Lubuszanie kochają maluszka. Fiat 126p skończył 52 lata! Te zdjęcia to masa niezwykłych wspomnień

"Maluch", bo tak pieszczotliwie nazywano Fiata 126p, był pierwszym powszechnie dostępnym pojazdem PRL-u. Miał wiele wad, ale chyba każdy znał się na nim perfekcyjnie, więc nie było problemów z naprawą - wystarczył przysłowiowy śrubokręt. 6 czerwca ta motoryzacyjna perełka obchodzi swoje 52. urodziny! Nie uwierzycie, do czego Fiata 126p wykorzystywano na lubuskich drogach i jak bardzo związani z nim byli i są bohaterowie naszych fotografii. Kawał historii i jeszcze lepsze, piękne wspomnienia. My po prostu kochamy to autko, mimo tyle wad. To trudna, ale warta grzechu miłość.
Lubuszanie i ich Fiat 126p - piękne wspomnienia na zdjęcichFiat 126p. Ten samochodzik to ikona polskiej motoryzacji, marzenie wielu, które udało się spełnić. Oto niezwykłe i pełne wspomnień zdjęcia Lubuszan z "maluszkiem". Każde z nich to inna historia.
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Mariusz Kapała
Michał Korn
  • Lubuszanie i ich Fiat 126p - piękne wspomnienia na zdjęcich
  • Lubuszanie i ich Fiat 126p - piękne wspomnienia na zdjęcich
  • Lubuszanie i ich Fiat 126p - piękne wspomnienia na zdjęcich
  • Lubuszanie i ich Fiat 126p - piękne wspomnienia na zdjęcich
[1/4] Fiat 126p. Ten samochodzik to ikona polskiej motoryzacji, marzenie wielu, które udało się spełnić. Oto niezwykłe i pełne wspomnień zdjęcia Lubuszan z "maluszkiem". Każde z nich to inna historia. Źródło zdjęć: Polska Press Grupa | Mariusz Kapała

Klimatyzacji co prawda nie miał, a dodatkowe chłodzenie silnika stanowiła otwarta z tyłu klapa, jednak nie to było najważniejsze. Liczył się klimat i to coś, co poczciwy fiat z pewnością posiadał. "Maluch" miał też spore zastosowanie w transporcie, odśnieżaniu, służył nawet jako relikt, czy wędzarnia na kółkach. Nie uwierzycie, do czego jeszcze go wykorzystywano i jak bardzo Lubuszanie byli i nadal są do tego autka przywiązani.

Mały fiat był nieprzewidywalny. Bo jechał, jechał i potrafił nagle stanąć, bez powodu, bez uprzedzeń. I do rozruchu czasami trzeba było kołka użyć. Ale kierowca zawsze sobie poradził. Wiedział, jak ujarzmić "kaszlaka", a na obowiązkowym wyposażeniu zawsze był śrubokręt i klucz.

- Mam to szczęście, że bagaż doświadczeń i wspomnień z życia w PRL-u ukształtował to kim dziś jestem. Mój pierwszy, własny samochód to był maluszek. Pamiętam do dziś jego żółty kolor i niebieskie neony pod spodem. Nie pytajcie, jak udało się osiągnąć taki efekt. Mój wehikuł mocno wyprzedzał trendy motoryzacji lat 90. (śmiech). Choć jedno z drugim na pierwszy rzut oka średnio grało, magia zaczynała się po zmroku. Mówię wam, to było coś! - wspomina w rozmowie z nami Paweł ze Świebodzina.

Pierwsza miłość, pierwszy seks, pierwszy papieros

- U nas na podwórku stało zawsze kilka maluchów. Dokładnie cztery. Miał dziadek i każdy w rodzinie. Był czerwony, niebieski, zielony i żółty. To oczywiście kolorystyka umowna, bo łatwo było go przemalować i odnowić. I choć człowiek czasami narzekał, to przy ewentualnej naprawie czy odnawianiu 126p odpoczywał. To było jak układanie puzzli. Konstrukcję, diagnostykę oraz potencjalne awarie Malucha znaliśmy na pamięć - opowiada Jerzy Malicki spod Międzyrzecza. - Ale kiedy to już odpaliło i jazda była względnie płynna, to brało się namiot i jechało na kilka dni na tzw. wczasy. Pierwsza miłość, pierwszy seks, pierwszy papieros, alkohol, poczucie wolności i niezależności. Łza się woku kręci. Uwielbiam te wspomnienia - opowiada z błyskiem w oku pan Jerzy cały czas się uśmiechając.

Telewizor, meble, mały fiat, oto marzeń szczyt

Maluszek był następcą Fiata 500. Pierwszy egzemplarz zmontowany z oryginalnych, włoskich części, w zakładach dawnej Fabryki Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej, zjechał z taśmy 6 czerwca 1973 roku, a już w 1975 roku samochód powstawał również w zakładzie w Tychach. To był samochód z tylnym napędem, dwucylindrowym silnikiem o pojemności 594 ccm, maksymalnej mocy 23 KM, czteroosobowy i z dwudrzwiowym nadwoziem. Oczywiście z czasem Maluch przechodził lifting: zmieniano wnętrze dodawano mocy, ale sylwetka zgrabnego "miejskiego" czterokołowca pozostała. Zmieniła się też pierwotnie cena z 69 tys. zł (równowartość 20 średnich pensji). Na giełdzie płacono za niego nawet drugie tyle. "Telewizor, meble, mały Fiat, oto marzeń szczyt..." - śpiewał Grzegorz Markowski z grupą Perfekt w utworze "Nie płacz Ewka".

Czytaj w temacie:

Łącznie z taśm montażowych zjechało 4 671 586 egzemplarzy Fiata 126p, z czego w Polsce wyprodukowano 3 318 674 sztuki, czyli aż 71 proc. całościowej produkcji. Przez wiele lat mały fiat był najczęściej spotykanym autem na polskich drogach i nie ma w tym nic dziwnego. Każdy o nim marzył!

Tom Hanks również dostał swój egzemplarz

Każdy marzył, ale nie każdy mógł go mieć, choć mówi się, że miała go w Polsce średnio co druga rodzina, a także Tom Hanks. Aktor zachwycony Fiatem 126p nie spodziewał się, że dostanie swój odrestaurowany egzemplarz. A wszystko zaczęło się od niewinnego zdjęcia na Twitterze. Podczas nagrywania filmu „Inferno” w Budapeszcie (2016 rok) Hanks natrafił na zlot fiacików. Tak mu się spodobały, że zrobił sobie z nimi zdjęcia i umieścił w mediach. Monika Jaskólska z Bielska-Białej postanowiła sprezentować mu fiata, by wiedział, co to auto znaczy dla Polaków. Po kilku miesiącach renowacji i przygotowań (26 listopada 2017) biały fiacik poleciał do Kalifornii, a już 2 grudnia trafił w ręce ikony kina.

Tom Hanks odbierający swój egzemplarz Fiata 126p.
Tom Hanks odbierający swój egzemplarz Fiata 126p. © Polska Press Grupa | Archiwum Polska Press

Tom Hanks był zachwycony. Przez kilkanaście minut uważnie oglądał Fiata oraz słuchał jego historii. Przyznał się także, że nie przypuszczał, że robiąc sobie zdjęcie z Maluchem w Budapeszcie, rok później będzie mógł usłyszeć jego piękną historię. Był też zachwycony silnikiem. Słysząc, że to zabytkowy samochód powiedział, że będzie miał to na względzie prowadząc auto, ale kiedy zobaczył, w jakim stanie jest karoseria, wnętrze i silnik był autentycznie zaszokowany i zachwycony. Auto zrobiło na nim piorunujące wrażenie. Aktor, ubrany w garnitur i białe rajdowe rękawiczki, siedząc za kierownicą fiata 126p, przekręcił kluczyk i odpalił maluszka...

Tom Hanks odpalił, ale nie każdy miał tyle szczęścia... Czasami to była loteria.

Malucha się kochało, albo nienawidziło

Fiat 126p miał równą ilość zwolenników, co krytyków. Częste postoje, chłodzenie uchyloną klapą, któż tego nie znał? Złośliwi nazywali go gokartem mającym strefę zgniotu na silniku i że najszybciej pojedzie w czasie holowania lub spadania z urwiska. Do dziś się z tego śmiejemy, kiedy widujemy to "cacko" na drogach. Ponoć Malucha się kochało, albo nienawidziło. Dla wielu był to pierwszy samochód w życiu. Jedni go tuningowali montując w środku firanki, kładąc świecące wycieraczki, przyciemniali szyby, czy podnosili moc silnika do zawrotnych około 40 KM, inni zostawiali jak fabryka stworzyła - wtedy samochód miał duszę. A pamiętacie podsufitkę? Było na bogato!

W latach 70, kiedy żyliśmy złudzeniem sukcesu gospodarczego, wszyscy byli przekonani, że przeciętny Polak będzie jeździł tanim, oszczędnym autkiem. Takim samochodem miał być mały Fiat 126p, ale jak się szybko okazało, kosztował 20 przeciętnych pensji, a na giełdzie płacono za niego dwa razy tyle, ile wynosiła cena fabryczna.

Ssanie i zapłon "na pych"

Mały fiat był "poręczny", pojemny (mimo płytkiego bagażnika z przodu sporo rzeczy dało się upchać wewnątrz oraz wykorzystując zamontowany bagażnik dachowy), prosty w obsłudze i naprawie jak budowa cepa oraz tani w eksploatacji. Potencjalna awaria? Nie było z tym problemu. Pasek klinowy można było zastąpić splotem rajstop, silnik naprawiało się kamieniem lub młotkiem, a jeśli nie zapalał, wystarczyło np. przypomnieć sobie o czymś takim jak ssanie. Sprawdzał się też słynny zapłon "na pych" - jak uwarunkowania geograficzne pozwalały, niektórzy robili to samodzielnie. Niedziałające wycieraczki? Żaden problem, przywiązany do nich sznurek i dodatkowa para rąk zdawały egzamin. Kojarzycie scenę z filmu "Francuski numer"? Tak to właśnie wyglądało.

- A gdybyście się zastanawiali, ile realnie osób może wejść do Fiata 126p, to spieszę z odpowiedzą, że maluch mimo swojego kompaktowego rozmiaru był bardzo pakownym autkiem. Oficjalnie znajdowało się w nim miejsce dla czterech osób, ale jego możliwości sprawdzono w 2015 roku. W trakcie bicia rekordu Guinessa do Fiata 126p, zmieściło się aż 17 osób - sprzedaje nam ciekawostkę Michał Moskwa, którego spotkaliśmy w Muzeum PRL-u "Nie Lubię Poniedziałku" w Zielonej Górze Zatoniu. I my również doskonale pamiętamy tę historię. Wszyscy mieli dobrą zabawę.

"Oj napsuło mi to autko nerwów" - mówi z kolei Daniel Badach z Nowej Soli. - Opowiem ci jedną historię. Był to chyba rok 1994. Miałem wtedy Malucha, taki wiesz, czerwony, z białym dachem, oczywiście z gaźnikiem, który potrafił zaniemóc po każdej większej kałuży. Tego dnia jechałem z kolegą na działkę w Zielonej Górze, gdzie wówczas mieszkałem. Ktoś podobno widział tam coś dziwnego na niebie. Musieliśmy to sprawdzić - wspomina. - Pakujemy więc do Malucha grabie, wiadro i termos z herbatą, bo skoro lecimy na działkę, to sobie przynajmniej poużywamy, rozpalimy grilla. Kiedy już zjeżdżamy z ronda PCK, auto zaczyna kaszleć, jakby wypiło wodę z Odry łącznie z mułem. Kolega mówi: "Może to karma za to, że go myłeś w zeszłym tygodniu szlaufem?". Zatrzymujemy się pod sklepem spożywczym, którego już dziś nie ma i otwieramy klapę z tyłu. Wtedy jakiś starszy pan, widząc nasze perypetie podchodzi o mówi:"Synku, Maluch jak kobieta – jak się za bardzo grzeje, to trzeba dać spokój" - śmieje się pan Daniel. - Po 15 minutach, gdy silnik już ostygł, próba odpalenia zakończyła się sukcesem, ale tylko na chwilę. Zamiast jechać dalej, zrobiliśmy to, co robiło się wtedy najczęściej: przepchnęliśmy Malucha na pobocze i pojechaliśmy autobusem. A kiedy wróciliśmy po auto wieczorem, ktoś zostawił na przedniej szybie liścik: "FIAT – Fajnie Idzie Ale Trup" - mówi śmiejąc się.

Nazywano go kaszlakiem, bo był głośny, a złośliwi przeciwnicy czterech kółek mówili, że fabryka w Bielsku-Białej ma go skrócić, żeby do windy wjeżdżał. Malucha można było kupić za 1250 dolarów (125 tys. zł) poza kolejką lub na raty, które dla włókniarskiej rodziny były zbyt wysokie. Decyzją rządu maluch miał kosztować 69 tysięcy zł, trabant 72 tysiące, syrena 74 tysiące, przy średniej pensji 2500 - 2900 zł.

Fiat 126p na lubuskich drogach - TE FOTOGRAFIE TO HIT 120 km/h i "śmierć" w oczach

Kiedy Polacy zaczęli tworzyć własne części do Fiata 126p nie było już konieczności sprowadzania ich z Włoch. Z czasem to nasze części w postaci silników, czy skrzyń biegów wędrowały na południe. Maluch był prostym pojazdem i to właśnie w tej prostocie można doszukiwać się fenomenu, dzięki któremu zmotoryzował nasz kraj. Stał się uliczną legendą... Autko wyposażone w dwucylindrowy silnik i napęd przekazywany na tylną oś w pierwszej fazie produkcji rozpędzało się do około 110 km/h. Ostatnie modele osiągały jednak zawrotne 120 km/h. Cała kierownica się trzęsła, ale ikona motoryzacji dzielnie pędziła w dal, a my razem z nią! Ulepszenia i modyfikacje, które dotyczyły głównie wnętrza "Maluszka" z czasem były bardziej komfortowe. Z czasem szeroki zegar na desce rozdzielczej wzbogacono o dodatkowe wskaźniki, zadbano o wygłuszenie kabiny i zwiększono pojemność silnika do 650 cm3 (rok 1982). Z kolei w 1986 roku miał miejsce lifting podwozia. Od 1987 roku rozpoczęto produkcję Polskiego Fiata 126bis, w którym dokonano zmian w niemal wszystkich podzespołach. W 1996 roku pojawił się katalizator, a w 1999 - zagłówki dla pasażerów siedzących z tyłu.

Fiat 126p doczekał się wielu prototypów i przeróbek. Była wersja cabrio, kombi, pick-up. Był też tzw. LPT, czyli "Lekki Pojazd Terenowy" do zastosowań wojskowych. Istniała jego wersja na gąsienicach, amfibia, a także wersja pługu śnieżnego...

Nie tylko Lubuszanie... Był okres postępującego trendu, kiedy ludzie po prostu uwielbiali tuningować swoje maluszki. Neony przy podwoziu, podświetlane wnętrze, modyfikowane podsufitki, podkręcanie osiągów, tworzenie własnego kabrio, czy wreszcie reanimowanie fiacików na potrzeby rajdów były na porządku dziennym. Oczywiście mówimy o okresie, kiedy autko można było kupić za kwotę do 10 tys. zł, a czasami za symboliczne kilka stówek. Właścicieli Fiata 126p ograniczała tylko wyobraźnia... To temat rzeka tak samo, jak zjawisko maluszka w popkulturze.

Jak dzisiaj mogą mówić: maluch idzie na żyletki!?

Popularny youtuber, Cyber Marian, którego kanał śledzi blisko 1,4 mln obserwatorów napisał swojego czasu nieco humorystyczną piosenkę zatytułowaną "Das Maluch". Był to ukłon w stronę ikony polskiej motoryzacji, jakim jest właśnie Fiat 126p. Kawałek szybko zdobył niezwykłą popularność, zwłaszcza wśród fanów kultowego samochodu. Swoją drogą piosenka ta stała się nieoficjalnym hymnem "malucha" i często jest odtwarzana na zlotach fanów starych aut. 

Patrzę za okno, widzę znowu twój samotny wzrok.
Kupili cię do domu, kiedy miałem ledwo rok.
Dwadzieścia lat, czysta klasa choć bez żadnej metki.
Jak dzisiaj mogą mówić: maluch idzie na żyletki!?

Chodź z nami Marian,
Wybierzemy lepszy model.
Kaszlak kiedyś był pomocny,
Teraz został zwykłym złomem.
Giełda zaraz jest otwarta.
Która to godzina?
Dawaj Marian z nami szybciej,
Czeka już cała rodzina.

Maluchu mój, na zawsze już tu stój.
Byłeś jak brat, przemierzyliśmy świat.
Ruszamy dziś, po nowy model, tak.
Szukają go, mój szwagier, siostra, brat - słyszymy w utworze.

Fiat 126p na podbój świata

W latach 1985-1989 wyeksportowano do Chin ponad 23 tys. Maluchów, które w wielu miastach służyły za taksówki. W 1988 roku 14 tys. fiacików popłynęło na podbój Australii i Kuby. 22 września 2000 r., w samo południe, z linii produkcyjnej bielskiego zakładu Fiat Auto Poland zjechał ostatni Fiat 126 Maluch z limitowanej serii o nazwie "Happy End". Była to ostatnia, limitowana seria "Maluszków", licząca tysiąc egzemplarzy (500 czerwonych i 500 żółtych). Kończący ją żółty samochód trafił do Muzeum Fiata w Turynie, a jeden z ostatnich egzemplarzy także do Muzeum Techniki w Warszawie. Łącznie z taśm montażowych zjechało 4 671 586 egzemplarzy Fiata 126p, z czego w Polsce wyprodukowano 3 318 674 sztuki.

Wybrane dla Ciebie

Trzy jubileusze Przedszkola im. Koszałka Opałka w Kaliszu. ZDJĘCIA
Trzy jubileusze Przedszkola im. Koszałka Opałka w Kaliszu. ZDJĘCIA
Blisko 80 interwencji strażaków we Włocławku i powiecie włocławskim. Powalone drzewa, zerwane linie energetyczne, przewrócone garaże
Blisko 80 interwencji strażaków we Włocławku i powiecie włocławskim. Powalone drzewa, zerwane linie energetyczne, przewrócone garaże
Co zrobić z ugotowanych jajek?
Co zrobić z ugotowanych jajek?
Siemianowice: Krwawa jatka w mieszkaniu. 34-latek dźgał nożem kolegę i groził śmiercią swojej byłej partnerce
Siemianowice: Krwawa jatka w mieszkaniu. 34-latek dźgał nożem kolegę i groził śmiercią swojej byłej partnerce
W Śląskim Ogrodzie Zoologicznym zobaczysz dinozaury z góry. Tak wygląda szklana kładka dla turystów
W Śląskim Ogrodzie Zoologicznym zobaczysz dinozaury z góry. Tak wygląda szklana kładka dla turystów
Wełna Skoki planuje huczne 100-lecie klubu piłkarskiego
Wełna Skoki planuje huczne 100-lecie klubu piłkarskiego
Tak kiedyś wyglądała Edyta Pazura. Co za metamorfoza. Żona aktora urodzonego w Łódzkiem wyglądała zupełnie inaczej
Tak kiedyś wyglądała Edyta Pazura. Co za metamorfoza. Żona aktora urodzonego w Łódzkiem wyglądała zupełnie inaczej
Wspomnień czar. Wielki zjazd absolwentów Zespołu Szkół im. J. Grodzkiej w Łęczycy
Wspomnień czar. Wielki zjazd absolwentów Zespołu Szkół im. J. Grodzkiej w Łęczycy
Podwójny sukces Muzeum Narodowego w Poznaniu. Placówka zdobyła dwa prestiżowe wyróżnienia
Podwójny sukces Muzeum Narodowego w Poznaniu. Placówka zdobyła dwa prestiżowe wyróżnienia
Ulicami Grudziądza przejdzie Marsz dla Życia i Rodziny. Zaplanowano też piknik rodzinny
Ulicami Grudziądza przejdzie Marsz dla Życia i Rodziny. Zaplanowano też piknik rodzinny
Dzień Dziecka w Kowali Stępocinie. Będzie wiele atrakcji dla najmłodszych, pokazy sportowe i akrobatyczne Quick Flik
Dzień Dziecka w Kowali Stępocinie. Będzie wiele atrakcji dla najmłodszych, pokazy sportowe i akrobatyczne Quick Flik
Literackie spotkanie na trójstyku kultur we Włodawie
Literackie spotkanie na trójstyku kultur we Włodawie