Malbork: Tłumy na pogrzebie Piotra Piesika
Rodzina, przyjaciele i znajomi pożegnali w czwartek (23 października) Piotra Piesika. Dziennikarz, śpiewak, nauczyciel, konferansjer spoczął na Cmentarzu Komunalnym.
W tym artykule:
"Do zobaczenia na innym stadionie, na innej scenie"
W czwartkowe popołudnie (23 października) najpierw w kościele św. Jana Chrzciciela, potem na Cmentarzu Komunalnym w Malborku odbyło się ostatnie pożegnanie Piotra Piesika. Nasz były redakcyjny kolega miał 63 lata. Zmarł zdecydowanie za wcześnie w wyniku nieszczęśliwego wypadku podczas urlopu w Portugalii. Przed śmiercią był związany z redakcjami Radia Malbork i "Zawsze Pomorze". Ale - o czym przypomniano podczas uroczystości pogrzebowej - dziennikarstwo było jedną z dziedzin w jego kręgu zainteresowań. Był wokalistą, chórzystą, konferansjerem, spikerem, nauczycielem. Przez lata zetknęły się z nim tysiące osób z wielu środowisk, czego dowodem tłum żałobników. Wśród nich nie zabrakło też m.in. koleżanek i kolegów z czasów szkolnych oraz sąsiadów.
Piotr był człowiekiem głosu. Tym głosem dzielił się na falach Radia Malbork, kiedy czasami jechaliśmy do pracy, kiedy byliśmy w domu, na poczcie, u fryzjera. I wiemy, że ten głos był wyjątkowy, taki inny, ciepły. Był to człowiek głosu, który rzeczywiście zapadł nam głęboko w serce. Tak bardzo bliska mu była nasza społeczność i tak czuliśmy, że był jednym z nas. Taki prawdziwy, autentyczny, szczery - mówił, między innymi, ks. Robert Branicki, proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela w Malborku.
Ale dzisiaj, cytując księdza, "Piotr już nie mówi, nie nagrywa, nie zapowiada audycji, tylko słucha".
- Słucha głosu, który nie przemija, głosu Boga. Piotr zostawił nam echo, to piękne echo serca, które biło w rytmie słowa, muzyki i miłości do ludzi. Piotrze, niech Twój głos brzmi teraz tam, gdzie nie ma szumów, nie ma reklam ani ciszy po audycji. Tam, gdzie każda nuta jest modlitwą, a każde słowo spotkaniem z Bogiem - powiedział ksiądz proboszcz.
CZYTAJ TEŻ: Piotr Piesik, nasz były redakcyjny kolega, nie żyje
Piotra żegnali m.in. przedstawiciele władz samorządowych. Wiceburmistrz Malborka Jan Tadeusz Wilk w kościele stwierdził, że "był jednym z nas, był człowiekiem, który przejdzie do historii naszego miasta". Z kolei burmistrz Sztumu Bartosz Mazerski podkreślił, że "był przyjacielem naszego miasta, nierozerwalnie związany od wielu lat ze Sztumem". Wszystko się zgadza. Piotr był malborczykiem, który kilkanaście lat jako dziennikarz "Dziennika Bałtyckiego", a potem Radia Malbork i "Zawsze Pomorze" zajmował się sprawami m.in. powiatu sztumskiego. Tutaj też w pamięć zapadł głos.
- Pisał o nas, relacjonował nasze wydarzenia, prowadził niezliczone imprezy kulturalne i sportowe, zawsze z pasją, uśmiechem i tym swoim charakterystycznym medialnym głosem. Był takim naszym sztumskim kronikarzem, utrwalał to, co ważne dla naszego miasta. Miał wiele pasji, kochał sport, muzykę, ludzi. Potrafił cieszyć się każdym spotkaniem, każdym wydarzeniem, które łączyło ludzi. I właśnie takiego Piotrka zapamiętamy: serdecznego, otwartego, z sercem do wszystkich i wszystkiego, co robi. Dziś w imieniu całej społeczności sztumskiej oraz naszych środowisk kulturalnych i sportowych dziękuję Ci, Piotrze, za obecność, słowo, ciepło, które po sobie zostawiłeś. Odszedłeś zbyt wcześnie. Nie żegnamy się, mówimy "Do zobaczenia na innym stadionie, na innej scenie" - powiedział Bartosz Mazerski.
"Damy radę, bo jak nie my, to kto?"
Dla ekipy Radia Malbork, z którą w ostatnich latach najwięcej go łączyło, ze względu na swoje doświadczenie miał prawo być mentorem, ale będzie zapamiętany jako dobry kolega, przyjaciel.
Pamiętam początki swojej pracy zawodowej i takie duże zdziwienie, że gdziekolwiek nie jechałem, to tam Piotr już był. Często z mikrofonem, często z długopisem, bo raz jako konferansjer, raz jako reporter, ale zawsze uśmiechnięty i gotowy do rozmowy. Wszyscy go znali, ale przede wszystkim wszyscy go cenili, bo był dziennikarzem, który potrafił znaleźć wspólny język niemal z każdym. Angażował się w tak wiele inicjatyw, że dzięki temu dzisiaj każdy z nas może sobie przypomnieć tę jedną rozmowę, jedną audycję, jeden koncert, tę chwilę spędzoną wspólnie z Piotrem - mówił Robert Bychowski, redaktor naczelny Radia Malbork.
Żarty, anegdoty, powiedzonka na zawsze zostaną w pamięci pracowników miejskiej rozgłośni.
- Ale jak to bywa w redakcji, nawet jeżeli będzie trudno, to zawsze będę miał w głowie Twoje słowa: "Nie martwcie się, damy radę, bo jak nie my, to kto?". No i właśnie w tych słowach było całe twoje podejście do życia - z pasją, humorem, wiarą, że razem można wszystko. Mówi się, że nie ma ludzi nie do zastąpienia, ale całe szczęście, że są ludzie, których nigdy się nie zapomina, tacy, których, głos, śmiech, obecność pozostaną z nami na zawsze - zapewnił Robert Bychowski.
Mariusz Szmidka, redaktor naczelny "Zawsze Pomorze", podkreślił, że dla jego załogi Piotr "nie był tylko pracownikiem czy reporterem, ale przyjacielem, człowiekiem, na którego zawsze można było liczyć".
- Zawsze miałeś czas, by pomóc, wysłuchać, dodać otuchy. Kochałeś sport, a jeszcze bardziej spotkania z ludźmi. Zawsze byłeś sobą, prawdziwy, szczery, serdeczny. Z wielkim talentem i pasją prowadziłeś nasze redakcyjne gale plebiscytów. Niestety, nie usłyszymy już Twojego głosu. Dziś pozostawiasz po sobie nie tylko smutek i tęsknotę, ale wdzięczność. Wdzięczność za to, że mogliśmy Cię poznać, że mogliśmy z Tobą pracować, śmiać się, rozmawiać, tworzyć coś, w co wszyscy wierzymy - powiedział Mariusz Szmidka. - Trudno nam się pogodzić z Twoim odejściem, trudno uwierzyć, że zakończyłeś swoją ziemską pielgrzymkę, ale wiemy, że gdziekolwiek teraz jesteś, z pewnością uśmiechasz się tak samo jak zawsze. Być może prowadzisz tam, w innym świecie, kolejną redakcyjną galę z mikrofonem w dłoni i tym swoim radiowym głosem, który tak wielu zapamięta na zawsze. Dziękuję, że byłeś z nami, dziękuję za wszystko
Był po prostu tatą i najlepszym przyjacielem
Swoimi wspomnieniami podzielił się syn Piotra, także Piotr.
- Piotr Piesik, dla odróżnienia ode mnie nazywany "stary", dla mnie był tatą. Nie ojcem. Był tatą, tym mniej wymagającym rodzicem, który pozwalał chodzić własną drogą, chociaż czasami potrafił się też wkurzyć. Był też moim najlepszym przyjacielem, zawsze mnie wspierał. Już od dzieciństwa. Gdy chciałem pograć w piłkę - wychodził ze mną. Gdy byłem nastolatkiem i chciałem grać w tenisa - był moim pierwszym sparingpartnerem. Byłem dobrym uczniem, ale kiedy trafiła się w szkole pała, pomagał mi ją ukryć przed mamą - mówił Piotr Piesik jr.
Syn Piotra jest bardzo dobrym szachistą. Zresztą, Piotr często opowiadał o jego sukcesach w naszej redakcji, w pozostałych na pewno też.
Tata zapisał mnie do kółka szachowego, żeby nie musiał ciągle grać ze mną i przegrywać. Teraz bez szachów nie wyobrażam sobie życia. Nigdy nie będę w stanie Ci za to podziękować - dodał syn.
Przypomniał też, że Piotr kochał zapach papieru (redaktorzy starszej daty wiedzą, co dobre) i kochał pisanie, ale...
- Myślę, że jednak wolał pracować głosem. Kochał mówić, kochał śpiewać. Śpiewał w chórze i w Malborku, i w Częstochowie. Jako dziennikarz mógł zrobić większą karierę, miał do tego talent, ale myślę, że był za skromny. Zawodowo żałował tylko, że nie spełniło się jego jedno marzenie - chciał zostać spikerem na stadionie i komentować mecze, szczególnie żużlowe. Teraz gdzieś może przeprowadza wywiad z Diane Keaton albo wstąpił do chóru anielskiego, a znając mojego tatę, to pewnie jedno i drugie - powiedział Piotr Piesik jr.
Oprawę podczas mszy świętej zapewnił chór Lutnia, którego Piotr był członkiem. Na cmentarzu zaśpiewały Amber Chant (także jego zespół), Łubudubu Dancing Orkiestra (z którą miał okazję występować) oraz dziewczęta z I Liceum Ogólnokształcącego, gdzie był nauczycielem elementów dziennikarstwa.
Prochy Piotra spoczęły w ziemi. Niedowierzanie pozostaje. Przyjaciołom trudno było opuścić cmentarz. Niektórzy stali przy grobie jak zaczarowani. Ale to nie sen. Wcześniej w kościele ksiądz proboszcz odczytał list przyjaciela z czasów młodzieńczych, także Piotra. Kończy się słowami: "Piotrze, gdzie jesteś, czy jeszcze kiedyś Cię usłyszę? Piotrze, gdzie jesteś?".
Zgodnie z życzeniem rodziny uczestnicy ceremonii przynieśli słoneczniki zamiast wiązanek i wpłacali datki na rzecz Malborskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt Reks. Dla tych, którzy chcieliby jeszcze to zrobić, podajemy konto: 96 2030 0045 1110 0000 0148 9170.