Lubuskie: Region znów liderem. To u nas jest najwięcej dłużników
To najgorszy wynik w całym kraju
Według najnowszego raportu Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor - w kraju średnio osiemdziesiąt osób na tysiąc dorosłych zalega z płatnościami. Tymczasem w województwie lubuskim na tysiąc mieszkańców przypada już stu siedmiu dłużników.
- Na drugim miejscu w niechlubnym rankingu uplasowało się województwo zachodniopomorskie, gdzie na tysiąc osób aż sto cztery mają niespłacone zobowiązania.
- Podobnie sytuacja wygląda w województwie dolnośląskim. Tam na tysiąc mieszkańców jest stu niesolidnych płatników.
Boli od samego patrzenia. Rower aż wyrzuciło w powietrze
Na drugim biegunie mamy natomiast województwo podkarpackie, gdzie na tysiąc osób powyżej osiemnastego roku życia, problem z zadbaniem o swoje finanse mają czterdzieści cztery osoby.
Jest lepiej niż rok temu, ale wciąż źle
Na koniec sierpnia tego roku liczba dłużników w województwie lubuskim wynosiła ponad 85 tysięcy. Najbardziej zadłużony lubuszanin ma 9 milionów złotych długu. To astronomiczna kwota, ale do krajowego rekordzisty sporo mu brakuje. Mieszkaniec województwa lubelskiego ma do oddania ponad 90 milionów złotych.
- W całym regionie łączna kwota zaległych zobowiązań przekroczyła już 2,5 miliarda złotych, a średni dług na osobę wynosił blisko 30 tysięcy złotych - wylicza BIG InfoMonitor.
Choć w ubiegłym roku dług Lubuszan był o ponad 16 milionów złotych wyższy, a samych dłużników było o prawie 5 tysięcy więcej, to jednak w skali kraju zadłużenie mieszkańców regionu wciąż wygląda niepokojąco. Stanowi 3 procent z łącznych zaległości wszystkich mieszkańców Polski, które wynoszą ponad 84 miliardy złotych.
Zachód zadłużony, wschód oszczędza
Z raportu wynika, że mimo lekkiego spadku liczby niesolidnych płatników w większości regionów, zachód kraju wciąż tonie w zobowiązaniach. Z kolei najbardziej odpowiedzialni finansowo są mieszkańcy wschodu. Mimo niższych zarobków, radzą sobie lepiej, paradoksalnie właśnie dzięki ostrożniejszemu podejściu do finansów.
- Wschodnia część kraju ma niższy wskaźnik ukredytowienia, co oznacza, że mniej osób korzysta z kredytów i pożyczek bankowych. Niższe średnie zarobki i wyższe bezrobocie stanowią ograniczenie dostępu do kredytów, ponieważ banki mniej chętnie udzielają finansowania osobom z niższą zdolnością kredytową. Na wschodzie częściej występuje też niechęć do oficjalnego zadłużania się. Mieszkańcy wolą pożyczać pieniądze od rodziny niż od banków. Trzeba jednak pamiętać, że długi prywatne nie trafiają do rejestrów, co także zaniża statystyki, ale jednocześnie chroni mieszkańców przed eskalacją zadłużenia - podkreśla dr hab. Waldemar Rogowski, główny analityk BIG InfoMonitor.
Tymczasem na zachodzie kraju mieszkańcy częściej sięgają po kredyty, pożyczki czy zakupy na raty. Wynika to z większej dostępności usług finansowych, wyższego poziomu konsumpcji i aspiracji do lepszego życia. Gdy jednak pojawią się nieprzewidziane trudności, a więc utrata pracy, choroba, wzrost rat kredytowych - spirala zadłużenia zaczyna się kręcić. Choć tempo życia, konsumpcyjny styl i łatwy dostęp do finansowania kuszą, rachunek przychodzi szybko. Często z windykacją lub komornikiem.
To problem ekonomiczny i społeczny
Specjaliści ostrzegają: nadmierne zadłużenie to nie tylko kwestia pieniędzy. To również problem społeczny i zdrowotny.
- Nadmierne zadłużenie może prowadzić do poważnych konsekwencji - od utraty płynności finansowej, przez problemy zdrowotne, aż po wykluczenie społeczne. Odpowiedzialne podejście do zaciągania zobowiązań, uwzględniające realne możliwości finansowe klienta to niezwykle ważny aspekt - podkreśla Paweł Szarkowski, prezes BIG InfoMonitor.
Dlatego coraz częściej mówi się o edukacji finansowej, która ma pomóc Polakom lepiej planować budżet domowy i unikać pochopnych decyzji kredytowych. Z raportu wynika, że tam, gdzie prowadzone są programy edukacyjne i lokalne inicjatywy wspierające racjonalne gospodarowanie pieniędzmi, liczba dłużników spada szybciej.