Lipy w Tarnowie. Batalia o drzewa zakończy się w sądzie?
Trzydzieści lip posadzonych półtora roku temu na pasie zieleni rozdzielającym ruchliwą dwupasmówę od razu rzuca się w oczy zarówno przechodniom jak i kierowcom. Cześć z nich nadal ma zielone liście, jednak ponad połowa straszy swoim wyglądem. Widać tylko suche gałęzie oraz rosnącą obok nich wysoką trawę i chaszcze.
- Aż żal patrzeć na te uschnięte drzewa. Powinni coś z tym zrobić jak najszybciej – kręci głową pan Stefan, który spaceruje często w rejonie ulicy Słonecznej.
Miasto domaga się nowych nasadzeń
Batalia miasta z wykonawcą (firma ze Starego Sącza) o osiemnaście lip w Tarnowie trwa już od wielu miesięcy. Urzędnicy jakiś czas temu wystąpili do wykonawcy o wsadzenie w miejsce uschniętych drzew nowych. Ten miał to zrobić w ramach obowiązującej trzyletniej gwarancji, jednak tak się nie stało do tej pory.
- Ostatecznie firma nie poczuwa się do winy. Z pisma, które otrzymaliśmy wygląda na to, że oni nie nasadzą tych drzew – przyznaje Maciej Włodek, zastępca prezydenta Tarnowa.
Urzędnicy także na własną rękę przeprowadzili badania geotechniczne gruntu, gdzie rosną drzewa, bo wykonawca twierdzi, że panują tam niesprzyjające warunki. Wyniki badań magistratu są jednoznaczne.
- Wkluczyliśmy związek gruntu z żywotnością drzew - zapewnia Rafał Pater, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UMT.
Miasto zamierza podjąć kroki prawne i najprawdopodobniej sprawa lip zakończy się w sądzie.
- Gromadzimy materiały i będziemy składać pozew – podkreśla Maciej Włodek.
Finał batalii o lipy będzie w sądzie?
Niewykluczone, że jeśli uschnięte drzewa będą zagrażać bezpieczeństwu, to zostaną wycięte wcześniej. Na razie jednak miasto nie zamierza odpuścić wykonawcy, bo na lipy obowiązuje jeszcze gwarancja (w sumie 3 lata). Wymiana osiemnastu drzew może sporo kosztować. Mówi się o kwocie między 180 a 360 tys. zł.
Urzędnicy magistratu rozważają też nasadzenia zastępcze w miejsce uschniętych lip i obciążenie kosztami firmy ze Starego Sącza.