Malin może być mniej, wszystkiemu winne przymrozki. Plantatorzy już mówią o stratach
W tym artykule:
Trudna sytuacja plantatorów na Lubelszczyźnie
Sady i plantacje owoców jagodowych powoli liczą straty po przymrozkach, które trwały znacznie dłużej niż sam okres „zimnych ogrodników”. Trudna sytuacja jest m.in. na Lubelszczyźnie. Tam, w niektórych powiatach, szkody mogą przekraczać 50 proc., miejscowo nawet 90 proc. Najwięcej zgłoszeń jest z powiatów kraśnickiego, opolskiego i puławskiego.
Na razie ciężko powiedzieć, jak duże to będą straty, to zależy od nasady i uprawy. Na pewno dużo będzie w porzeczkach – ok. 80 proc. w tym regionie, w malinach może to być średnio 50-60 proc., wskazuje Huber.
Zmieniający się klimat co roku coraz mocniej wpływa na polskie rolnictwo. Plantatorzy muszą mierzyć się z różnymi niekorzystnymi zjawiskami pogodowymi. Zagrażają nie tylko przymrozki, ale też przeplatające się ocieplenia, które zaburzają naturalną wegetację wiosenną upraw. W tym sezonie rośliny już w marcu i kwietniu dostały falę ciepła, potem przyszedł okres chłodu, temperatury na Lubelszczyźnie przy gruncie osiągały -5, -6 stopni Celsjusza.
Rozmówca potwierdza, że uprawy w regionie są przemarznięte i te straty są widoczne, nawet jeśli nie ma konkretnych szacunków. Będą one możliwe najwcześniej w przyszłym miesiącu. Znam przypadek w swojej okolicy, gdzie na 3 ha malin, strat jest aż 90 proc.
Czy tegoroczne zbiory da się jeszcze uratować? Mniej malin to wyższe ceny
Każda uprawa w założeniu ma przynieść zysk, dlatego rolnicy starają się, jak mogą, aby uratować to, co zostało na plantacjach. Na środki zabezpieczające jest już za późno, bo kondycja malin czy porzeczek jest słaba, pozostała jedynie regeneracja, np. witaminy lub odżywki. Czyha jednak czynnik utrudniający, czyli susza. Trwałe niedobory wody nie pomogą odbudować zasobów.
Malina jest jednym z chętniej wybieranych letnich owoców. Jeśli na polach będzie jej mniej, odbije się to na cenach.
Nie będzie takiego tonażu maliny, jaki był przewidywany, podobnie z tonażem porzeczki. Udział naszego regionu jest duży, czekamy, jak rozwinie się sytuacja w innych regionach. Będzie jeszcze szacowanie i czeka nas kolejne spotkanie w ministerstwie po tym załamaniu pogody, jakim były przymrozki, podsumowuje Sebastian Huber.
Dla przypomnienia: rok temu ministerstwo rolnictwa przyznało poszkodowanym producentom i właścicielom winnic dopłaty. Stawki uzależnione były od skali strat, wymagane było minimum 30 proc.