wybuchem II wojny światowej. Dirlewanger otrzymał propozycję służby w specjalnych oddziałach SS, które miały prowadzić działania wykraczające poza konwencje wojskowe. Przyjął ją bez wahania, widząc w niej szansę na realizację swoich sadystycznych skłonności w ramach "służby dla Rzeszy".
Dowódca jednostki karnej SS
W 1940 roku Himmler powierzył Dirlewangerowi dowództwo nad eksperymentalną jednostką złożoną z kłusowników i drobnych przestępców. SS-Sonderkommando Dirlewanger początkowo liczyło pięćdziesięciu mężczyzn skazanych za kłusownictwo, którym zaproponowano służbę wojskową zamiast odsiadywania kary więzienia. Dirlewanger otrzymał stopień SS-Obersturmführera i zadanie sprawdzenia, czy przestępcy mogą być skutecznie wykorzystani w działaniach wojennych.
Jednostka została przydzielona do Dowódcy SS i Policji w dystrykcie lubelskim Odilo Globocnika. Dirlewanger objął funkcję komendanta obozu pracy dla Żydów w Dzikowie Starym, który funkcjonował w ramach kompleksu obozów budujących umocnienia graniczne zwane linią "Otto" w rejonie Bełżca. Następnie jego oddział zajął się zwalczaniem szmuglu i spekulacji w Generalnym Gubernatorstwie.
Już w tym okresie ujawniła się skrajna brutalność Dirlewangera i jego ludzi. Byli tak okrutni i skorumpowani, że nawet władze SS wszczęły przeciwko niemu specjalne śledztwo. Miał stanąć przed sądem SS w sprawie "kalania rasy" za gwałty na żydowskich kobietach, ale ostatecznie do procesu nie doszło. Cieszył się osobistą protekcją Gottloba Bergera, jednego z najbliższych współpracowników Himmlera, który umorzył sprawę dyscyplinarną wszczętą przez Gestapo.
Jednostka została przeniesiona do Lublina, gdzie zajęła się szkoleniem oraz udziałem w akcji wysiedlania Polaków ze wsi dystryktu lubelskiego. Dirlewanger wykorzystywał swoją pozycję do realizowania sadystycznych skłonności, ale jego przełożeni tolerowali to ze względu na skuteczność jego metod terrorystycznych.
Pacyfikacje na okupowanej Białorusi
25 lutego 1942 roku Dirlewanger wraz ze swoim oddziałem został przeniesiony na okupowaną Białoruś z zadaniem walki z partyzantką radziecką. Tam jego jednostka, rozwinięta już do rozmiarów batalionu, dopuściła się całego szeregu zbrodni na masową skalę. Dirlewanger i jego ludzie mordowali miejscową ludność cywilną oraz niszczyli i grabili wiele wsi i miasteczek podczas niemieckich operacji antypartyzanckich.
Jego oddział odpowiadał za zniszczenie wsi Borki i spalenie wszystkich jej mieszkańców w pięciu stodołach. Metoda ta stała się charakterystyczna dla działań Dirlewangera - zamykanie ludności cywilnej w budynkach i podpalanie ich. Jeszcze bardziej znana stała się masakra w Chatyniu, gdzie jego żołnierze wymordowali większość mieszkańców tej białorusko-polskiej wsi.
W Chatyniu 22 marca 1943 roku żołnierze Dirlewangera otoczyli wieś i zagnali wszystkich mieszkańców do stodoły. Budynek podpalili, a tych, którzy próbowali uciekać, zastrzelili. Zginęło 149 osób, w tym 75 dzieci. Wieś została całkowicie zniszczona, a jej nazwa stała się symbolem niemieckich zbrodni na Białorusi. Latem 1943 roku SS-Sonderbataillon Dirlewanger uczestniczył w pacyfikowaniu obszaru Puszczy Nalibockiej na terenie przedwojennego województwa nowogródzkiego.
Dirlewanger osobiście nadzorował egzekucje i często brał w nich czynny udział. Przeprowadzał również "eksperymenty naukowe" na więźniach - ustawiał kilka młodych Żydówek pośrodku kręgu utworzonego przez siebie i niektórych ze swoich ludzi, następnie obnażał je i wstrzykiwał im strychninę. Zapalał papierosa i spokojnie go palił, przyglądając się wraz z pozostałymi powolnej agonii nagich dziewcząt.
Rzeź podczas powstania warszawskiego
W sierpniu 1944 roku Kampfgruppe Dirlewanger zostało przerzucone do Warszawy w celu stłumienia powstania. Jednostka liczyła wówczas około czterech tysięcy ludzi, składając się z kryminalistów, dezerterów i więźniów politycznych. Dirlewanger otrzymał rozkaz bezwzględnej pacyfikacji stolicy Polski i wykorzystania najsurowszych metod terrorystycznych.
Już pierwszego dnia walk jego żołnierze dopuścili się okrutnych zbrodni na Woli. Wzięli udział w rzezi, podczas której ponad czterdzieści tysięcy Polaków zostało zamordowanych w tej dzielnicy Warszawy. Masakra została zarządzona przez samego Adolfa Hitlera, który zażądał zabicia "wszystkiego, co się rusza" w celu powstrzymania powstania. Oddział Dirlewangera wykorzystywał kobiety i dzieci jako żywe tarcze podczas ataków na pozycje wroga.
Dirlewangerowcy spalili trzy szpitale z pacjentami w środku. Pielęgniarki były bite, gwałcone zbiorowo i wieszane nago razem z lekarzami. Nie mieli litości nawet dla dzieci - gdy znaleźli przedszkole z pięćset dziećmi w środku, Dirlewanger rozkazał swoim ludziom zabić każde z nich. Ponieważ chciał oszczędzać amunicję, jego żołnierze bili i dźgali bezbronne dzieci na śmierć kolbami karabinów i bagnetami.
Oprawcy "szli po ich ciałach i rozbijali ich główki kolbami karabinów, a krew ściekała po schodach na dół". Mathias Schenk, jeden z żołnierzy Wehrmachtu, relacjonował: "Kiedy szturmowaliśmy jakąś piwnicę, w której schronili się cywile, gwałcili kobiety, często kilku tę samą, robili to szybko, nie wypuszczając broni z rąk". W jego pamięci utkwił przypadek Polki, która została zgwałcona, a następnie dirlewangerowiec "bagnetem rozciął ją od brzucha po szyję".
Zbrodnie były tak potworne, że zarówno dowódcy armii, jak i SS zażądali wycofania jednostki. Kampfgruppe Dirlewanger poniosło straszliwe straty - w ciągu dwóch miesięcy straciło trzysta piętnaście procent swojego pierwotnego stanu osobowego, mając dwa tysiące siedemset trzydzieści trzy ofiary w stosunku do ośmiuset sześćdziesięciu pięciu żołnierzy i szesnastu oficerów pierwotnie wysłanych do miasta. W uznaniu za krwawe tłumienie powstania Dirlewanger otrzymał 12 sierpnia 1944 roku awans na SS-Oberführera.
Ostatnie zbrodnie i śmierć kata
W październiku 1944 roku Dirlewanger i jego ludzie zostali wysłani na Słowację w celu stłumienia Słowackiego Powstania Narodowego. Tam dopuścili się podobnych okrucieństw jak w Warszawie. 30 października 1944 roku Jozef Tiso, prezydent Słowacji, osobiście odznaczył w Bańskiej Bystrzycy niemieckich żołnierzy, którzy walczyli z powstańcami - jednym z odznaczonych był Oskar Dirlewanger.
Następnie brał udział w walkach z nacierającą Armią Czerwoną na Węgrzech i w Niemczech. W lutym 1945 roku jego jednostka została rozbudowana i przemianowana na 36. Dywizję Grenadierów Waffen-SS. W tym samym miesiącu Dirlewanger został postrzelony w klatkę piersiową podczas walki z siłami radzieckimi koło Guben w Brandenburgii i odesłany na tyły. Było to jego dwunaste i ostatnie zranienie wojenne.
Bez dowództwa Dirlewangera jednostka zaczęła się rozpadać pomimo prób jej reorganizacji. Praktycznie przestała istnieć pod koniec kwietnia 1945 roku. 22 kwietnia Dirlewanger zdezerterował i zaczął się ukrywać. Próbował dostarczyć zrabowane dobra przechowywane przez jego rodziców w bezpieczne miejsce przed końcem wojny.
1 czerwca 1945 roku został aresztowany przez alianckie siły. Mimo że był ubrany po cywilnemu i posługiwał się fałszywym nazwiskiem, został rozpoznany przez żydowskiego byłego więźnia obozu koncentracyjnego. Według zeznań porucznika Luftwaffe Antona Füssinga, jego kolegi z celi, Dirlewanger był co noc wyciągany z celi na korytarz i brutalnie bity przez polskich strażników.
7 czerwca 1945 roku, po wielu dniach tortur, Dirlewanger został pobity na śmierć przez Polaków w odwecie za bestialskie tłumienie powstania warszawskiego. Miał czterdzieści dziewięć lat. Oficjalnie zmarł na atak serca. Po wojnie pojawiły się pogłoski, że żył i służył w armii egipskiej, co doprowadziło do ekshumacji jego szczątków w listopadzie 1960 roku. Badanie zwłok potwierdziło, że należały one do Oskara Dirlewangera.