Malbork: Podwyżka opłaty śmieciowej. A w tym roku trzeba jeszcze dopłacić do systemu śmieciowego z budżetu miasta
Nowa stawka opłaty śmieciowej w Malborku. 4 złote w górę
Na sesję Rady Miasta Malborka, która odbyła się w środę (29 października), wróciła sprawa podwyżki opłaty śmieciowej. Przypomnijmy, że miesiąc wcześniej też znalazła się w porządku obrad, ale po długiej dyskusji wówczas została wycofana w celu dalszych analiz. Wtedy radni zgłosili zastrzeżenia zarówno co do wielkości podwyżki, jak i okresu obowiązywania stawek. Burmistrz chciał uchwały 3-letniej - na lata 2026-2028 z 3-złotową podwyżką w każdym roku. Czyli według obecnego schematu, zgodnie z którym z końcem bieżącego roku wygaśnie uchwała przyjęta na lata 2023-2025. Marek Charzewski z urzędnikami musiał więc przygotować propozycję do rozpatrzenia przez radnych i jakiś kompromis on jako władza wykonawcza i rada jako uchwałodawcza musieli wypracować.
Rafał Maserak KOMENTUJE przemowę Kaczorowskiej. "Tutaj liczy się też SYMPATIA WIDZÓW" (WIDEO)
Urzędnicy przedstawili więc radnym taką nową propozycję: stawki będą obowiązywały tylko przez rok 2026, podwyżka wyniesie 4 złote, czyli w zabudowie wielorodzinnej będzie to 36,50 zł od osoby miesięcznie, a w jednorodzinnej - 40 zł (minus 3 zł dla kompostujących bioodpady w kompostowniku przydomowym). Utrzymana została metoda naliczania od osoby, kwestionowana przez część rady.
Tym razem na sesji w ogóle nie było dyskusji nad opłatą śmieciową. Niezorientowany, a oglądający niekoniecznie mógł się nawet zreflektować, o co chodzi. W ogóle nie padło, że to podwyżka, że o 4 zł, jak to wyliczono i dlaczego jest potrzebna. Ponoć na posiedzeniach komisji, na które zwykły śmiertelnik z powodu ich godzin raczej nie trafi, wszystko było przedyskutowane wszerz i wzdłuż, i z góry na dół.
Komisja bardzo głęboko analizowała ten temat. Wiadomo, że są słowa krytyki i są słowa, że trzeba coś zrobić. Zdania radnych były podzielone. 6 było "za", 1 przeciw, 2 wstrzymało się od głosu - przekazała Bożena Piątkowska, wiceprzewodnicząca Komisji Gospodarki Komunalnej, Mieszkaniowej i Komunikacji Rady Miasta.
Opinia komisji jest pozytywna - poinformowała Marta Dorobek, przewodnicząca Komisji Finansów i Rozwoju Miasta.
Niejednogłośnie uchwała została przyjęta, co oznacza, że 4-złotowa podwyżka wejdzie w życie. 11 osób było "za", 3 przeciw, 4 wstrzymały się od głosu.
CZYTAJ TEŻ: Śmieci w Malborku na razie bez podwyżki
Miasto kupi pojemniki na tekstylia. Jeden z powodów podwyżki
Z argumentacją burmistrza można zapoznać się w uzasadnieniu uchwały w internetowym Biuletynie Informacji Publicznej Urzędu Miasta Malborka (Rada Miasta - projekty uchwał). Czytamy, że opłata wg dotychczasowych stawek nie pokryje kosztów systemu śmieciowego, na który składają się: odbieranie, transport, zbieranie, odzysk i unieszkodliwianie odpadów komunalnych; tworzenie i utrzymanie punktów selektywnego zbierania odpadów komunalnych; obsługa administracyjna systemu; edukacja ekologiczna w zakresie prawidłowego postępowania z odpadami komunalnymi.
W uzasadnieniu do uchwały można przeczytać, że w latach 2023-2025 stawki na odbiór i gospodarowanie poszczególnych rodzajów odpadów uległy wzrostowi. Trzeba też wziąć pod uwagę, że od 1 stycznia 2025 r. nałożono na gminy obowiązek selektywnej zbiórki tekstyliów.
W związku z powyższym, ubrania i inne tekstylia są frakcją odpadów i nie mogą trafiać do pojemników na odpady zmieszane. Obecnie każda gmina ma obowiązek zapewnić przynajmniej jeden PSZOK przyjmujący odpady tekstylne. Od 1 stycznia 2026 r. na terenie miasta w miejsce dotychczas usytuowanych pojemników PCK, które z końcem października 2025 r. znikają, zostaną umieszczone pojemniki na zużytą odzież - czytamy w uzasadnieniu.
Urzędnicy wyjaśniają, że przy określeniu nowych stawek wzięto pod uwagę liczbę mieszkańców według złożonych deklaracji, strukturę zabudowy, ilość odpadów komunalnych wytworzonych w mieście w latach poprzednich, w tym ilość odpadów powstających nieregularnie (także sezonowo), koszty funkcjonowania systemu gospodarowania odpadami komunalnymi w oparciu o dostępne informacje, dane statystyczne, szacunki i prognozy.
Milion trzeba dołożyć do systemu z budżetu miasta
Zgodnie z ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, opłata pobierana od mieszkańców powinna wystarczyć na pokrycie kosztów systemu. Czy wyliczenia i nowe stawki sprawią, że w 2026 roku tak się stanie? Jakąś nadzieję ma dać podwyżka.
Jednak do tej pory opłaty nie wystarczały z różnych przyczyn - np. dlatego, że ogólnie rosły koszty pracy czy opłaty na składowisku (Zakład Utylizacji Odpadów Stałych w Tczewie) oraz z powodu stałego problemu z poszukiwaniem brakujących mieszkańców. Po prostu niektórzy właściciele mieszkań nie wykazują wszystkich osób w nich zamieszkujących, a skoro w Malborku obowiązuje metoda naliczania opłaty "od osoby" - robi się problem. Z opłat brakuje, więc "dziurę" trzeba załatać dopłatą bezpośrednio z budżetu miasta. Tym razem chodzi o 1 mln zł potrzebne jeszcze w 2025 roku. Tą kwestią radni również zajęli się podczas środowej sesji.
Magistrat wyjaśnia, że wzrosły koszty funkcjonowania systemu, a "pomimo podejmowanych przez gminę działań mających na celu optymalizację systemu oraz ograniczenie kosztów, wpływy z opłat nie pokrywają w pełni rzeczywistych wydatków ponoszonych na jego funkcjonowanie". Na 2025 rok wydatki zostały zaplanowane w budżecie Malborka na poziomie 13,7 mln zł, tymczasem obecnie szacuje się, że wpływy wyniosą 12,7 mln zł. W uzasadnieniu uchwały można przeczytać, że dodatkowy 1 mln zł, który trzeba "znaleźć" w budżecie miasta, jest niezbędny "w celu zachowania stabilności finansowej systemu oraz zapewnienia ciągłości świadczenia usług dla mieszkańców".
Rada Miasta właściwie nie mogła nie uchwalić tego miliona, bo usłyszałaby, że przez nią zabraknie na funkcjonowanie systemu w listopadzie i grudniu br. Z kolei od dawna część samorządowców wskazuje palcem na burmistrza.
Ja chciałam tylko powiedzieć, że dopłacanie tego miliona, a na koniec roku pewnie będzie jeszcze więcej, jest to po prostu niegospodarność, wykorzystywanie osób płacących przez osoby niepłacące. Miasto nic z tym nie robi, nie chce właściwie nic zrobić. To się powiela iluś lat. Martwi mnie nonszalancja i lekkość, z jaką podchodzą nasi włodarze do takiego przerzucania, milion w te, milion we wte - mówiła radna Ewa Karamon.
10 osób zagłosowało za dołożeniem miliona z budżetu miasta, 8 było przeciw.
Tym razem nie było żadnej riposty, natomiast zwykle burmistrz zapewniał, że urzędnicy starają się uszczelniać system. Być może, coś faktycznie drgnęło, bo rok temu o tej porze z budżetu miasta trzeba było dopłacić 1,4 mln zł.
W idealnym świecie byłoby tak, że wszyscy płaciliby uczciwie za śmieci, zaoszczędzając nerwów burmistrzowi, radnym i urzędnikom. Wtedy ten 1 mln zł można by wydać choćby na chodniki, ławki uliczne czy... nowe kosze na śmieci - które służyłyby wszystkim.