Łódź: Magiczne miejsce w centrum Łazarza. Jagoda i wolontariusze naprawiają świat. Tworzą mucholoty, legowiska i przytulanki

Gosia szyje legowiska, Tereska robi mucholoty, Weronika zszywa, klei i wypycha. Jagoda koordynuje całe przedsięwzięcie. A wszystko to robią dla potrzebujących - kobiet, dzieci, zwierząt, poświęcając swój wolny czas, energię, a czasem i pieniądze.
Jagoda nie porzeczka i wolontariusze ratują światJagoda Kaja i wolontariusze z poznańskiego Łazarza szyją, kleją i wypychają dla potrzebujących. Wolontariat to dla nich odskocznia od życia codziennego i pracy
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Waldemar Wylegalski
Emilia Ratajczak
  • Jagoda nie porzeczka i wolontariusze ratują świat
  • Jagoda nie porzeczka i wolontariusze ratują świat
  • Jagoda nie porzeczka i wolontariusze ratują świat
  • Jagoda nie porzeczka i wolontariusze ratują świat
[1/4] Jagoda Kaja i wolontariusze z poznańskiego Łazarza szyją, kleją i wypychają dla potrzebujących. Wolontariat to dla nich odskocznia od życia codziennego i pracy Źródło zdjęć: Polska Press Grupa | Waldemar Wylegalski

Magiczne miejsce w centrum Łazarza

Przy ulicy Małeckiego, w sercu Łazarza, znajduje się dość charakterystyczne miejsce. Jest pięknie udekorowane wstążkami, nad wejściem wisi duży, różowy neon, a na nim napis: Jagoda nie porzeczka. Do środka wchodzimy jeszcze przed rozpoczęciem się zajęć, ale czeka już tam na nas "tytułowa" Jagoda. Po prawej stronie stoi ogromny stół, wokół - krzesła. To tutaj dzieje się cała magia. Kiedy rozmawiamy, po pomieszczeniu krząta się też Mateusz, wolontariusz.

- Cała przygoda zaczęła się od tego, że na co dzień prowadzę warsztaty kreatywne w tej pracowni. Spotykam się z mamami czy ogólnie kobietami, które chcą wyjść z domu, odpocząć od dzieci czy spotkać się w towarzystwie, które lubi robić coś ręcznie. Ale później dziewczyny zaczęły się śmiać, że ile można to chować po szafach czy rozdawać po znajomych - mówi Jagoda Kaja, właścicielka pracowni.

I wtedy zrodził się pomysł wolontariatu, grupa "Przez nitkę do serca" powstała w kwietniu zeszłego roku.

Panie (a później także panowie) dziergają, kleją, składają, szydełkują, a potem ich dzieła wysyłane są do potrzebujących - zwierząt, matek w ciężkiej sytuacji, dzieci na oddziałach onkologicznych.

- Robimy to po to, żeby wyjść z domu, spotkać się, poznać nowe osoby. Dziewczyny uczą się jedna od drugiej. Ktoś czasami przychodzi i mówi, że nie umie nic, ale to "nic" też jest dla nas ważne, bo zawsze trzeba coś wyciąć, posegregować czy wypchać. Każde ręce się przydadzą - mówi Jagoda.

Po krótkiej chwili do sali zaczynają schodzić się pierwsze osoby. Na zajęciach pojawia się Weronika, później Małgorzata i Dagmara. Wszyscy siadają przy stole, na ich stanowiskach pojawiają się piórka, patyczki i gorący klej. Dziś robią zabawki dla kotów.

Weronika, Mateusz i Dagmara na zajęciach.
Weronika, Mateusz i Dagmara na zajęciach. © Polska Press Grupa | Waldemar Wylegalski

Mateusz dołączył do grupy stosunkowo niedawno, bo na wiosnę. Jest nauczycielem w jednej z poznańskich szkół.

- Już od jakiegoś czasu myślałem o tym, żeby zrobić coś dobrego dla innych. To jest bardzo fajna inicjatywna, daje takie poczucie, że komuś pomagam, ale jednocześnie to odskocznia od takiego codziennego natłoku czy to domowego czy to zawodowego - mówi Mateusz.

W ramach godzin z wychowawcą wziął do szkoły materiały potrzebne do wykonania zabawek dla kotów. Sporo osób się zaangażowało, prawie wszystko co zaplanował, zostało zrobione.

- Czasami jest dużo pracy i kończy się to bólem kręgosłupa, ale to jest zdecydowanie pozytywne zmęczenie. Najważniejsze jest to, że można się spotkać i zrobić jakieś pożyteczne rzeczy dla innych. Ale można się także czegoś nauczyć - mówi Małgorzata.

A jeśli chce przyjść do was ktoś totalnie "bez talentu"? - pytam.

- To idealnym przykładem jestem ja - śmieje się Mateusz. - Totalnie nie mam żadnych zdolności, ale się okazało, że jednak coś potrafię. Każdy znajdzie coś dla siebie. - To się tylko tak wydaje, że nic się nie potrafi - kwituje Małgorzata.

Dagmara mieszka w okolicy, ma zwierzaka i chciała zrobić też coś dla innych - potrzebujących. W czwartek przyszła na zajęcia pierwszy raz.

- Czasami jest tak, że jest mnóstwo legowisk do wypełnienia i wtedy jest niezła zabawa - śmieje się Weronika, która jest tu prawie od początku. - Przychodzimy ubrane na czarno, wychodzimy na biało.

Kilogramowe paczki dla potrzebujących

Po sugestiach wolontariuszek Jagoda trafiła na grupę na Facebooku "Szyjemy dla dzieci w szpitalach". Koordynatorki czy oddziałowe ze szpitali w całej Polsce szukały dla dzieci przytulanek, metkowców (zabawka sensoryczna dla malucha) czy kołderek i poduszek na oddziały. Zdobycie materiałów tapicerskich nie było najłatwiejszym zadaniem, bo im więcej robiły - tym mniej zostawało. Później ludzie sami zaczęli przynosić je do pracowni, a to opróżniali szafę i znaleźli guziki i włóczki, a to sprzątali mieszkanie po babci, która sama robiła na drutach. Firmy tapicerskie oddawały im odpady, które dla nich - są bezcenne. Pomagają także sponsorzy.

- Moja przyjaciółka zamykała dział dziecięcy w swoim sklepie. Wspólnie zrobiłyśmy ponad 50 paczek dla mam, o których pani oddziałowa powiedziała nam, że są w trudniejszej sytuacji - mówi Jagoda. - W zestawie była poduszka, kołderka, rożek, ochraniacz do łóżeczka czy prześcieradełko. Czasami starałyśmy się to sortować kolorami czy wzorami.

Później pojawił się pomysł zabawek dla zwierząt przebywających w różnych fundacjach, które walczą o ich zdrowie. A kontakty już były, bo w pracowni nie raz odbywały się kiermasze charytatywne właśnie dla zwierzaków. Dziewczyny zaczęły szyć zabawki i legowiska.

- Staramy się wyszukiwać jak najmniejsze fundacje. Kontaktujemy się z nimi i mówimy, że możemy uszyć legowiska czy przekazać zabawki na kiermasze charytatywne. Prosimy jedynie o opłacenie przesyłki, pytamy także czy nie potrzebują czegoś konkretnego.

Jednak fundacje także odzywają się same i proszą o pomoc. Wolontariusze z grupy "Przez nitkę do serca" mają pełne ręce roboty. Na stałe jest tu 20 osób, spotykają się co czwartek - od 17.30 do 21. W piątki spotkania od 12. do 15. mają seniorki z Ukrainy. Panie 60+ bardzo chciały zaangażować się w polskie inicjatywy.

Breloczki zrobione przez wolontariuszy z grupy
Breloczki zrobione przez wolontariuszy z grupy © Polska Press Grupa | Waldemar Wylegalski

- Są bardzo wesołe i otwarte, czasami nawet przy pracy podśpiewują sobie swoje pieśni - mówi Jagoda. - Poznałam, je kiedy prowadziłam zajęcia integracyjne polsko-ukraińskie. Seniorki, mimo że projekt się skończył, nadal chciały przychodzić. Chcą się odwdzięczyć pracą swoich rąk.

Wyroby Jagody i wolontariuszy trafiły na oddział dla noworodków w Śremie czy do wcześniaków przebywających w szpitalu przy ul. Polnej w Poznaniu, ale także do różnych fundacji dla zwierząt.

Najdalej paczki pojechały do Warszawy, Wrocławia czy Szczecina. Jedna paczka, w wyrobami uszytymi przez seniorki z Ukrainy, została wysłana do fundacji Kasisi i obecnie czeka na to, by z następnym transportem trafić do Afryki.

W pierwszym roku grupa zorganizowała kiermasz charytatywny, akcję szycia legowisk w City Parku czy w Gaju, gdzie wolontariusze wypełniali legowiska dla tamtejszego schroniska dla zwierząt. Teraz podjęli współpracę z Adrianem Mieszałą z "Kociaka" i z poznańskimi szkołami.

Tereska, Gosia, Ania

Oprócz osób, które są na miejscu, w fundacji pracują także ci, którzy nie mogą spotykać się z wolontariuszami na Łazarzu. Szyją w domach.

- Mamy taką Agnieszkę, która co jakiś czas nam wysyła paczkę. Zrobiła nam piłeczki, a jak mieliśmy pierwszy kiermasz charytatywny uszyła nam nerki i piórniki, które szły później na sprzedaż - opisuje Jagoda.

Filarem fundacji jest również mama wolontariuszki Weroniki - Tereska, która nie może przychodzić do pracowni ze względów zdrowotnych. Weronika jest tu prawie od początku, później do pracy wciągnęła mamę.

- Więc Weronika musi chodzić z torbami w jedną i drugą stronę, bo Tereska siedzi i "kręci" mucholoty - śmieje się Jagoda. - Wymyśliłyśmy taką zabawkę z korków od wina i Tereska wkręciła się do tego stopnia, że w winiarniach ich zabrakło. Pisaliśmy po fundacjach, żeby zbierali korki po winiarniach w ich miastach, bo u nas nic nie było, Tereska buntowała się, że nie ma pracy. Był taki odzew, że na razie mamy zapas - mówi Jagoda.

Dla Weroniki pracownia to nie tylko odskocznia, ale i wyjście do ludzi - jest raczej skrytą osobą. Materiały, które zaczęła robić jej mama, najpierw miała robić ona. Ale mamie się spodobało i tak zostało.

- Mama uwielbia je liczyć a później pyta "I jak? Co powiedziały, że tyle ich było?" - mówi Weronika.

Teresa jest w stanie zrobić nawet 200 mucholotów w tygodniu.

- To dla niej ważne. Nie siedzi tylko przed telewizorem - mówi Weronika, coś robi, a dla seniorów robienie "czegoś" jest bardzo istotne. Czują się potrzebni. Jest pani Bożenka, która też pomaga nam w domu. Do nas przyjeżdża jej córka, która zabiera powycinane przez nas na zajęciach rybki, a ona nam to zszywa. Ania to przywozi, my to wypychamy, zaszywamy i to leci dalej - relacjonuje Weronika.

Legowiska szyje Gosia. Praca odbywa się taśmowo, jak w fabryce.

- Jak seniorki wytną mi tułów myszki a Iwona przyniesie nam wycięte uszy, to ja to zabieram do domu i kompletuję - uszy, ogonek i spinam. Trafia to do pani Bożenki, która to zszywa. Każdy ma swoją rolę - mówi Jagoda.

800 sztuk poduszek i koców, 410 legowisk, 4 tys. zabawek dla zwierzaków. A to tylko prace w ubiegłego roku. Wszystkie wyroby można liczyć już w tysiącach.

W czwartek, kiedy jesteśmy na zajęciach Weronika przynosi kolejne 250 mucholotów zrobionych przez mamę Tereskę.

Wybrane dla Ciebie

Dąbrowa Górnicza: Nowy park handlowy S1 coraz bliżej. Po Realu, Auchanie nie ma śladu, widać zielone parkingi i szklane witryny sklepów
Dąbrowa Górnicza: Nowy park handlowy S1 coraz bliżej. Po Realu, Auchanie nie ma śladu, widać zielone parkingi i szklane witryny sklepów
Jędrzejów: Pracowity weekend dla policjantów drogówki
Jędrzejów: Pracowity weekend dla policjantów drogówki
Łaziec: Poważny wypadek. Kierowca bez prawa jazdy i z narkotykami
Łaziec: Poważny wypadek. Kierowca bez prawa jazdy i z narkotykami
Kościerzyna: Miał trafić za kratki, wciąż jest na wolności
Kościerzyna: Miał trafić za kratki, wciąż jest na wolności
Używany RTX 4090 ogołocony z GPU. Ekspert ostrzega
Używany RTX 4090 ogołocony z GPU. Ekspert ostrzega
Były wiceprezes Bethesdy stanowczo o usługach pokroju Xbox Game Pass
Były wiceprezes Bethesdy stanowczo o usługach pokroju Xbox Game Pass
Rolnicy UE przegrają na starcie i zaczynają to dostrzegać
Rolnicy UE przegrają na starcie i zaczynają to dostrzegać
Piwniczna-Zdrój: 16. Festiwal Biegowy. Barwny korowód i rywalizacja
Piwniczna-Zdrój: 16. Festiwal Biegowy. Barwny korowód i rywalizacja
Błaziny Górne: Wstępny PKBWL raport po wypadku śmigłowca
Błaziny Górne: Wstępny PKBWL raport po wypadku śmigłowca
Warszawa: Sprzeczka między byłymi partnerami na Woli. 2-letnie dziecko i mężczyzna ranione ostrym narzędziem
Warszawa: Sprzeczka między byłymi partnerami na Woli. 2-letnie dziecko i mężczyzna ranione ostrym narzędziem
Bitwa pod Halidon Hill. Tragiczny koniec armii szkockiej
Bitwa pod Halidon Hill. Tragiczny koniec armii szkockiej
Prościej się nie da. Rozsmakuj się w kaszance z patelni
Prościej się nie da. Rozsmakuj się w kaszance z patelni